Piotr Luczyk (Kat)
Wywiady
2014-02-25
Świeżo po wydaniu płyty "Acoustic - 8 Filmów" rozmawialiśmy z Piotrem Luczykiem z formacji KAT.
Dziś w sklepach pojawił się nowy, tym razem akustyczny album twojego zespołu. To wielki dzień?
Dla mnie z pewnością jest to wielki dzień i myślę, że dla całego zespołu również, ponieważ ta płyta to zdecydowanie coś innego niż to, co robiliśmy dotychczas. Nie da się tego łatwo opisać.
Skąd wziął się pomysł na wydanie albumu akustycznego?
Po pierwsze są to znajomi, z którymi czasem pogrywam i chciałem coś z nimi wreszcie nagrać, drugim powodem powstania tej płyty jest historia zespołu Kat. Nagraliśmy w naszym życiu kilka fajnych utworów, ale zawsze pozostawał mi pewien niedosyt związany z warstwą techniczną, ale również brzmieniową i aranżacyjną. Przychodzi taki czas, że człowiek dojrzewa i chciałby coś zrobić inaczej, więc jak już dotarłem do takiego etapu, kiedy nie muszę już gonić ani niczego udowadniać światu, a szczególnie sobie - postanowiłem nagrać taki właśnie album.
Wspomniałeś o kwestiach aranżacyjnych. Przy tym materiale była to ciężka praca, czy raczej czysta przyjemność?
Raczej czysta przyjemność, ponieważ mówimy tu o dźwiękach, jakie nigdy wcześniej nie miały u nas miejsca. Stworzyliśmy te kompozycje bardzo naturalnie, nie robiliśmy nic na siłę. Utwory są umiejscowione w różnym czasie - począwszy od średniowiecza, kończąc w zasadzie na latach 70-tych ubiegłego wieku. Tą płytą chcieliśmy przełamać wszelkie bariery pomiędzy muzyką metalową a klasyczną.
Opowiedz o instrumentarium na tej płycie. Co i kogo na niej znajdziemy, oprócz Maćka Lipiny na wokalu?
Cały ten album składa się z gości, bo z podstawowego składu Kata jestem właściwie tylko ja i Mariusz Prętkiewicz. Nasz wokalista nie uczestniczył przy postawaniu tej płyty, zastąpił go właśnie Maciek Lipina, mamy też nowego basistę - Harrisa, który brał czynny udział w postawaniu "Acoustic - 8 filmów".
I jak wam się wspólnie pracowało?
Bardzo dobrze. Tym bardziej, że pracowaliśmy już razem przy moim Cover Festiwalu, gdzie wykonywaliśmy wspólnie utwory nie naszego autorstwa. Utwory Kata Harris zna na wylot, a niektóre nawet rozszerza na własną modłę. Fajnie jest współpracować z człowiekiem, który od razu doskonale wie, co nagrywałem wcześniej i potrafi to idealnie odtworzyć.
Ile czasu trwała praca nad tym albumem i jaki miała charakter?
Najpierw nagrywałem gitary i instrumenty perkusyjne. Powstał pewnego rodzaju szkielet, do którego potem dochodziły kolejne instrumenty w zależności od tego, co chciałem usłyszeć. Podstawą oczywiście był bas, często pojawiały się również klawisze. Była to jakby układanka, a z każdym instrumentem pracowałem z osobna i, oprócz dwóch solówek Pawła Steczka, aranżowałem właściwie każdy dźwięk na tej płycie. Zaowocowało to tym, że miałem wiele wersji każdego z utworów, z których musiałem wybrać najlepszą.
Zgromadziliście pewnie z kilkanaście osób jeśli chodzi o skład?
Może nie aż tyle, ale mieliśmy przede wszystkim fachowców w dziedzinie muzyki klasycznej. Wiolonczelistka i pianistka - Paulina Stateczna, druga wiolonczelistka - Daria Kołodziejska, która jest stypendystką Ministerstwa Kultury i Sztuki i nagrywa muzykę do filmów w Hollywood. Podobnie jest z realizatorem Piotrkiem Witkowskim, którego produkcje pojawiają się w filmach oskarowych. To jest liga światowa, a ja mam przyjemność robić z tym człowiekiem już czwartą płytę.
Czyli łączą was relacje koleżeńskie? Zespół i producent tworzą jedność?
Te relacje nazwałbym nawet przyjacielskimi, szczególnie jeśli chodzi o nas dwóch konkretnie. Wszystko przy nagraniach robimy wspólnie, Piotrek jest odpowiedzialny za to, co zostanie ostatecznie wypchnięte. Nawet, jeżeli mi się spodoba jakaś kwestia muzyczna, a on ją zawetuje, to ona wtedy nie wchodzi do całości.
Na jakim sprzęcie został zarejestrowany materiał? Nie ukrywam, że szczególnie interesuje mnie sekcja gitarowa.
Cały album nagrałem na jednej gitarze, natomiast użycie wszelkich efektów leżało już w rękach Piotrka Witkowskiego. Użył ich zresztą całkiem sporo. Są tam preampy Niva, RME. Część materiału nagraliśmy liniowo, część na mikrofonach. Bardzo ważną kwestią było światło, a raczej jego brak, ponieważ nagrywaliśmy materiał bez oświetlenia, co dało efekt, którego bezpośrednio nie słychać na płycie. Jest to cisza.
Ostatnia aktywność Kata to wydana w listopadzie płyta "Rarities", teraz możemy usłyszeć utwory zespołu w wykonaniu akustycznym. Co jednak z nowym materiałem? Są jakieś plany na wydanie zupełnie nowych kompozycji?
Ja mam materiał na dwie płyty i mogę go wydać w ciągu trzech miesięcy, ale nie chcę. Mogłem zrobić to również i 5 lat temu, ale wolałem najpierw stworzyć coś zupełnie wyróżniającego się od wszystkiego wokół - nie tylko na naszym rynku. To nie jest płyta "unplugged". Trzeba ją przesłuchać z sześć razy, aby usłyszeć co tak naprawdę się na niej znajduje. Kwestie techniczne znikają, kiedy powiem ci, że najważniejsza jest jej dusza. Chcę nagrywać takie utwory, których można słuchać tak samo dziś, jak również za 20 lat.
Jeśli chodzi o promocję płyty - czego możemy się spodziewać? Może np. ośmiu klipów?
Wymyśliliśmy sobie, że ten album będzie obrazem i tak właśnie się z stało - kiedy słuchamy tej muzyki, widzimy w niej coś fizycznego. Planujemy sfilmować cały występ z wizualizacjami. Będzie to duży koncert, najprawdopodobniej na scenie teatralnej, podczas którego chcemy przekazać wizualnie to, co na tej płycie się znajduje. Coś w rodzaju spektaklu.
Zorganizujecie więcej takich koncertów?
Ciężko jest znaleźć więcej takich miejsc, w których będzie możliwość zrobienia tego rodzaju występu, ponieważ chcemy użyć jak najmniej elementów scenograficznych, a skupić się na naturalnych obiektach. Póki co robimy pierwsze przymiarki i wszystko jest na dobrej drodze przynajmniej do tego jednego show.
Sięgając pamięcią 30 lat wstecz - dzisiaj tworzyć i nagrywać jest prościej? Czy może łatwiejszy dostęp do środków przekazu paradoksalnie komplikuje sprawę?
Technicznie jest o wiele prościej, sprzęt można dostać wszędzie i tanio go zakupić. W muzyce jednak nie chodzi o to, bo przecież nawet najlepsza gitara nie zrobi z ciebie gitarzysty. Trzeba wiedzieć, jakie dźwięki należy grać, a jakie niekoniecznie, żeby potem coś logicznego z nich jeszcze zostało. Ilość i szybkość zagranych dźwięków nie świadczy o niczym.
Co czyni muzykę metalową wyjątkową? Dzięki czemu wciąż funkcjonuje, pomimo czasów, jakie nastały?
To proste. Mamy tu emocje i serce ludzi, którzy ją tworzą. Muzyka popowa jest wyprodukowana w sztuczny sposób, przez sztucznych producentów, dla sztucznego odbiorcy, któremu gusta muzyczne zmieniają się niemal z dnia na dzień. Inną sprawą jest fakt, że większość sławnych gwiazd muzycznych to samouki. To dlatego, że bez zwracania uwagi na technikę, włożyli w muzykę swoją duszę oraz to, co podyktowało im serce.
rozmawiał Maciej Barski