Piotr Świąder-Kruszyński (Besides)

Wywiady
2014-12-02
Piotr Świąder-Kruszyński (Besides)

Fani ciężkiego gitarowego grania mają kolejny powód do radości. Oto dość nieoczekiwanie jeden z podgatunków rocka i metalu za pomocą mass mediów trafił do polskich domów. Mowa tutaj o post-rocku i jego przedstawicielach z Besides.

Młody zespół z Brzeszcz w Małopolsce wygrał program telewizji Polsat doprowadzając zwolenników tej pięknej muzyki do ekstazy radości. Udało się… ale co dalej. O udziale w programie i sukcesie grupy opowiedział nam gitarzysta Piotr Świąder-Kruszyński.

Logo
Rozmawiamy tuż po dość spektakularnym finale Must Be The Music. Nie przypuszczałem, że zajdziecie aż tak daleko i chyba sam zgodzisz się z tym, że tak inteligentna muzyka z założenia nie miała prawa przebić się do masowego audytorium. A tu proszę, niespodzianka i 100 tysięcy złotych.


Logo
Nikt z nas nie przypuszczał, że to się tak potoczy. Idąc do programu, mieliśmy skromną nadzieję, że pokażą nas w jakimś odcinku, może uda się do półfinałów dojść i to będzie dla nas duża promocja. Bardzo trudno dziś przebić się z muzyką do większego audytorium, a jeszcze taką jak nasza, to już w ogóle. A tu niespodzianka - spodobaliśmy się publiczności przed telewizorami! Szok, ale i szczęście zarazem


Logo
W tygodniu poprzedzającym finał większość tygodników opinii poruszała na swoich łamach temat talent show, produkcji takich wydarzeń i selekcji artystów, którzy muszą pasować do przyjętego na licencji formatu. Poza tym, wielu z uczestników takich programów narzeka na odgórnie narzucone zasady oraz na to, co i jak mają wykonywać. Skoro już macie to wszystko za sobą, czy musieliście mierzyć się z konkretnymi wymaganiami, lub zobowiązano was do czegoś? 


Logo
Właśnie czytałem te teksty i w sumie spotkało nas coś kompletnie innego niż piszą redaktorzy. Po pierwsze: nikt nas nie zmuszał do grania nie swoich utworów - graliśmy co chcieliśmy tylko w krótszych wersjach. Po drugie: sama produkcja bardzo miła i fajna, dbano o nas itd. W sumie klimat bardzo fajny. Inny świat, niż ten w artykułach.


Logo
Tym bardziej można być dumnym z waszego sukcesu. Kiedy dowiedziałem się, że startujecie, po cichu z kolegami z branży uznaliśmy was za czarnego konia, który zaniesie post-rocka pod strzechy. Niektórzy dziennikarze zastanawiają się co teraz, czy polska zachłyśnie się innymi, acz mocno już przetartymi gatunkami, czy wreszcie przyszedł czas na post-rock? (śmiech)


Logo
Miło nam! Pozdrowienia dla branży (śmiech). Nie wiem co dalej. Jak na razie mamy duże zamieszanie; musimy zając się kolejnymi nakładami płyt, rozszerzenie, dystrybucji, załatwianiem koncertów, innych aspektów promocji - i wymaga to czasu i chłodnego dystansu aby wszystko to ocenić. Nie ukrywam jednak, że trochę  namieszaliśmy (śmiech)


Logo
Po finale zapytano was, co zrobicie z pieniędzmi. Prawa rynku są jednak bezlitosne i choć ta kwota wydaje się być oszałamiająco spora, sam booking zagranicznych tras, bądź tzw. "wkupne" jako support sporo kosztują. Spróbujecie podporządkować się rygorom agencji koncertowych, czy może dalej, pójdziecie na przekór i na własną rękę?


Logo
W Polsce na pewno na własną rękę, zagranicę na razie nie wiemy jak ugryźć. Część kasy chcemy przeznaczyć na to pierwsze "wkupne", żeby poznać to bliżej, a co dalej zobaczymy. Jedno jest pewne - czeka nas dużo pracy i zapieprzania teraz, aby móc ten sukces wykorzystać


Logo
Koledzy z Tides From Nebula mieli niejedną okazję aby służyć wam radą. Można powiedzieć, że im naprawdę się udało. Przyznaj, tym razem nie tak skromnie jak w innych wywiadach, chciałbyś być w takim miejscu jak oni?


Logo
Ja zawsze podziwiałem TFN za konsekwencję i wkład pracy. Myślę, że dużo od nich nauczyliśmy się a i dalej dzielimy się doświadczeniami. Tak, chciałbym być tam gdzie oni i być tak konsekwentnym - i myślę, że teraz zrobimy absolutnie wszystko aby osiągnąć tyle co oni


Logo
Można powiedzieć, że trzymacie się razem. Nawet częściej koncertujecie z nimi niż na własny rachunek. Ostatnio do gromady dołączył Krzysztof Zalewski, który dla wielu jest sporym zaskoczeniem. Jak czujecie się w takim towarzystwie? Jak Krzysiek odnosi się do twórczości waszej i TFN?


Logo
W sumie, to my z Krzysztofem graliśmy tylko jeden koncert. Tides ma tak, że albo gra z nim albo z nami na tej polskiej trasie (za wyjątkiem dwóch koncertów, które musieliśmy odwołać z racji programu) - więc nie bardzo mieliśmy okazje pogadać o wielu rzeczach dotyczących samej muzyki czy rynku. Niemniej ten koncert w krakowskiej Fabryce był mocny od początku do końca. Krzysiek nagrał bardzo dobrą płytę teraz, a jego wokal na żywo jest niesamowity.


Logo
Przed wami duże zadanie. Teraz jesteście "tym zespołem z telewizji", który w przeciwieństwie do Eris is My Homegirl, może pochwalić się muzyką przez duże M. Ta łatka przylgnie do was na jakiś czas i ludzie będą was kojarzyć właśnie z tego powodu. Kluczowym dla waszego rozwoju będzie zachowanie własnej tożsamości, co będziecie musieli udowodnić w czasie Sylwestra gdzie oglądać was będą ludzie którzy nie mają wyrobionego gustu muzycznego. Ten gig już za miesiąc. Co zatem pokaże Besides?


Logo
To pytanie z gatunku tych na które nie potrafimy odpowiedzieć do końca. Na pewno będą to nasze utwory i co już mogę powiedzieć w świetnej oprawie wizualnej. Czekamy na szczegóły ze strony stacji. Mam nadzieję, że zachowamy naszą tożsamość. Mamy już swoje lata na karku.


Logo
Na koniec czy wystąpienie w telewizji to jedyna droga do urzeczywistnienia marzeń? Czy żałowałeś czegoś w trakcie programu?


Logo
Na pewno nie jest to jedyna droga, czego przykładem jest choćby TFN. Jest to na pewno duża forma promocji i daje dużego kopa na dalszy, bardziej przemyślany rozwój. Zapewne wszystko zależy od tego co grasz, i jak grasz.. Niektóre zespoły mogą nic w ten sposób nie zyskać (takie głosy od kilku bandów słyszeliśmy). Akurat dla nas to był strzał w dziesiątkę. Na początku baliśmy się tego, że właśnie będzie dużo ustawiania, ingerencji, kompromisów, których nie chcemy. Wiesz, dużo się mówi o tych mitycznych producenckich nakazach. Ponadto, obciachowe są niektóre reportaże. No i ostatnia rzecz, baliśmy się reakcji środowiska. Okazało się, że nie było czego - mieliśmy w doborze repertuaru wolną rękę, reportaże robiła fajna ekipa i dało się uniknąć wstydu, a środowisko tylko nas wspierało i kibicowało. Nie żałujemy tej decyzji i myślimy, że to prawdziwy przełom w naszej karierze.


Grzegorz "Chain" Pindor
Zdjęcia: Katarzyna Ładna