Andrzej Czabański (Paulo Sergio)
Z Andrzejem Czabańskim, gitarzystą bydgoskiego Paulo Sergio rozmawiamy o nowej EP grupy, zatytułowanej "Phases". Poruszamy kwestie wszystkich zmian jakie zaszły w szeregach grupy, staramy się odpowiedzieć na pytanie czy z takim graniem odnajdą się polskiej scenie oraz snujemy wizję dalszej kariery zespołu.
Myślę, że na długi czas oczekiwania złożyło się parę czynników, chociażby fakt, że ciągłe niepowodzenia nie są najlepszym bodźcem motywującym do pracy (śmiech). Jednak myślę, że kluczową determinantą było to, że pierwszy raz sami zajęliśmy się realizacją całych nagrań. Tak naprawdę pierwotnie chcieliśmy zarejestrować i wypuścić tylko jedną kompozycję jako zapowiedź czegoś większego. Jednak rzeczywistość kombinuje po swojemu i jako, że sami siebie nadzorowaliśmy wszystko przerodziło się w koszmarnie długi proces nagrywania i pisania materiału jednocześnie; poprawiania miliona szczegółów, dopisywania i dogrywania, a następnie usuwania dodatkowych ścieżek, zmieniania, przestawiania, myślenia i ponownego nagrywania. Na końcu okazało się, że zamiast jednego promo numeru "na szybko", nagraliśmy krótką ep, "na długo i mozolnie". (śmiech)
Natomiast wzór koszulki to fragment litografii Mauritsa Cornelisa Eschera, Bond of Union. z 1956 roku. Escher jest znany z tworzenia grafik obrazujących "niemożliwe" formy przestrzenne tworzące złudzenia optyczne czy z tzw. parkietaży. Tu również staraliśmy się odnaleźć jakiś wspólny grunt z naszą muzyką. Wiele z prac Eschera jak i nasze pomysły często są efektem jakiś matematycznych zależności wykorzystanych do zbudowania nastroju i to jest punktem wyjścia tego powiązania i naszego wyboru. Na przykład, powtarzający się riffy w pierwszej części "Altered Perspective" czy w "Estuary" o przesuwającym się metrum tworzą swego rodzaju rytmiczny parkietaż. Również na grafice okładki obecny jest parkietaż z powtarzających się sześcianów. W "Bond of Union" zawarty jest też specyficzny kosmiczny vibe zbudowany przez ciemne tło i lewitujące kule.
Tak na prawdę jest i kosmos i geometria, które są dla nas wbrew pozorom bardzo silnymi inspiracjami. Jednak zamiast wklejać poprzerabiane na kolanie w Photoshopie zdjęcia ze strony NASA przetrawiamy to, przetwarzamy jakoś po swojemu i wychodzą nam takie dziwactwa (śmiech).
Jeśli chodzi o akustyka, jest to rzeczywiści zupełnie uzasadnione. Tak naprawdę nie tylko w przypadku tak problematycznej w realizowaniu muzyki jak nasza. Na pewno będziemy o tym myśleć, chociaż gdzieś tam wciąż obecny hardcore'owy duch podsuwa nam raczej rozwiązania o charakterze DIY. Dodatkowo wszelakie doświadczenia związane ze znalezieniem właściwych osób na właściwe miejsce póki co nas w tym tylko utwierdzają. Zobaczymy jak się to rozwinie.
Jeśli chodzi o drugą część pytania, to szczerze mówiąc zupełnie nie mam pojęcia. Jeśli na tej scenie nie znajdzie się dla nas miejsce, to może znajdzie się na innej (śmiech). Zupełnie się na tym nie znam i serio słabo rozumiem mechanizmy jakie kierują ludźmi w takich społecznościach, czasami zupełnie nie rozumiem dlaczego coś jest fajne, a coś innego już nie. Czasami mam wrażenie, że decyduje o tym wyłącznie przypadek. Staram się o tym nie myśleć. Jakkolwiek trywialnie to nie brzmi, chcę i myślę, że takie podejście rozkłada się również na resztę zespołu, po prostu grać i pisać muzykę i robić to po mojemu/naszemu, licząc na to, że znajdą się ludzie o podobnej do naszej wrażliwości, albo tacy którzy docenią jakąś szczerość i autentyczność zawartą w naszej muzyce.
Grzegorz "Chain" Pindor