Pamiętne riffy Andy Summersa z The Police dodawały wspaniałej przestrzeni w Walking On The Moon i tworzyły klimat Every Breath You Take. Spotkaliśmy się z gitarzystą by porozmawiać o jego nowej, rockowej kapeli Circa Zero, dowiedzieć się dlaczego technika prawej ręki jest kluczem do jego stylu i zapytać o wybór Stratocasterów...
Andy Summers ma niezwykły talent do komponowania wytwornych, popowych hitów, które zapadają w pamięć i tkwią w niej przez całe dekady. Chociaż w graniu Andy'ego jest sporo eksperymentalnych, ezoterycznych klimatów i dźwięków, powrócił on ostatnio na popowe terytorium z nowym zespołem, Circa Zero, który właśnie wydał debiutancki album wypełniony kipiącymi, rockowymi riffami oraz tym charakterystycznym rodzajem soczystych, chorusowych, czystych brzmień.
Rozmawiamy z Andym o grze na gitarze i sprzęcie wykorzystanym do nagrania najnowszego albumu, ironicznie nazwanego Circus Hero, po przejęzyczeniu nazwy zespołu przez nowojorskiego DJ-a na jednej z imprez. Dowiedzieliśmy się też w końcu dlaczego Stratocastery były niemal tak samo ważne dla brzmienia Andy'ego z okresu The Police jak jego poobijany, mocno zmodyfikowany Telecaster z 1961 roku. Usłyszeliśmy również historię o tym, jak nieomal zwrócił legendarne Tele właścicielowi zaraz po kupieniu gitary - i raczej nie dlatego, że było z nią coś nie tak...
Nowy album jest odrobinę cięższy niż się spodziewaliśmy...
Naprawdę chcieliśmy nagrać rockowy album pełny hitowych utworów. Czułem nawet, że trochę za bardzo idziemy w tym kierunku. Ale w ten sposób pracowaliśmy i uważam, że wyszedł nam bardzo mocny album. Na pewno bardziej rockowy i nieco ostrzejszy od rzeczy, które robiliśmy z The Police.
Rdzeniem muzyki jest twoja gitara i wokale multiinstrumentalisty, Roba Gilesa. Jak spotkaliście się ze sobą?
Był w zespole The Rescues, który grał w okolicach LA - od jakiegoś czasu współpracowali ze sobą. Mój przyjaciel zajmował się ich managementem i zabrał mnie na ich występ. Byłem pod wielkim wrażeniem. Rok później wybrałem się by zobaczyć chłopaków ponownie, i znowu miałem te same odczucia, szczególnie jeśli chodzi o Roba. W tym czasie przygotowywałem materiał na nową płytę i nie byłem przekonany do tego, co już mieliśmy - miałem nagrane wspaniałe tracki i pracowałem z tym młodym, bardzo utalentowanym chłopakiem, ale było coś, co nie do końca mi pasowało. Krótko mówiąc, porozmawiałem dzień później z managerem The Rescues, moim dobrym przyjacielem, i powiedziałem, że bardzo chciałbym spotkać się z Robem. Byłem ciekawy czy mógłby wpaść i zaśpiewać do kilku piosenek? Więc po południu odpaliliśmy jeden z utworów, Rob zaśpiewał i … powiedziałem, "Myślę, że to jest właśnie ta osoba." Z miejsca zdecydowałem, że razem zrobimy rockowy album. I tak to się zaczęło. Szybko okazało się, że nadajemy na tych samych falach. I głównie dlatego zdecydowałem się pójść w tym kierunku i zaangażować w pracę nad nowym albumem, ponieważ tak naprawdę nie muszę tego robić. Ale wspaniale się dogadujemy, muzyka się zgadza, ciężko więc pracowaliśmy przez te pół roku. I jesteśmy bardzo zadowoleni z rezultatów.
Zawsze podziwialiśmy twoją oszczędność w grze - co robisz, że tak proste środki są u ciebie tak efektywne?
To dobre pytanie; powiedzmy, że wygrywa tu dobry gust, mam taką nadzieję. Naprawdę nie musisz przysłaniać wokalisty niepotrzebnymi zagrywkami tylko dlatego, że umiesz grać na gitarze. To co potrzebujesz zrobić, to tak wykorzystać swoje umiejętności, by osiągnąć jak najlepszy efekt. Ale jednocześnie jest to rockowa muzyka - musi porywać, może więc być nieco dzika i do pewnego stopnia zaskakująca. Musisz nauczyć się odpowiedniego podejścia do utworów i znaleźć takie rzeczy, które są właściwe dla każdego numeru. Każdy zrobi to po swojemu - ja opieram się na moim guście, lubię kiedy utwór ma mocny charakter i jest efektywny, ale nie chcę też popsuć go tylko dlatego, że gram na gitarze.
Można tu usłyszeć echa riffów Police, szczególnie w Whenever You Hear The Rain. Czy jest to zamierzony ukłon dla twojej przeszłości?
Ten utwór dodaliśmy na końcu. Napisałem go już wcześniej - to jeden z tych, które powstają w ciągu pięciu minut, i wyszedł niesamowicie, wiesz. Czasami numer pojawia się już kompletny w twojej głowie. Bawiliśmy się trochę z nim i myślałem, "Chryste, jest zbyt komercyjny - czy będzie pasował do reszty?", ale sprawę przypieczętowała zagrywka, którą dograłem do niego, będąca niemal odwróconą wersją riffu z Every Breath You Take. Obudziłem się o czwartej nad ranem i miałem już to w głowie; jakbym słyszał cały utwór w oryginale. Następnego dnia wszedłem więc do studia i spróbowałem dograć tę partię - napędziła całą piosenkę i odpowiednio rozłożyła napięcia. Faktycznie jest trochę jak The Police. Ale wiesz, to moje dziedzictwo: nie zakładałem grania w stylu The Police na tym albumie, ale takie rzeczy pojawiają się czasem tu czy tam. To niezamierzone - ale jeśli pasuje do całości, nie ma chyba problemu.
Zwarte riffy arpeggio, jak w Every Breath You Take, są znakiem firmowym twojego stylu. W jaki sposób udaje ci się grać je tak czysto?
Jeśli są to rozłożone arpeggia prawdopodobnie gram je palcami, ponieważ przez lata grałem na gitarze klasycznej. Mam więc wyćwiczoną bardzo dobrą płynność w prawej ręce - zawsze grałem kostką i palcami, czasem stosuję też technikę kostkowania hybrydowego. Obecnie dosyć rzadko gram tylko samą kostką. Znacznie więcej używam palców i kciuka, lub ich połączenia - i czasem możesz być dokładniejszy grając palcami, a nie kostką. Dla mnie jest to bardzo naturalne - moją radą dla każdego gitarzysty jest opanowanie grania na gitarze palcami - musisz nauczyć się wykorzystywać prawą rękę. Jeśli grasz tylko kostką, tracisz w zasadzie połowę swoich możliwości.
Oglądając stare nagrania wideo takich gitarzystów jak Merle Travis zdajesz sobie sprawę, jak wiele można zrobić przy pomocy prawej ręki...
Tak, to był wspaniały gitarzysta - ale oczywiście zakładał on pazurek na kciuk, co jest nieco trudniejsze. Próbowałem tego i jest to jedna z technik, której nie mogłem do końca opanować. Kilka razy założyłem thumbpick i grałem pierwszym i drugim palcem... to trudne. Wolę jednak grać samym kciukiem.
Jaki sprzęt wykorzystałeś w studio przy nagrywaniu tego albumu?
W moim studio mam w zasadzie wszystko: jest tam chyba jakieś 150 gitar. Zwykle korzystam z kilkunastu instrumentów - najczęściej są to Straty lub Les Paule. Na pewno większość solówek nagrałem na Les Paulu, bardzo lubię też Collingsa w stylu 335 [model I-35]. Jestem wielkim fanem gitar Collingsa. To były więc główne instrumenty - nie widzę potrzeby szukania czegoś innego. Jeśli chodzi o wzmacniacze, było to kilka różnych modeli - miałem mój aktualny zestaw sceniczny - pedalboard z mnóstwem efektów i wzmacniacz Mesa/Boogie 2:90 z dwoma zamkniętymi paczkami 2x12, których zawsze używam na koncertach. Na płycie często pojawia się też syntezator gitarowy Roland VG-99 oraz kilka starych wzmacniaczy Fendera - Concert, Princeton czy '59 Deluxe... Grałem też na jakimś modelu Mesa/ Boogie, nie pamiętam teraz jego nazwy. Ma zamknięty tył i jedno z najczystszych brzmień, na jakich kiedykolwiek grałem. I oczywiście te wszystkie efekty - wymień jakiś, a na pewno go gdzieś mam.
Czy ciągle wykorzystujesz któreś z twoich starych efektów z czasów Police, wykonanych przez Pete'a Cornisha?
Nie używam już żadnego sprzętu Pete'a. To ciągle znakomite efekty, cały czas sprawne, mam je jeszcze zamontowane w jakimś pedalboardzie... Ale głównie gram na nowych rzeczach.
Na płycie można usłyszeć trochę naprawdę tłustych, przesterowanych brzmień - czego używałeś przy ich nagrywaniu?
Aktualnie przy większości solówek najlepsze brzmienie udało mi się uzyskać z Rolanda VG-99. Przeprogramowałem w nim wszystkie fabryczne barwy, nawet nie patrzyłem jak były oryginalnie nazwane. Zapisałem po prostu np. preset 'Numer 150' - co nie było zbyt pomocne [śmiech], ale mam tu fantastyczne brzmienie solowe - perfekcyjny sustain i fuzz. Jak można usłyszeć na nagraniu, używałem go kilka razy z efektem wah.
Jesteś postrzegany jako gitarzysta z Tele, ale w bardzo wielu miejscach na nagraniach The Police używałeś przecież Stratocasterów...
Tak, oczywiście jestem znany z używania Telecastera - ale większość tego czasu kiedy grałem na Stratocasterach przypada na okres z The Police. Pierwszy Strat jakiego miałem to biały egzemplarz, który należał wcześniej do Buddy'ego Guy'a. Nie wiem gdzie trafił - nie zostawiłem go sobie, wróciłem do gry na Les Paulu Juniorze. Ale kiedyś, myślę że było to w Austin w Teksasie, kupiłem za około 300 dolców czerwonego Strata, na którym grałem niemal przez całą karierę z The Police. Był to chyba model z 1962 roku. Używałem go przez połowę seta na koncertach - na starych nagraniach wideo możecie bardzo często zobaczyć tego właśnie Strata. Pod koniec prawdopodobnie grałem na nim tyle samo co na Telecasterze, i ciągle mam go w swojej kolekcji. Teraz posiadam kilka Stratocasterów i dwa z nich szczególnie lubię. Kiedy po latach ponownie graliśmy trasę z The Police, Fender zrobił dla mnie replikę tego Telecastera [model z serii Tribute] i jednocześnie zbudowali mi kilka kopii mojego oryginalnego, czerwonego Strata - to naprawdę niesamowite gitary. Na jednym z nich gram obecnie najczęściej.
A co z twoim modyfikowanym Tele '61 - czy używasz go tak często jak kiedyś?
Nie gram na nim zbyt często - akurat ten egzemplarz jest dobrze schowany - ma sporą wartość i nie lubię za często wynosić go z domu, ale mam sześć innych kopii, które dostałem od Fendera. Ten Tele ma naprawdę tłusty, mięsisty sound - to rewelacyjna gitara, gra się na niej wyśmienicie. Oryginał to naprawdę magiczny instrument: z tych, co zmieniają twoje życie..
Istnieją różne wersje, skąd wzięła się ta gitara - jaka jest prawdziwa historia?
Kupiłem ją za jakieś 200 dolarów od gościa, którego uczyłem grać. Ciągle to pamiętam, ponieważ zabrałem ją do domu i myślałem, "Chryste, ta gitara jest niesamowita!" Chciałem mu ją nawet oddać: powiedziałem, "Słuchaj, to naprawdę wspaniały instrument, jesteś pewien, że chcesz się go pozbyć?" Ale on odpowiedział, "Tak, nie chcę jej". I takim sposobem stałem się właścicielem tego Tele. Miał wprowadzone kilka modyfikacji: zamontowany pickup Gibsona i wbudowany overdrive. Sprawdza się to perfekcyjnie. Moje życie trochę zmieniło się od czasów The Police, a gitara jest cały czas ze mną i stała się już ikoną.
Album Circa Zero jest wycieczką w stronę pop-rockowych rejonów - czy ciągle interesują cię też bardziej ezoteryczne klimaty?
Absolutnie, dysponuję wystarczającymi umiejętnościami i doświadczeniem by skoncentrować się na nagraniu rockowego albumu; i to właśnie zrobiliśmy. Ale przez ostatnie 20 lat nagrałem wiele jazzowych płyt oraz innych albumów, które wcale nie są rockowe. Dla przykładu, poza tym projektem z Robem Gilesem, pracuję nad muzyką baletową, która jest w większości skomponowana przy wykorzystaniu naprawdę oryginalnych, awangardowych brzmień gitary elektrycznej. Zdecydowanie w moim arsenale środków jest bardzo szeroka paleta barw.
Co dalej? Jakieś plany koncertowe związane z Circa Zero?
Jak najbardziej - chcemy chwile poczekać i zobaczyć co się wydarzy, dopiero niedawno skończyliśmy ten album i oczywiście mnie każdy kojarzy, ale ludzie nie wiedzą jeszcze nic o tym zespole. Mam nadzieję, że zaczniemy grać latem i potrwa to do końca roku. Planujemy trasę i chcemy jak najlepiej wszystko dograć.
Jamie Dickson