Przeszukując czeluście internetu trafiłem na teledysk promujący utwór zatytułowany "Digital Mind". W tej niezłej kompozycji wystąpiło trzech muzyków z Polski i obiecujący amerykański gitarzysta Neal Wakefield.
To wystarczyło za pretekst do rozmowy o planowaniu kariery przez Neala Wakefielda, jego współpracy z polskimi muzykami, inspiracjach i spostrzeżeniach odnośnie kondycji współczesnego rocka i metalu progresywnego. Pasja, która wypływa z gry i wypowiedzi Neala Wakefielda pozwala sądzić, że mamy do czynienia z gitarzystą, o którym w przyszłości będzie głośno. Zaczęliśmy rozmawiać w języku angielskim, a później okazało się, że mój rozmówca doskonale włada językiem polskim… Rozmowa z nim to nie tylko chat o muzyce, ale też odkrywanie świata emocji zawartego w strunach.
Hej Neal! Właśnie przesłuchałem Twoją nową kompozycję pt. "Digital Mind". Brzmi świeżo, chwytliwe i precyzyjnie. Niezły utwór ze świetną solówką gitarową. Jak długo pracowałeś nad tym numerem?
"Digital Mind" stanowi część mojego solowego albumu. Całość prac trwała osiemnaście miesięcy. Natomiast sam proces komponowania utworów był oczywiście znacznie krótszy.
Twoje partie gitarowe w "Digital Mind" wzbudzają we mnie skojarzenia z Tosinem Abasi z Animals as Leaders. Świetna technika, precyzyjne riffy i doskonałe gitarowe wykończenie. Czy prog metal jest tym gatunkiem, w którym chciałbyś tworzyć? Jacy gitarzyści Cię inspirują?
Jeżeli chodzi o dokładność, zawsze przywiązywałem sporą wagę do szczegółów. W momencie tworzenia i nagrywania płyty fascynowała mnie precyzja i sterylność gry, połączona jednak z melodyjnością. W tamtym czasie bardzo intensywnie słuchałem Dream Theater i wszystkich projektów, w które zaangażowani są członkowie zespołu, głównie Liquid Tension Experiment. W metalu progresywnym pociąga mnie swoboda łączenia ze sobą wielu gatunków muzycznych. To właśnie tutaj w ramach jednego utworu można swobodnie pogodzić ze sobą, tu są wpływy wielu nurtów, tak naprawdę możliwości są nieograniczone. W kwestii inspiracji, obecnie najlepiej czuję się słuchając muzyki z kręgów fusion i jazzu. Trwają już prace nad materiałem na następną płytę. Będzie więcej groove'u, a jeśli miałbym określić ciężar muzyki to bliżej jej do rocka, niż metalu.
Jakie jest główne przesłanie "Digital Mind"?
Każdy w odmienny sposób interpretuje muzykę. Niektórych interesują głównie emocje zawarte w dźwiękach i ich sposób oddziaływania, innych natomiast teksty. Osobiście uwielbiam te teksty, które są abstrakcyjne i pełne niedopowiedzeń, pozostawiają duże pole do interpretacji. Tak naprawdę przesłań jest tyle, ile odbiorców muzyki. Kiedy płyta trafia do odtwarzacza, to nie artysta, lecz słuchacz i jego osobista relacja z muzyką wysuwają się na pierwszy plan. Liczy się to, jakie emocje w nim budzi i do jakich przemyśleń go skłania. Tekst "Digital Mind" został napisany przez Marka Ostrowskiego z zespołu AnVision, który wystąpił gościnnie na płycie. Stworzył go na podstawie tytułu, który wymyśliłem wcześniej. Byłem bardzo pozytywnie zaskoczony, kiedy po raz pierwszy przeczytałem ten tekst, rezonował ze mną w stu procentach. Dałem Markowi wolną rękę, jeżeli chodzi o tematykę i treść. Stworzył coś, co dokładnie odpowiadało moim wyobrażeniom na temat tego, jaki powinien być tekst do "Digital Mind".
Jak to się stało, że w tym utworze wystąpiło trzech muzyków z Polski? Gdzie się poznaliście?
Z Radkiem Tadelem poznaliśmy się zupełnie przypadkowo. Nawiązaliśmy współpracę, ponieważ nasze gusta muzyczne i aspiracje są bardzo zbliżone. Natomiast Marek Ostrowski z AnVision i Seweryn Błasiak z Perihellium są członkami zespołów, które znałem już wcześniej. Bardzo podoba mi się muzyka, którą tworzą, więc zaprosiłem ich do współpracy.
Jakbyś ocenił ich wkład wniesiony do "Digital Mind"?
Każda z osób występujących w tym utworze, jak i na płycie przyczyniła się w istotny sposób do jej kształtu. Radek jako producent muzyczny, pomógł wybrać spośród materiału który tworzyłem, utwory które ostatecznie znalazły się na płycie. Był również odpowiedzialny za aranżacje. Także partie klawiszowe, które ozdabiają kompozycje są jego udziałem. Natomiast Marek napisał teksty i linie melodyczne do utworów, w których pojawia się wokal. To, co stworzył jest wieloznaczne i abstrakcyjne. Muszę przyznać, że jestem bardzo zadowolony z efektu. Tymczasem Seweryn Błasiak, dzięki swojej wyobraźni rytmicznej, wzbogacił kompozycje i sprawił, że jeszcze bardziej zyskały na charakterze.
A więc wszyscy zagrali też na albumie długogrającym?
Tak, wszyscy współpracowaliśmy nie tylko przy utworze "Digital Mind", lecz przy całej płycie.
Twój album będzie zatytułowany "Living Shapes". Kiedy możemy się go spodziewać? Czy planujesz wydać fizyczną wersję krążka?
Płyta będzie wydana na przełomie listopada i grudnia tego roku. Początkowo będę opierać się głównie na dystrybucji cyfrowej i możliwościach, które ona daje. Planuję wydać także fizyczne egzemplarze.
Jak mógłbyś opisać zawartość "Living Shapes"?
Na albumie znajdują się głównie instrumentalne utwory, dwa z nich zawierają gościnne wokale. Moim założeniem podczas pisania materiału było uzyskanie nowoczesnego brzmienia i połączenia ze sobą skomplikowanych struktur muzycznych, charakterystycznych dla progresywnych kompozycji. Chciałem, żeby gra była precyzyjna i do pewnego stopnia techniczna. Jednak większy nacisk położyłem na kompozycje i melodyjność, niż eksponowanie techniki i szybkości.
Czy masz jakąś wiadomość, którą chciałbyś przekazać w swojej muzyce?
Moim głównym założeniem jest robienie tego, co mnie pasjonuje i ciągłe rozwijanie się muzycznie, przy okazji dzieląc się tym z innymi. Jeżeli to, co tworzę będzie rezonować ze słuchaczami tym lepiej. Pozostawiam dowolność interpretacji zarówno tekstów, jak i samych dźwięków. Tak naprawdę każdy, w zależności od wrażliwości muzycznej, przeszłych doświadczeń, nastroju i niezliczonej ilości pozostałych czynników, będzie odbierał utwory inaczej. Na etapie, kiedy płyta trafia do słuchacza, intencje autora tracą na znaczeniu. Każdy ma wówczas okazję do przeprowadzenia swojego rodzaju dialogu wewnętrznego z muzyką, niezależnie czy sobie to uświadamia, czy nie.
Zróbmy kilka kroków w przeszłość. Jaka jest Twoja historia? Jak to się stało, że zacząłeś interesować się muzyką? Kiedy uświadomiłeś sobie, że chciałbyś tworzyć muzykę?
Muzyka towarzyszyła mi praktycznie od zawsze. Jako dziecko, spędziłem prawie dekadę trenując taniec towarzyski na profesjonalnym poziomie. Przesłuchałem wówczas więcej utworów jazzowych, niż zdawałem sobie z tego sprawę. Ten okres dał mi niesamowicie wiele jeżeli chodzi o poczucie rytmu. Tak naprawdę zdałem sobie z tego sprawę niedawno, kiedy zacząłem w pełni świadomie sięgać po nagrania jazzowe. Słuchanie tej muzyki sprawia mi wiele przyjemności dlatego, że zupełnie nieświadomie towarzyszyła mi przez wiele lat. W tamtym okresie zacząłem interesować się również rockiem i metalem, po czym zakup gitary był logicznym krokiem. Kiedyś wydawało mi się, że tworzenie muzyki jest trudnym procesem, zarezerwowanym dla garstki ludzi posiadających specjalne zdolności. Wraz z upływem czasu i zdobywaniem nowych umiejętności, doszedłem do wniosku, że każdy może z powodzeniem tworzyć. Oczywiście pod warunkiem, że będzie gotowy zainwestować odpowiednią ilość czasu.
Wiem, że Twoim nauczycielem był Tom Hess. Jaką rolę odegrał w Twojej muzycznej filozofii? Czy naukę gry na gitarze pobierałeś też u innych nauczycieli?
Dzięki Tomowi zacząłem świadomie rozwijać się jako muzyk i gitarzysta. Nauczył mnie dbać o najmniejsze szczegóły, znajdować prawdziwe źródła trudności, które napotykam ćwicząc. Dokładność, z jaką wyłapuje wszelkie niuanse i dogłębność jego analizy jest po prostu zdumiewająca. Ostatnio będąc w Chicago, wziąłem udział w serii warsztatów z Tomem. Wyniosłem stamtąd wiele cennych informacji i wskazówek na temat mojej gry. Był to niezwykle inspirujący wyjazd. Kolejną osobą, która inspiruje mnie do ciągłego rozwoju jest Claus Levin, znany również jako Wizard of Shred. Jest autorem bardzo interesujących materiałów instruktażowych. Poświęca sporo uwagi mentalnej stronie gry na instrumencie, do której również nauczyłem się przywiązywać sporą wagę. Jego nagrania dostarczają mi ogromną dawkę inspiracji, po obejrzeniu jego filmów jestem jeszcze bardziej zmotywowany do dalszych ćwiczeń, często po osiem godzin dziennie.
Jaki jest Twój ulubiony album? Czy możesz jest jakiś, który zainspirował Cię do gry na gitarze?
Bardzo ciężko wybrać mi jeden konkretny album, jako że moje preferencje muzyczne wciąż ulegają zmianie. Jednak zawsze kiedy słyszę to pytanie pierwszą płytą, która przychodzi mi na myśl jest "Metropolis Pt. 2: Scenes from a Memory" Dream Theater. Obecnie słucham sporo jazzu i jednym z gitarzystów, którzy wywarli na mnie ogromne wrażenie jest Wes Montgomery.
Jak wyobrażasz sobie swoją karierę? Chciałbyś być samotnym gitarowym wilkiem albo może grać w regularnym zespole?
Bardzo dobrze czuję się tworząc samodzielnie, jednak jestem otwarty na współpracę z innymi artystami i zespołami. Obydwa warianty mają swoje zalety i wyzwania. Uważam, że kluczową umiejętnością jest znajdowanie kreatywnych rozwiązań wszystkich napotkanych trudności.
Jak mógłbyś zdefiniować współczesną muzykę prog rockową i metalową?
Dla mnie to gatunek, w którym w ramach jednej kompozycji połączyć można ze sobą wiele stylów, które na pozór nie zawsze idą w parze. Na tym właśnie polega magia muzyki progresywnej. Osobiście jestem zwolennikiem utworów, które obok skomplikowanych struktur, niosą ze sobą sporą dawkę melodyjności.
A jakie są Twoje plany na ostatnie miesiące 2013 roku, następnie 2014 rok?
W tej chwili skupiam się głównie na wydaniu "Living Shapes". Intensywnie szkolę swój warsztat, do tego piszę utwory na następną płytę. Prace są już w dość zaawansowanej fazie.
Bardzo dziękuję za Twój czas! Życzę Ci jak najlepiej!
Dziękuję za poświęcony czas i pozdrawiam.
Konrad Sebastian Morawski konrad.morawski@wp.pl
Twórczość Neala Wakefielda można śledzić za pośrednictwem jego strony internetowej: http://www.nealwakefield.com