Vinnie Paul Abbott (Hellyeah, Eks-Pantera)

Wywiady
2008-12-01
Vinnie Paul Abbott (Hellyeah, Eks-Pantera)

W grudniu tego roku miną trzy lata od tragicznej śmierci legendarnego gitarzysty zespołu Pantera, Dimebaga Darrella.

W tym miesiącu naszym głównym rozmówcą jest jego brat, Vinnie Paul Abbott, który właśnie przygotowuje się do trasy koncertowej ze swoim nowym projektem, czyli grupą Hellyeah. Poza tym poznamy wypowiedzi dwóch gitarzystów, którymi są Tom Maxwell i Greg Tribbett. Nie przesadzimy, jeżeli powiemy, że to najszczerszy wywiad, jakiego Paul udzielił od tragicznej śmierci brata... "Kiedy byliśmy częścią zespołu, żaden z nas nie zdawał sobie sprawy, że Pantera stanie się legendą dla sceny metalowej. Udało nam się pozostawić swój ślad w historii muzyki i jest to dla mnie wielki zaszczyt" - mówi Vinnie Paul, perkusista i założyciel jednego z najostrzej grających zespołów metalowych.

Wpływ, jaki gitarzysta Pantery - Dimebag Darrell - miał na innych muzyków, jest niekwestionowany. A był to czas, w którym przepełniony riffami thrash metal bez pardonu taranował sobie drogę na sceny światowe. Takie grupy, jak Metallica, Slayer, Anthrax i Megadeth szybko wyszły na prowadzenie wśród innych formacji tego gatunku. Nikt wówczas nie zdawał sobie sprawy, że czai się jeszcze jedna bestia, która wkrótce wyjdzie z ukrycia. Nikt się nie spodziewał, że w małym miasteczku Arlington w stanie Texas, gdzie królowała whiskey i kluby ze striptizem, rośnie w siłę kolejny metalowy gigant. Był rok 1981. Donnie Hart (wokal), Terry Glaze (gitara), Tommy Bradford (bas) i dwaj bracia - Darrell Lance Abbott (gitara) i Vincent Paul Abbott (perkusja) - założyli zespół o drapieżnej nazwie "Pantera". Początkowo zespół ten nie miał wielkich ambicji - jako przeciętny przedstawiciel nurtu glam rocka grał głównie covery Kiss i Van Halen. Niestety już od samego początku w formacji tej dochodziło do częstych zmian składu. W 1982 roku odszedł Hart, a przy mikrofonie zastąpił go Glaze. Wkrótce potem Bradforda na basie zastąpił chłopak z okolicy, Rex Brown. Jednak mimo tych zmian z płyty na płytę zespół stawał się coraz lepszy. W 1983 roku ukazał się debiutancki album zatytułowany "Metal Magic", a później przyszedł czas na następne krążki: "Projects In The Jungle" i "I Am The Night". Słuchając ich, można było zauważyć, że gra muzyków stawała się coraz bardziej ekspresyjna i coraz bardziej drapieżna.

Tymczasem Slayer zaszokował świat płytą "Reign In Blood", a Metallica nie pozostała w tyle i nagrała "Master Of Puppets". Pantera wiedziała, że nie ma na co czekać i nabierała impetu, by przystąpić do kontrataku. Za mikrofonem stanął Phil Anselmo. Z tym charyzmatycznym wokalistą zespół naprawdę zaczął zagrażać konkurentom. Okazało się, że tego właśnie było trzeba - wokalu z pazurem! W tak mocnym składzie, który wtedy tworzyli: Anselmo (wokal), Brown (gitara basowa) oraz bracia Abbott - Darrell (gitara) i Vinne Paul (perkusja) - Pantera była po prostu skazana na sukces, choć pierwszy album nagrany w tym nowym składzie, zatytułowany "Power Metal", nie był jeszcze szczytem jej muzycznych możliwości. Dopiero płyta "Cowboys From Hell" (1990) wydana nakładem Atco Records zapewniła Panterze miejsce wśród gigantów światowego metalu. Od tej pory rytm, ciężkie riffy i gardłowy wokal Anselma stały się znakiem rozpoznawczym zespołu. Na fanach szczególne wrażenie wywarły gitarowe wyczyny Dime’a w utworze tytułowym - skomplikowane, szybkie, wznoszące się motywy nie mogły pozostać niezauważone. Jego późniejsza gra miała już tylko udowodnić, że stać go na znacznie więcej...

Pełny swój potencjał muzyczny grupa zaprezentowała na krążku "Vulgar Display Of Power"(1992). Jego produkcją zajął się znany wówczas amerykański producent Terry Date. Na tym wybitnym albumie metalowym znalazły się największe przeboje zespołu: "Mouth For War", "This Love" i "Fucking Hostile". Album szybko wspiął się na 44 pozycję na liście "Billboard 200". Za najlepszy w dorobku Dime’a uważany jest riff pochodzący z superciężkiego utworu "Walk". Kompozycja ta osiągnęła 35 pozycję na liście singli w Wielkiej Brytanii. Natomiast "Vulgar Display Of Power" powszechnie uważany jest za najlepszy album w karierze zespołu. Vinnie Paul nie zamierza polemizować z tym stwierdzeniem. "Po ukazaniu się płyty ‘Cowboys From Hell’ i po promującej ją trasie, staliśmy się dojrzalsi jako zespół. Byliśmy silni i zgrani - jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Płyta ‘Vulgar Display Of Power’ ma niesamowitą energię i jest bezkompromisowa. Nasze kolejne albumy nie były już takie, choć później też nagraliśmy kilka udanych krążków. Terry Date powiedział nam, że ludzie nagrywający w studiu wciąż chcą, żeby puszczał im ‘Vulgar Display Of Power’, podczas gdy on miksuje ich materiał. A więc piętnaście lat później płyta nadal nie straciła nic ze swej siły i świeżości! To była trampolina, która wyniosła metal na nowy poziom" - mówi Vinnie Paul. W rzeczywistości kolejny album, "Far Beyond Driven", zrobił spustoszenie na listach przebojów i znów zajmował na nich czołowe miejsca.

Niestety z czasem w zespole zaczęły pojawiać się tarcia i konflikty wynikające przede wszystkim ze słabości Anselmo do alkoholu i narkotyków. Poza tym, w 1995 roku wokalista zaangażował się we własny projekt, zakładając zespół Down, w którego skład weszli: gitarzysta Pepper Keenan z Corrosion Of Conformity i Kirk Windstein z Crowbar. Przez zespół przetaczały się kolejne awantury związane przede wszystkim z alkoholem i dziennikarze przepowiadali rychły rozpad Pantery. Anselmo tak bardzo skłócił się z pozostałymi członkami zespołu, że podczas nagrywania albumu "The Great Southern Trendkill" (1996) rejestrował partie wokalu w całkowicie oddzielnym pomieszczeniu.

Pomimo narastających konfliktów w grupie płyta "The Great Southern Trendkill" była wciąż bardzo dobrą produkcją, pełną metalowych riffów w stylu groove uzupełnionego solidną sekcją rytmiczną. Nawet Anselmo potrafił się zmobilizować i nagrać imponujące partie wokalu w "Drag The Waters" i "13 Steps To Nowhere". Z tak poważnym dorobkiem nadszedł czas, aby zarejestrować album koncertowy, którego produkcją zajął się sam Vinnie Paul. Album został zatytułowany "Official Live: 101 Proof" i znalazło się na nim 16 utworów. Ci, którzy wątpili w Panterę, mieli dowód na to, że zespół ma się dobrze i że wciąż wspaniale radzi sobie na koncertach. W chwili tragedii na World Trade Center w dniu 11 września 2001 Pantera przechodziła poważny kryzys, a ich europejska trasa koncertowa, promująca słabszy już album "Reinventing The Steel", została przerwana. Jak się później okazało, była to ich ostatnia wspólna trasa...

Po dwóch latach ciągłych kłótni i nieporozumień Pantera ostatecznie rozpadła się. Koniec zespołu był burzliwy i towarzyszyła mu istna wojna na słowa. Nie trzeba było więc długo czekać. Bracia Abbott, rozczarowani obrotem spraw i żądni nowych wyzwań, założyli zespół Damageplan. Ku ogólnemu zadowoleniu fanów muzycy kontynuowali styl Pantery. W formacji, obok Dime’a i Vinniego, znalazł się Pat Lachman (były gitarzysta grupy Halford) oraz artysta tatuażu i wokalista Bob Zilla. Już wkrótce do sklepów trafiła debiutancka płyta zespołu zatytułowana "New Found Power". To właśnie podczas jednego z koncertów, promujących ten album w Columbus w stanie Ohio, doszło do tragedii: Dimebag został brutalnie zastrzelony podczas występu na scenie. Zespół grał w Alrosa Villa 8 grudnia 2004 roku. Fanatyczny wielbiciel Pantery, Nathan Gale, staranował barierki, wspiął się na scenę i z bliskiej odległości strzelił do Dimebaga. Zanim został zastrzelony przez funkcjonariusza policji, zabił jeszcze trzy inne osoby i ranił dwie. Nie da się opisać rozmiarów szoku oraz paniki, która zapanowała wówczas wśród publiczności. Fani byli przerażeni i zdruzgotani.

Vinnie popadł w głęboką depresję i jakakolwiek myśl o kontynuowaniu kariery lub tworzeniu muzyki w ogóle napawała go odrazą. Wszystko to przypominało mu o młodszym bracie i jego tragicznej śmierci. "Po tym wszystkim czułem, jakby mi ktoś odciął prawą rękę, prawą nogę i wyrwał serce. Nie zostało mi nic. Nigdy nie myślałem, że znowu zacznę grać - wspomina Vinnie. - Przez trzy miesiące nie dotykałem perkusji i nie słuchałem muzyki... Czułem się totalnie pusty w środku. Aż w końcu musiałem poćwiczyć, bo obiecałem, że zagramy koncert w hołdzie Dime’a. Dosłownie dzień przed planowanym występem siadłem za bębnami i rozpłakałem się. Zdałem sobie sprawę, jak bardzo kocham grać na perkusji i że to jest całe moje życie. Wtedy wiedziałem już, że znowu będę grał".

Vinnie obiecał sobie, że będzie kontynuował dzieło brata, i dzięki swojemu samozaparciu podjął się ukończenia projektu Rebel Meets Rebel, łączącego dwa wydawałoby się obce sobie gatunki - country i metal. W projekcie miał uczestniczyć piosenkarz country, David Allan Coe, z którym bracia współpracowali od momentu ukazania się płyty "Reinventing The Steel"(Dimebag na gitarze, Rex Brown na basie oraz Vinnie na perkusji). "Praca nad tą płytą przysporzyła nam wiele zabawy - mówi Vinnie. - Czegoś takiego nikt wcześniej się nie podjął. Porzuciliśmy wszelkie możliwe podziały. Miał to być jedynie eksperyment, ale w miarę upływu czasu stwierdziliśmy, że może z tego wyniknąć coś fajnego. Nie spodziewaliśmy się, że płyta zostanie tak dobrze przyjęta w Stanach Zjednoczonych. Obawiałem się, że ludzie będą mówić, iż nie jest to dostatecznie metalowe albo że nie jest wystarczająco country... Całe szczęście ta kosmiczna mieszanka tych dwóch gatunków muzycznych spotkała się z bardzo pozytywnym odzewem".

Vinnie Paul na nowo otworzył się na muzykę i nie trzeba było długo czekać na to, aby wstąpił do kolejnego zespołu. Były gitarzysta grupy Nothingface, Tom Maxwell, oraz były gitarzysta zespołu Mudvayne, Greg Tribbett, szukali akurat perkusisty. Tom Maxwell był długoletnim fanem Pantery, więc wiedział, czego może się spodziewać po jej byłym perkusiście. Poza tym bardzo spodobał mu się album "Rebel Meets Rebel". "Ten album jest niesamowity. Myślę, że na tej płycie Dime i Vinnie zagrali lepiej niż kiedykolwiek wcześniej, ale zawsze będę kochał Panterę, bo od tego zespołu wszystko się zaczęło" - mówi Maxwell.

Pomysł na wspólny zespół zaczął kiełkować w 2001 roku, kiedy Nothingface i zespół techmetalowy Mudvayne spotkali się na na trasie koncertowej "Tattoo The Earth". Idea zaczęła nabierać realnych kształtów w 2002 roku. "Niczego nie planowaliśmy. Nie mieliśmy żadnych założeń. Chcieliśmy grać muzykę ostrą, ekstremalną i pełną wściekłości - mówi Tom, który wśród swoich najważniejszych wpływów wymienia Alexa Lifesona, Jimmy’ego Page’a i grupę Slayer. - nasz wokalista Chad Gray chciał, aby w zespole znalazł się Greg. Szukaliśmy też perkusisty, jednak bezskutecznie. W końcu przyszedł mi na myśl Vinnie. Pomyślałem sobie, że on nie robi teraz nic konkretnego. Jednak nie sądziłem, że będzie chciał z nami grać, ale Jerry Montano, basista Nothingface, był jego bliskim kumplem. Postanowiliśmy więc spróbować".

"Nie byłem pewny, czy jestem gotowy, aby znowu grać w zespole - mówi Vinnie. - Jerry wydzwaniał do mnie często, aż w końcu którejś nocy - a byłem wtedy na rauszu i słuchałem sobie muzyki - zaproponował, żebym z nimi zagrał. Bardzo spodobał mi się ten pomysł. Ujęła mnie ich postawa, bo byli pełni entuzjazmu. Przyjechali do Teksasu i w ciągu ośmiu dni napisaliśmy siedem piosenek. To wszystko gnało niczym rozpędzona lokomotywa, której nie sposób zatrzymać. I tak powstał zespół Hellyeah". "To wielki zaszczyt móc grać z Vinniem - mówi Greg. - Nie staram się być drugim Dime’em, bo wiem, że to niemożliwe. Dime to był Dime. Jego gra przeszła do legendy, narodziła się przy ‘Cowboys From Hell’ i trwa do dziś. Grał z niesłychanym feelingiem i napisał kilka wspaniałych riffów. Pantera to mój numer jeden".

Debiutancka płyta grupy, zatytułowana "Hellyeah", to klasyczny album rockowy w najlepszym wydaniu, podobny stylistycznie do materiału z Rebel Meets Rebel - przecież w końcu został nagrany w domowym studiu Dime’a... "W studiu panowała ciepła i przyjemna atmosfera - wyznaje Tom. - Czułem wyjątkowość tego miejsca. Znajdowałem się przecież w domu, w którym tworzył i nagrywał jeden z najlepszych gitarzystów, jacy pojawili się kiedykolwiek na tej planecie. Nikt tak jak on nie przyczynił się do rozwoju techniki gry na tym instrumencie". "Jesteśmy jedynymi gitarzystami, poza Dime’em, z którymi Vinnie kiedykolwiek grał - dorzuca Greg. - Było mu bardzo ciężko wejść do domu swojego brata i do jego studia, gdzie powstały płyty Pantery, Damageplan i Rebel Meets Rebel. Niezwykle trudno mu było zmierzyć się z tak strasznymi wspomnieniami. Na ścianach wisiały zdjęcia, ręcznie pisane przez Dime’a notatki, a wśród nich kartka przypominająca o tym, żeby włączyć alarm i porządnie zamknąć drzwi. Myślę, że Vinnie musiał czuć się wtedy okropnie; ale już po pierwszym dniu spędzonym razem w studiu negatywne emocje opadły i wszystko zaczęło znowu grać. Pracowaliśmy całą noc, nagrywaliśmy, potem szliśmy się napić, kładliśmy się spać dopiero następnego dnia w południe, by po paru godzinach znowu wstać - i tak w kółko".

Pomimo początkowych trudności Vinnie szybko odnalazł się w zespole. "Greg i Tom to bardzo utalentowani gitarzyści rytmiczni. Zawsze byłem zwolennikiem gitarzystów prowadzących, ale to, co oni zaprezentowali, zaskoczyło mnie bardzo pozytywnie. Słyszałem ich na jam session, jak nawzajem się uzupełniali. Po prostu byłem w szoku. Wiedziałem już, że na płycie z pewnością znajdą się bardzo dobre partie gitary prowadzącej" - mówi Vinnie.

Vinnie Paul nie zamierza jednak zapomnieć o swoim sławnym bracie i jego olbrzymim dorobku: "Muzyka Dime’a będzie żyła jeszcze długo po nas. Nic nie pójdzie w zapomnienie - ani gitara, na której grał, ani brzmienie, a tym bardziej jego styl. Spuścizna, jaką zostawił dla przyszłych pokoleń, jest niezmierzona - nie traci na znaczeniu, a wręcz odwrotnie: staje się coraz ważniejsza. Jestem z tego bardzo dumny".