Dwa ostatnie krążki Exlibris, czyli "Humagination" i "Aftereal", pozwalają sądzić, iż o zespole wkrótce będzie głośno nie tylko w granicach Polski.
Kapela, choć niepozbawiona niełatwej przeszłości, konsekwentnie i dynamicznie wdziera się do czołówki polskiego rocka i metalu. Wspomniane albumy, szczególnie "Aftereal", stanowią najlepsze dowody umiejętności ich twórców. Jeden z nich, klawiszowiec, wokalista wspierający, autor tekstów i kompozytor Piotr Sikora, opowiada o najnowszym krążku Exlibris, przeszłości, teraźniejszości i przyszłości kapeli.
Na wstępie gratuluję znakomitego albumu. Zawartość "Aftereal" przerosła moje oczekiwania!
Dzięki. Podejrzewam, że po bardzo dobrym przyjęciu poprzedniego albumu, oczekiwania były niemałe… Wiem też, że nie dla wszystkich zostały one spełnione. Głównie dlatego, że nagraliśmy płytę nieco inną. Mimo wszystko zdaje się, że jesteś w większości (śmiech).
Od premiery ostatniego albumu studyjnego
Exlibris, wybornego
"Humagination", nie upłynęło zbyt wiele czasu. Kapela idzie za ciosem. Jednak nieuniknione wydaje się pytanie, czy utwory z nowego albumu wywodzą się poprzedniej sesji, czy wchodząc w tym roku do studia tworzyliście materiał od zera?
Można powiedzieć, że w momencie premiery "Humagination" napisany był jeden z utworów, które znalazły się na "Aftereal". Chyba nawet mieliśmy już fragment tekstu. Cała reszta materiału powstała w pierwszej połowie 2014 roku, a i ten jeden utwór jeszcze nieco zmodyfikowaliśmy w tak zwanym międzyczasie.
Oba te albumy były nagrywane w tych samych miejscach, czyli HZ Studio i ZED Studio, ale przy okazji "Aftereal" wyjątek stanowi tajemnicze The Frog Den, gdzie zarejestrowałeś partie klawiszowe i orkiestracje. Co to za miejsce?
Niezupełnie tak było. Poprzednio nagrywaliśmy w HZ Studio, a mix i mastering odbył się w ZED Studio Tomka Zalewskiego. Tym razem w HZ nagraliśmy tylko wokale, natomiast bębny, bas i gitary zarejestrowane zostały pod okiem (i uchem) Tomka. Wszystkie partie klawiszowe i orkiestrowe na obu płytach nagrałem we wspomnianej Żabiej Jamie, czyli miejscu znajdującym się gdzieś na granicy salonu i kuchni w moim miejscu zamieszkania (śmiech).
Okres pomiędzy wydaniem "Humagination" i "Aftereal" opisałbyś jako niepewny stan międzywojenny, czy potężną burzę z piorunami? Co się działo z kapelą po wydaniu pierwszego wspominanego krążka?
Zaczęło się dość spokojnie, po premierze zagraliśmy kilka koncertów i choć może nie działo się jeszcze bardzo dużo, to trzeba przyznać, że wzrost zainteresowania zespołem był wyraźnie odczuwalny. Ciekawie zaczęło się robić, kiedy ledwie dwa miesiące później wydawca zaproponował nam wydanie kolejnej płyty już na jesieni. Sami wcześniej uznaliśmy, że jeśli uda nam się wypuścić płytę w około półtora roku po poprzedniej, to będzie to dobry wynik, więc nieco zbiło nas to z tropu, ale daliśmy sobie kilka dni na decyzję, sprawdziliśmy dostępność interesującego nas studia i uznaliśmy, że damy radę. No i daliśmy. Tak naprawdę trochę chmur zebrało się nad nami dopiero w momencie, kiedy okazało się, że okładka według pierwotnej koncepcji nie wypali i bardzo szybko musieliśmy opracować "plan B", który chyba przyniósł ostatecznie fajniejszy efekt niż zakładał "plan A" (śmiech).
Na początku tej dekady Exlibris narodził się na nowo. W zespole doszło do totalnych zmian, ale Ty i Daniel Lechmański, jako jedyni oryginalni muzycy Exlibris, nie odcinacie się od twórczości pozostawionej po sobie. W jaki sposób doszło do tego przełomu? Co zadecydowało, że kapela znalazła się pod skrzydłami doświadczonej i cenionej wytwórni jaką jest Metal Mind?
Do tego, jak to nazwałeś, przełomu doszło w sposób naturalny. Dość długo w Exlibris nie mogliśmy utrzymać stabilnego składu, muzycy pojawiali się i rezygnowali po jakimś czasie, aż w końcu pojawił się skład, który wspólnie napiera w jednym jasno określonym kierunku. Co ciekawe, ostatnia ze zmian, i to na stanowisku wokalisty, nastąpiła już w trakcie nagrywania albumu. Co do Metal Mind sprawa jest prosta - nagraliśmy płytę, która od razu ich zainteresowała. Wcześniej ta sama wytwórnia wydała płytę, którą nagrałem z Leash Eye, więc wysyłając do nich materiał mieliśmy przynajmniej pewność, że zostanie przesłuchany. Chwyciło, i to na tyle, że w tej chwili jesteśmy już po premierze kolejnego albumu.
A jak to się stało, że skład Exlibris uformował się w takim kształcie, a nie innym? Gdzie poznałeś Miśka Ślusarskiego, Krzysztofa Sokołowskiego i Piotra Torbicza?
To jest ciekawa sprawa. Z nich trzech Krzysiek jest w zespole najkrócej, ale znamy się najdłużej - pierwszy wspólny koncert z Night Mistress zagraliśmy w 2006 roku. Krzysiek początkowo miał pojawić się na "Humagination" gościnnie, a ostatecznie zaśpiewał większość materiału. "Zatrudnienie" takiej, a nie innej sekcji rytmicznej było z kolei w dużym stopniu wynikiem ciekawych zbiegów okoliczności. Miśka poznałem w Niemczech. Spotkaliśmy się na jednym z letnich festiwali na krótko przed rozstaniem z poprzednim bębniarzem. Żonę Miśka znam natomiast dłużej niż oni siebie nawzajem (śmiech). Później, kiedy szukaliśmy basisty, z Toperem skontaktował nas wspólny znajomy z Lublina. Nasze poszukiwania zbiegły się w czasie z jego przeprowadzką do Warszawy, więc chętnie zaangażował się w nową muzyczną przygodę "na miejscu".
Jaki dystans oddziela materiały nagrane przed wspominanym przełomem od aktualnych nagrań Exlibris? Czy planujecie w przyszłości - gdy osiągnięcie status zespołu, który dzieli i rządzi - wydanie dawnych nagrań, np. w formie materiałów bonusowych?
Sprawa dotyczy tylko naszego pierwszego albumu "Skyward", ukończonego bodajże w 2006 roku. Później nagraliśmy jeszcze 3-utworową EPkę, ale wszystkie te numery znalazły się również na "Humagination", oczywiście w lepiej zrealizowanych wersjach. Uważamy, że na "Skyward" było dużo fajnej muzyki, tylko niezbyt dobrze wykonanej. Chcemy w przyszłości nagrać ten materiał ponownie. Tym razem w formie, która podkreśli zawartość muzyczną, a nie braki warsztatowe.
Wiele zespołów będących w podobnej do Exlibris sytuacji po prostu się rozpada. Musiałeś znaleźć w sobie dużo motywacji, aby przetrwać trudne czasy… nie było łatwo, prawda?
To prawda, przez te wszystkie lata obserwowałem powstanie i rozpad wielu zespołów i innych projektów muzycznych na lokalnej scenie. My nigdy się nie poddaliśmy, bo zawsze wierzyliśmy w sens tworzenia takiej muzyki. W międzyczasie zarówno ja, jak i Daniel, zaangażowaliśmy się również w inne projekty, każdy w nieco odmiennej stylistyce, co spowodowało, że mieliśmy co robić muzycznie, ale nigdy nie zastępowało to całkowicie działalności w ramach Exlibris.
Przejdźmy do "Aftereal". Krążek wymiata. Sprawia wrażenie albumu jeszcze bardziej dojrzałego od "Humagination", a ponadto szalenie urozmaiconego. W recenzji tego materiału napisałem, że to muzyczne zderzenie Goliata z Dawidem. Jakie były założenia przed nagraniem "Aftereal"? Co chcieliście osiągnąć?
Przede wszystkim chcieliśmy nagrać materiał, z którego będziemy zadowoleni w przynajmniej równym stopniu, co z poprzedniego. To było chyba jedyne założenie. Kiedy zaczęliśmy pisać nowe utwory dość szybko stało się jasne, że materiał nie będzie tylko powtórką z poprzedniego albumu. Wiem, że niektórzy woleliby dostać płytę bliższą poprzedniej, ale dla nas ważne jest, by nie strać z miejscu. Lubimy próbować nowych rzeczy. Jednocześnie uważam, że udało nam się zachować pewien rozpoznawalny już charakter.
Co dla Ciebie, jako autora wielu kompozycji na płycie, było w sensie instrumentalnym najtrudniejszym wyzwaniem w procesie tworzenia? Który utwór przez Ciebie napisany uważasz za najważniejsze swoje dzieło?
Najwięcej pracy przy nagraniach to zawsze aranżacja partii orkiestrowych, na które w każdym numerze składa się ok 10 oddzielnych linii melodycznych, a do tego dochodzą jeszcze partie syntezatorów, fortepianu czy klasycznych instrumentów, jak organy Hammonda. Proces orkiestracji rozpoczyna się już na etapie nagrań wczesnych wersji demo utworów, a kończy po zarejestrowaniu wszystkich pozostałych instrumentów. Można więc powiedzieć, że trwało to w sumie około pół roku. Nie potrafię wybrać "najlepszej" spośród moich kompozycji, ale szczególne znaczenie ma dla mnie utwór "Closer", ponieważ zaśpiewał w nim człowiek, którego fanem jestem niemal dosłownie pół życia.
Jakiego sprzętu używałeś do nagrań "Aftereal"?
Używałem dwóch "hardware’owych" instrumentów. Wszystkie syntetyczne brzmienia i solówki klawiszowe, a także elektroniczne dźwięki perkusyjne pochodzą z Korga M3 z zainstalowanym rozszerzeniem EXB-RADIAS. Hammondy i pojawiający się sporadycznie melotron zagrane zostały na Nord Electro 3. Cała reszta, tzn. orkiestra i fortepiany powstały z użyciem dużych bibliotek sampli firmy EASTWEST. Na koncertach dla większej wygody, jako trzeciego instrumentu używam jeszcze wysłużonego Korga Tritona LE, a dla "efektu" kontrolera Roland AX-7.
Struktura albumu nie jest tak oczywista, jak w przypadku "Humagination". W obu przypadkach mamy do czynienia z dwunastoma kompozycjami, ale w przypadku dwóch utworów z "Aftereal" stworzyliście krótkie muzyczne wprowadzenia pod postacią "The Continuum" i "Before The Storm". Dawniej podobne patenty stosował Tool. Dobrze kombinuję?
Nie wiem, bo słabo znam Tool (śmiech). Te dwie miniatury są na swój sposób specyficznymi utworami. Pierwsza, bo powstała praktycznie poza zespołem. Intro do płyty przygotował nasz znajomy Michał Staczkun. Druga, bo to właściwie integralna część następującego po niej utworu "King Of The Pit", a została wydzielona na oddzielną ścieżkę z dwóch powodów. Po pierwsze dzięki temu mogliśmy nadać jej oddzielny, elegancko pasujący tytuł. Po drugie Misiek uznał, że jest to straszna nuda i ludzie będą to omijać przy słuchaniu (śmiech).
We wspominanej kompozycji "Before The Storm" zaśpiewała Maksymina Kuzianik. Jej subtelna barwa może być dużym zaskoczeniem dla fanów ciężkich brzmień. Nie obawiacie się negatywnych reakcji konserwatywnego środowiska fanów metalu?
Gdybyśmy mieli się czegoś takiego obawiać, to mielibyśmy ku temu dużo poważniejsze powody (śmiech). Przykładowo w naszej muzyce sporo jest elektronicznych brzmień, momentami wychodzących na pierwszy plan - dla niektórych to w muzyce metalowej niedopuszczalne. Nie wspominając już, że "konserwatywne środowiska" w ogóle nie przepadają za tak melodyjnym graniem.
Obecność partii Zbigniewa Wodeckiego w numerze "The Day Of Burning" też świadczy o wszechstronności Exlibris. Zespół tworzy niejako komunikat, że jego twórczość jest dostępna dla szerokiego grona odbiorców. Czy taki był zamysł?
Zamysł był taki, że pewnego wieczora, konkretnie po kolejnym dniu nagrywania perkusji, uznaliśmy, że to byłoby strasznie zabawne (śmiech). Następnego dnia rano z kolei uznaliśmy, że to w gruncie rzeczy fajny pomysł. Z jednej strony jest to dość niespodziewany gość na płycie heavy metalowej, a z drugiej byliśmy mocno przekonani, że wyjdzie to fajnie, bo pan Zbigniew jest świetnym, wszechstronnym muzykiem.
W jaki sposób doszło do nawiązania współpracy ze Zbigniewem Wodeckim, a przede wszystkim z Tomem Englundem, który zaśpiewał w utworze "Closer"?
Toma poznaliśmy jakieś 5 lat temu, kiedy Evergrey grał w Warszawie koncert zorganizowany przez grupę Chain Reaction, w której wówczas wiosłował Daniel. Potem udało nam się spotkać jeszcze kilka raz przy okazji innych ich koncertów. Dotarcie do niego z propozycją nie było problemem, bo Tom jest dość aktywny w mediach społecznościowych. Mieliśmy natomiast sporo szczęścia, bo trafiliśmy na moment, kiedy akurat miał wolną chwilę pomiędzy ukończeniem "Hymns for the Broken" a początkiem promocji tego albumu. Natomiast do pana Zbigniewa udało nam się zdobyć numer telefonu i wszystko załatwiliśmy tą drogą. Na początku był nieco zaskoczony propozycją, ale dostarczyliśmy mu płytę z surową wersją "The Day Of Burning", jeszcze bez wokali, i od razu mu się spodobało. Spotkać osobiście udało nam się dopiero po premierze.
Zamykając temat gości, którzy wystąpili na "Aftereal" można zauważyć, że na "Humagination" wystąpiły trzy zaproszone przez was osoby, a na "Aftereal" sześć. Entuzjaści matematyki pomyślą, że na kolejnym albumie Exlibris zaprosicie dziewięć osób…
Dlatego może wszystkich zaskoczymy nie zapraszając nikogo. A może będzie to kilkudziesięciu muzyków, np. z orkiestry symfonicznej. Tego nie wie nikt (śmiech).
Jesteś głównym autorem tekstów Exlibris. W sensie lirycznym zarówno "Humagination", jak również "Aftereal" były oparte na szerokiej symbolice. Skąd czerpiesz inspiracje do pisania tekstów?
Zacznijmy od tego, że pisanie tekstów nie jest tym, co przychodzi mi najłatwiej na świecie. Zależy mi przy tym, żeby teksty trzymały pewien poziom, więc nierzadko sytuacja wygląda tak, że przez kilka dni męczę się z kilkoma linijkami tekstu. Pomysły pojawiają się z różnych stron. Mimo że nie jestem osobą religijną, to lubię nawiązywać do symboliki kojarzonej z Chrześcijaństwem. To dla mnie ciekawy temat, a traktuję go nieco podobnie do tego jak większość ludzi traktuje mitologię grecką czy skandynawską. Inny ciekawy przypadek, to jeden z utworów na "Aftereal", który najpierw miał tytuł wymyślony przez Daniela, a dopiero potem ja napisałem takie słowa, żeby do tego tytułu pasowały - to dość interesujący sposób pracy nad tekstem i ciekawa odmiana.
Odniosłem wrażenie, że "Aftereal" wywołuje problem kondycji współczesnego człowieka, szczególnie w sensie społecznym i duchowym. Czy ludzie potrzebują wielkiego wstrząsu, aby odnaleźć w sobie istotę człowieczeństwa?
Nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, zarobiony jestem!
Swoją drogą czy oglądałeś ostatni film Christophera Nolana? Astralny klimat nowej płyty Exlibris wzbudził we mnie skojarzenia z "Interstellar"…
Nie widziałem tego filmu, chociaż chciałbym go obejrzeć w najbliższym czasie. W związku z pracą nad płytą, a potem przygotowaniami do koncertów miałem w tym roku stosunkowo niewiele wolnych wieczorów i kino nie było na szycie listy priorytetów do ich zagospodarowania.
Zmierzając ku końcowi chciałbym Cię jeszcze zapytać o plany Twoje i Exlibris na 2015 rok?
Zaczniemy na pewno od koncertów. Mamy kilka ciekawych pomysłów i już 8 stycznia zmierzymy się po raz pierwszy z zupełnie nowym dla nas formatem występu na żywo. Przygotowujemy na ten dzień występ z dużym rozmachem - własną oprawą świetlną, multimedialną, a nawet pirotechniczną. Impreza odbędzie się w warszawskiej Proximie i jeśli wypali, to będziemy próbowali ten format przenieść również na inne sceny. Chcielibyśmy też pojawić się w końcu na letnich festiwalach, ale obawiam się, że mało jeszcze znanemu zespołowi z Polski łatwiej jest o tym mówić niż zrobić, ale próbować będziemy. Poza tym na pewno rozpoczniemy prace nad kolejnym wydawnictwem.
Dziękuję za Twój czas! Pozdrawiam i życzę kolejnych sukcesów!
Rozmawiał: Konrad Sebastian Morawski
konrad.morawski@wp.pl
zdjęcie: Monika Wrzesińska