Jerry Douglas

Wywiady
2006-03-01

Gitara Dobro prezentuje się niezwykle okazale. Na drewnianym pudle rezonansowym zamontowano tu lśniący, metalowy dysk, a struny umieszczono wysoko nad gryfem. Gdyby istniały gitarowe konkursy piękności, instrument ten na pewno zająłby pierwsze miejsce

Jednak to nie wygląd, lecz brzmienie tego instrumentu zainteresowało gitarzystę, Jerrego Douglasa. Po raz pierwszy muzyk usłyszał go mając dziesięć lat, a było to w roku 1963. Młody Douglas wybrał się na koncert ówczesnego mistrza gry na Dobro, Burketta "Josha" Gravesa. Na scenie towarzyszyły mu inne legendy bluegrassu: Lester Flatt i Earl Scruggs. "Słyszałem tę gitarę już wcześniej. Były gitarami typu slide, które mnie nie interesowały. Jednak kiedy usłyszałem Gravesa, wiedziałem, że muszę mieć ten instrument. Zaprezentował zupełnie inny, nieznany mi dotąd styl gry" - wspomina Douglas.

Czterdzieści lat po tym wydarzeniu Douglas zdetronizował Gravesa jako mistrza gry na Dobro. Miał duże pole do popisu, bowiem niewielu muzyków gra na tym instrumencie. Mało kto spoza środowiska związanego z bluegrassem wiedział w ogóle, co to jest Dobro. Jeszcze mniej osób potrafiło na niej zagrać czy ją nastroić. Douglasowi z pewnością udało się jedno - wypromował gitarę Dobro i rozpropagował jej użycie w innych niż bluegrass gatunkach muzycznych.

Od 1998 roku Jerry Douglas jest członkiem grupy Alison Krauss And Union Station. Przedtem nagrywał jako muzyk sesyjny w Neshville, współpracując z artystami wywodzącymi się z różnych nurtów muzycznych. Znajdziemy wśród nich między innymi Gartha Brooksa czy Raya Charlesa. Douglas grał jazz, tworzył akompaniamenty dla Norah Jones oraz nagrywał z indyjskim gitarzystą, Vishwą Mohanem Bhattem. Wszechstronność i wirtuozeria Douglasa przyniosły mu tytuł Jimiego Hendriksa i Charliego Parkera gitary akustycznej.

Choć Dobro została po raz pierwszy skonstruowana w latach 20-tych, według Douglasa jest to wciąż "nowy instrument, którego nikt jeszcze na dobre nie odkrył". Muzyk uważa się za odkrywcę, pragnącego poznać możliwości Dobro. Nietrudno się domyślić, że artysta ma bogatą kolekcje gitar. "Moja żona uważa, że mam ich zdecydowanie za dużo! W moich zbiorach znajduje się około pięćdziesięciu gitar Dobro, a do tego jeszcze sporo gitar innego typu. Przede wszystkim jednak kolekcjonuję gitary Dobro, a jest co zbierać, ponieważ instrument ten doczekał się bardzo wielu wersji. Nigdy nie powtórzono dwukrotnie tej samej serii - producenci lubili eksperymentować. Można powiedzieć, że wszystkie egzemplarze, które posiadam, to prototypy. Wszystkie gitary typu Les Paul czy Martins są z grubsza takie same. W przypadku Dobro specjaliści wciąż doskonalili ten instrument" - wyjawia nam Douglas.

Proces doskonalenia gitary trwa nadal. Jerry Douglas, jako główny użytkownik instrumentu, ma w tym procesie swój udział. "Dostaję ciągle nowe modele do testowania. Producenci traktują mnie więc jak królika doświadczalnego." Obecne udoskonalenia to próba wydobycia z Dobro dźwięku bardziej zbliżonego do tego, który znamy ze zwykłych gitar akustycznych, przy jednoczesnym zachowaniu niepowtarzalnego charakteru tej gitary. Pudło rezonansowe Dobro można porównać do umieszczonego w środku wzmacniacza wraz z głośnikiem, przez co dźwięk jest znacznie głośniejszy" - wyjaśnia gitarzysta. "Kiedy gram utwór country, gdzie jest dużo perkusji i gitar elektrycznych, potrzebuję gitary, która przebije się i zajmie konkretne miejsce w całym spektrum dźwięków. Namawiam lutników, aby skonstruowali gitarę, która bardziej wybije się na pierwszy plan."

BLUEGRASSOWE KORZENIE

Jak zaczynał słynny muzyk Dobro? W wieku pięciu lat zaczął grać na mandolinie. Dorastał przy dźwiękach bluegrassu - jego ojciec grał w zespole The West Virginia Travellers. Od samego początku gusta muzyczne Douglasa były bardzo zróżnicowane. "Wychowywałem się w pobliżu Cleveland w stanie Ohio, które było istnym rockowym zagłębiem. W nocy słuchałem rocka w radiu i nie mogłem się zdecydować, jaki jest mój ulubiony gatunek muzyczny. Co więcej, nie wiem tego do tej pory! Uczę sie grać różne rodzaje muzyki."

Douglas musiał zdecydować, jaką muzykę będzie grać. Wybrał bluegrass i dołączył do zespołu The Country Gentlemen, później JD Crowe & The New South, gdzie grał u boku przyszłej gwiazdy muzyki country, Ricky Skaggsa. Lata 70. były dla gitarzysty bluegrassowego idealnym czasem. "Blugrass był wtedy bardzo popularny w Stanach Zjednoczonych, a oprócz tego zainteresowanie tym gatunkiem zaczęło się nasilać również za granicą. Kiedy pojechałem na koncert do Japonii z JD Crowe, zostaliśmy przyjęci jak The Beatles!"

W późnych latach 70-tych Jerry Douglas wraz z Rickiem Skaggsem założyli grupę Boone Creek, jednak muzyk długo nie zagrzał w niej miejsca. Wkrótce założył rodzinny zespół, The Whites. Jednocześnie brał udział w projektach pobocznych. Zagrał na znaczących albumach tego okresu, takich jak "Roses In The Snow" Emmylou Harrisa czy "Don’t Get Above Your Raisin’" Skaggsa. Płyty te otworzyły mu drogę do kariery na scenach w Nashville. Douglas bardzo dużo wtedy nagrywał. W pewnym momencie sam przyznał się, że czuł się wypalony. Grał trzy sesje dziennie, pięć dni w tygodniu. "Przestałem rozpoznawać swoje nagrania. Słyszałem jakiś kawałek a radiu i nie pamiętałem nawet, że go nagrałem. Doszedłem do wniosku, że dłużej tak nie dam rady."

Obecnie Douglas gra w Union Station i cieszy się z faktu, że zespół koncertuje jedynie kilka miesięcy w roku. Ma wtedy czas na branie udziału w innych projektach. Country Music Association (CMA) przyznało mu tytuł Muzyka Roku za udział w nagraniu ścieżki dźwiękowej do filmu braci Coen z 2000 roku, "O Brother, Where Art Thou?". Album ten sprzedał się w rekordowej ilości kopii i przyczynił się do spopularyzowania bluegrassu w Ameryce i poza jej granicami.

DZIAŁALNOŚĆ SOLOWA

Pierwszym solowym krążkiem artysty był "Fluxology", wydany w 1979 roku. Z kolejnych płyt warto wymienić te bardziej znaczące: "Under The Wire" (1986), "Slide Rule" (1992) oraz "The Best Kept Secret" (2005). Na ostatnim albumie Douglas gra na gitarze typu lap steel, co było sporym zaskoczeniem dla jego fanów. "Ten krążek zaczyna się od utworu granego właśnie na lap steel. Stąd też prawdopodobnie wziął się przewrotny tytuł albumu. Douglas przyznał się, że lap steel jest instrumentem o wiele łatwiejszym w grze: "To tak, jakbym całe życie używał piły ręcznej i nagle ktoś dał mi piłę mechaniczną. Zupełnie inaczej się na niej gra. To niesamowite."

Istnieje także inna interpretacja tytułu płyty - to sam Douglas jest muzyczną tajemnicą. Oznacza to, że artysta jest po prostu mało rozpoznawalny. Choć zeszłej jesieni znów otrzymał tytuł Muzyka Roku od CMA, nie jest gwiazdą muzyki w dosłownym tego słowa znaczeniu. Zawsze był anonimowym muzykiem sesyjnym. Nawet podczas swoich występów solowych woli grać w zespole. "Lubię demokrację na scenie. Chcę, żeby muzycy, których wynająłem na koncert czuli, że mają jakiś wkład w to, co wspólnie robimy. Poza tym nie potrafię zmuszać ludzi, żeby dokładnie odtwarzali jakieś solówki. To by nie było w porządku. Chcę, żeby byli twórczy i dodawali coś od siebie. Każdy artysta ma coś oryginalnego do zaoferowania. Alison Krauss z Union Station hołduje takim samym zasadom. Wszyscy pochodzimy z tych samych stron. Alison jest przede wszystkim muzykiem. Kiedy ją poznałem, bardziej interesowała ją gra na skrzypcach niż śpiewanie. Teraz doskonale śpiewa, przeszła długą drogę od momentu założenia zespołu. Ma takie podejście do muzyki, jak ja" - mówi Douglas. Na płycie "The Best Kept Secret" Alison Krauss występuje gościnnie z Johnem Fogerty z zespołu Credence Clearwater Revival.

Douglas przyznaje, że nudzą go utwory instrumentalne. "Wokal jest obecny w moich nagraniach, ponieważ muszę je czymś urozmaicić." Muzyk przyznaje, że lepiej się czuje akompaniując, niż grając solówki. "Akompaniament to wielka sztuka. Nie wolno wychodzić na pierwszy plan, trzeba być dopełnieniem wokalisty. Należy stworzyć dobre tło. Czasem akompaniament potrafi wydobyć więcej z wokalu, nadać słowom większe znaczenie. Jeśli uczysz się grać na gitarze, konieczne musisz nauczyć się tworzyć dobry akompaniament."

Czy Jerry Douglas czuje się spełniony jako muzyk? Czy ma jakieś ambicje, których nie udało mu się zrealizować? "Nie wyobrażam sobie innego życia. Jestem bardzo szczęśliwy, mogąc robić to, co robię."

Dobro...

...to zastrzeżony znak towarowy, należący obecnie do Gibson Guitar Corporation. Nazwa ta pochodzi od nazwiska współtwórców instrumentu, braci Dopyera: Johna, Roberta, Rudolpha, Louisa i Emila. Oprócz nich, w pracę nad gitarą zaangażował się również George D. Beauchamp.

W 1908 roku bracia Dopyera wyemigrowali z Czechosłowacji do Ameryki Północnej. Na lata 20. przypadł tam okres fascynacji gitarą hawajską, która zainspirowała ich do skonstruowania własnego instrumentu. W czasach, kiedy nie istniały jeszcze gitary elektryczne, bracia postanowili zbudować gitarę brzmiącą głośniej niż standardowo produkowane gitary akustyczne. Chodziło o instrument, który wybiłby się ponad sekcję dętą, jaka zdominowała wówczas nagrania muzyki popularnej.

Pierwszą gitarą skonstruowaną przez Johna Dopyera była aluminiowa konstrukcja National, która do dziś jest często stosowana w muzyce bluesowej. Po wojnie Dobro wyszła z mody, gdyż na rynku pojawiły się pierwsze gitary elektryczne, a wraz z nimi - rock’n’roll. Instrument przywrócił do życia dopiero Burkett "Uncle Josh" Graves.

Dobro to gitara z drewnianym pudłem rezonansowym i metalowym dyskiem (rezonatorem). Podczas gry należy ją trzymać na kolanach w pozycji poziomej. Do grania na wysoko umieszczonych strunach używany jest metalowy trzpień lub tulejka slide...

Więcej informacji: www.jerrydouglas.com