Ciężko powiedzieć, to zależy jak rozumieć bunt, ale zawsze sprawiałem problem, później zająłem się muzyką. Można w to wierzyć albo nie, ale gdy zacząłem cokolwiek rozumieć z tego co się dzieje, to od razu ukochałem sobie Chopina, bo mama będąc w ciąży chodziła w 1955 r. na koncerty Konkursu Chopinowskiego. Kiedy jako malutkie dziecko słyszałem muzykę Chopina w radio, biegłem do odbiornika i bardzo się cieszyłem. Później, kiedy miałem osiem, może dziewięć lat zacząłem bardzo intensywnie słuchać muzyki rockowej, zwłaszcza anglosaskiej, która w pierwszej połowie lat sześćdziesiątych była w rozkwicie. To był taki czas, gdy to, jakiej muzyki się słuchało, świadczyło o światopoglądzie i było to bardziej istotne niż dzisiaj. Chodziłem na koncerty, kupowałem płyty. Pamiętam też dużo piosenek francuskich prezentowanych w Polskim Radio, ale również orkiestry swingowe, które o dziwo przepuszczano przez ideologiczne sito. Rocka słuchałem głównie w Radiostacji Harcerskiej, która nadawała w tamtym czasie na falach krótkich. Nadajnik był blisko mojego domu a stacja należała do ZHP i nie podlegała regulacjom Radiokomitetu. Właściwie na bieżąco puszczali wszystko to, co się działo na świecie. Na przełomie podstawówki i liceum, czyli na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, był chyba najlepszy czas w muzyce rockowej, kiedy wydarzyło się właściwie wszystko co dziś artystów zapładnia. Trudno byłoby znaleźć coś nowego, co nie czerpałoby z tamtej muzyki. Jednocześnie był to też wspaniały okres w jazzie, rodząca się popularność free jazzu i nurtu sięgającego bardzo odważnie do muzyki etnicznej. To był też początek intensywnego przenikania się kultur. Zacząłem słuchać dużo oryginalnej muzyki etnicznej - indyjskiej, afrykańskiej, mongolskiej, wietnamskiej, południowoamerykańskiej, zwłaszcza brazylijskiej. Bardzo chciałem grać, ale nie było warunków, żeby do mieszkania wstawić pianino - ani finansowych, ani lokalowych, więc pomyślałem, że najprościej będzie grać na instrumentach perkusyjnych, które zacząłem sobie sam budować. Oprócz tego ćwiczyłem na harmonijce ustnej i na melodyce. Na instrumentach perkusyjnych zacząłem w latach siedemdziesiątych grywać z innymi ludźmi, a w połowie tej dekady z młodymi muzykami free jazzowymi. Próbowałem się wmontować gdzie się dawało. Od 1976/1977 r. razem z grupą przyjaciół zaczęliśmy słuchać reggae. Byliśmy pierwszym środowiskiem w Polsce, które przez Londyn miało dostęp do wszystkiego, co się w tamtym czasie ukazywało na Jamajce, do nawijających DJ-ów. W 1977/1978 r. pojawił się punk rock, który przez swoją siłę, energię i nie stawianie wysokich wymagań rzemieślniczych, ośmielił mnie do tego, by zacząć grać na gitarze elektrycznej. Piosenki pisałem już od jakiegoś czasu, w liceum próbowałem grać na gitarze, a poważniej spróbowałem mając 20 lat, początkowo w otwartych strojach, później w normalnym. Traktowałem gitarę jako instrument akompaniujący śpiewowi, pozwalający mi komponować i pisać piosenki.