Wacken Open Air 2013 - dzień drugi - Sabaton, Motörhead, Doro

Wywiady
2013-08-11
Wacken Open Air 2013 - dzień drugi - Sabaton, Motörhead, Doro

Dzień drugi. Parę słów o fosie. Ludzi z PIT passem było niewielu a w fosie było zupełnie luźno (jak na polskie warunki). Fosa miała kilkaset metrów (lewa scena - Black Stage, środek z płonącym byczym łbem i prawa scena - True Metal Stage, potem 100 metrów placu i trzecia scena - Party Stage), natomiast wejście i wyjście odbywało się lewą stroną pierwszej sceny, a z Party Stage prawą, co skutkowało obieganiem całego placu, by powrócić do punktu zero.

Koncerty odbywały się na dwóch skrajnych naraz (o jednej godzinie), więc kilka razy robiłam na Black Stage jeden pierwszy (z 3 dozwolonych) numerów, w czasie drugiego biegłam przez prawie kilometrową fosę na Party Stage i tam (o ile zdążyłam, robiłam trzeci dozwolony z fosy), więc jeśli przy galeriach powtarza się godzina, to nie pomyłka, tylko teleportacja. Każda grupa fotografów miała swojego anioła stróża, który pilnował kiedy mamy wejść a kiedy wyjść.

I naprawdę było różnie. Raz miałam 4 minuty, raz one +half (półtora numeru, ale tu akurat albo było kilkanaście sekund drugiego, albo cały, bo nikt nie umiał trafić dokładnie w połowę), mnie udało się kilka razy zostać na całe trzy numery, ale bywały momenty, że wchodziłam i wychodziłam. I to widać na zdjęciach. Najgorsze było bieganie tam i z powrotem ze sprzętem przy upale dochodzącym do 40-stu kilku stopni po błocie, bo dziwnym zbiegiem okoliczności, nawet na upale kałuże miejscami sięgają połowy łydki.

Scen było siedem. Trzy kolosy wielkości Giewontu, dwie małe (małe w sensie jak na Hali Wisły) umieszczone pod namiotem - W.E.T Stage i Headbangers Stage, Wackinger Stage, Beer Garden Stage (na której Niemcy robili zaprawę przed Oktoberfest). Było też kino, gdzie wpadłam na chwilę i zasnęłam ze zmęczenia na filmie o Saxon i wioska Wikingów. Ale dość wstępu, przejdźmy do meritum.

TRUE METAL STAGE
12.15 - 13.15
Tristania - trochę gotyku zamiast śniadania. Mary, następczyni Vibeke znanej przede wszystkim z nieziemskiego głosu, powalających kreacji i umiejętności stania jak kołek na scenie, otwiera usta i zabiera (Ostenowi) głos, wszystkie światła gasną i rozpętuje się piekło. Żar leje się z nieba. "Śmierci, słyszę twoje wołanie" (dostanę udaru, zlezie mi skóra jak laskom w solarium w "Oszukać przeznaczenie"). "Ale nie mogę teraz wrócić do domu" (nie, nie mogę, przyjechałam tu dla Black Messiah). Foto chyba wymiękło, bo zostaję w fosie całe 3 tury. Tristania przez kolejne numery stara się być bardziej gotycka niż katedra Notre Dame. "Zmrok zapada nad moją gwiazdą wieczorną" (chciałabyś!), jestem wściekła, bo cały magiczny klimat diabli wzięli. Odwracam się do tyłu i widzę morze... ludzi, od samego horyzontu do barier.

Setlista:
1.Number
2.Beyond the Veil
3.Darkest White
4.The Wretched
5.Year of the Rat
6.Exile
7.Night on Earth
8.Himmelfall
9.The Shining Path
10.Requiem

BLACK STAGE
13.30 - 14.30
Gojira. Śpiewają głównie o życiu i śmierci, ekologii i spirytualizmie. Oprócz thrashu grają również death metal i groove metal. Są cholernie charakterystyczni, bo Joe Duplantier posługuje się punkowym krzykiem i klasycznym metalowym growl'em. Riffy proste, ale skutecznie miażdżące zwoje mózgowe. Na bank nie jest to kapela na leniwe piątkowe południe w ponad 40-sto stopniowym upale. Obok mnie miły Japończyk stoi z wachlarzem. Na "Latających Wielorybach" tłum zaczyna za jego przykładem wachlować łbami. Do zewnętrznej fosy wpadają coraz to nowe zwłoki, które z dzikim wrzaskiem przemierzają kilkaset metrów i zostają ponownie wessane przez tłum. Agresywne gitary, basy wydobywające się z IX poziomu piekła, Gojira rozpieprzyła Wacken równie szybko jak Godzilla Tokio.

Setlista:
1.Explosia
2.Flying Whales
3.Backbone
4.Love
5.L'Enfant Sauvage
6.Vacuity
7.The Heaviest Matter of the Universe
8.Connected
9.Remembrance
10.Oroborus
Encore:
11.The Gift of Guilt

TRUE METAL STAGE
14.45 - 15.45
Powerwolf. Jest diabeł, jest impreza. Aaaa! Drę ryja już od intro. Kaznodzieje z Powerwolfa posiadają specyficzne poczucie humoru. specyficzne, bo rozpoznawalne jedynie dla innych metali. Ludzie z zewnątrz traktują ich poważnie, doprawiając im gębę ortodoksyjnych satanistów. "Szatanie, szatanie godnie nas prowadź, szatanie, szatanie idziemy..." Proste melodie i solówki łatwo wpadające w ucho. Miło i sympatycznie. Atilla nadal rozwala operowym głosem a oba Greywolfy strugają sobie na zmianę na gitarkach patetyczne solówki. Całość jak zwykle dopełniają organy, teksty recytowane po łacinie, okadzanie (dajesz, dajesz, może nie będzie tak walić potem), Chrystusiki w pozycji skoczków bungee, kieliszki i inna zastawa stołowa rodem ze sklepu z dewocjonaliami, płaszczyki, pelerynki i inne wesołe wdzianka. Jest szybko, mrocznie, z masą małych bezbożnych niespodzianek.

Setlista:
1.Luhhh,t)
2.Sanctified With Dynamite
3.We Drink Your Blood
4.Amen & Attack
5.Werewolves of Armenia
6.In the Name of God
7.Resurrection by Erection
8.Coleus Sanctus
9.All We Need Is Blood
10.Kreuzfeuer
11.Raise Your Fist, Evangelist
12.Lupus Dei
13.Wolves Against the World

HEADBANGERS STAGE
15.55 - 16.40
Black Messiah - proście, a będzie wam dane. Zespół dla którego przyjechałam na W:O:A. Nie będę się wiec silić na obiektywną relację, będzie długo i epicko, więc zróbcie sobie kawusi, albo pomińcie ten fragment. Jak większość z was wie, mam słabość do diabła, skrzypiec, panów w dziwnych ubraniach, z brodami, growlujących od tyłu i szatanów różnej maści. Na Black Messiah czekałam całe życie, bo w PL byli tylko raz, w dodatku w Szczecinie. Grają w namiocie, w którym grała Gnida, tylko na prawej scenie. O dziwo namiot jest szczelnie dopchany. Zostaję w fosie sama, bo wszyscy foto są na Black Stage i strzelają Ihsahn. I absolutnie nie będę was namawiać na słuchanie Messiah, bo to mój mały, prywatny demon. Jestem w ciężkim szoku, coś jak gdyby Hendrix wpadł na was na Dworcu Centralnym z zapytaniem którędy do Pałacu Kultury. Chyba właśnie tak się czułam. Są najlepsi, najlepsze siedem numerów jakie usłyszłałam na Wacken. Najlepszy koncert, najlepszy zespół. I wstawiam galerię z całego koncertu, nawet jeśli przez kolejne pół roku będę ją sobie sama oglądać.



TRUE METAL STAGE
17.15 - 18.15
Pretty Maids. Swego czasu ulubiony zespół Goolarego. Pamiętam jak całą drogę na warszawski koncert AC/DC puszczał mi "Pandemonium". Jak można się było spodziewać po zespole ze Skandynawii, mamy wyjątkowo pompatyczną muzykę, nasiąkniętą do bólu popisami technicznymi, świetnymi riffami, ale z dużą dozą melodyjności. Gdyby nie potworny upał, pewnie bym poskakała i pobiegała w lewo, ale ledwo żyję, więc siedzę na podeschniętym błocie i w pozycję pionową stawia mnie dopiero "Little Drops of Heaven".

Setlista:
1.Mother of All Lies
2.I See Ghosts
3.O Fortuna / Back to Back
4.Rodeo
5.Needles in the Dark
6.Yellow Rain
7.I.N.V.U.
8.Little Drops of Heaven
9.Future World
Encore:
10.Red, Hot and Heavy

BLACK STAGE
18.30 - 19.30
Agnostic Front. Stoję w fosie i razem z Rene, naszym szefem ochrony, pokładamy się ze śmiechu. Scena ma ze trzy metry albo lepiej. Skoro w trakcie występów Agnostica scena zawsze jest wypełniona tańczącymi fanami, którzy skaczą na głowę w tłum, to ciekawe jak tu wlezą i jak skoczą, skoro fosa jest szerkości Klubu Kwadrat. Wymyślamy kolejne warianty: człowiek kula armatnia, wyrzutnia rakiet balistycznych, odrzutowe buty. "Sfotografujesz 30 nieboszczyków, dostaniesz World Press Photo" - zawsze powściągliwy fotograf z Tokio prawie płacze ze śmiechu. Agnostic podejmuje próbę konfrontacji z mega kolosem. Jest moc: "NIE SPIERDOL SWOJEGO ŻYCIA, JEST POZA KONTROLĄ!", skoro nikt nie skacze w fosie to ja zacznę. "I nauczyłem się na własnej skórze, w życiu, nic nie przychodziło mi łatwo" - dokładnie, Roger Miret - wokalista i lider pionierów nowojorskiej sceny hardcore ma rację. Nic nie przychodzi łatwo, jest koło 50 C, z tyłu idzie młynek, z przodu prawie się duszę. Rewelacyjny set, świetna setlista.

Setlista:
1.Addiction
2.Dead to Me
3.My Life My Way
4.That's Life
5.For My Family6.Friend or Foe
7.All Is Not Forgotten
8.Peace
9.Crucified
10.Public Assistance
11.Toxic Shock
12.Gotta Go
13.Take Me Back
14.A Mi Manera
15.The Eliminator
16.Blitzkrieg Bop (Ramones cover)

TRUE METAL STAGE
19.45 - 20.45
Sabaton po raz pierwszy, po raz drugi, po raz trzeci... Raz na dwa miesiące galeryjka z Sabatonu musi być i nie ma że boli. Po raz trzeci w tym roku dostajecie Sabatona, który wygląda jak dwa poprzednie. Więc tak: mamy tu oczywiście kultowe już paputki Joakima, Joakima z rękami do góry i Joakima prowadzącego nasłuch publiczności itd. Poza tym u Szwedów wszystko po staremu. Jest standardowa wymianka przy mikrofonach, przysiady z równoczesnym wyrzutem prawej lub lewej nogi na bok, pirotechnika i 40:1, tym razem z ograniczona ilością biało-czerwonych flag. Galerię dedykuję Dorotce, bo chyba ona jedyna czuje niedosyt Sabatonów.

Setlista:
1.Ghost Division
2.Panzer Battalion
3.Rise of Evil
4.Into the Fire
5.Cliffs of Gallipoli
6.Attero Dominatus
7.40:1
8.Panzerkampf
9.Light in the Black
10.Primo Victoria
11.Metal Machine / Metal Crüe

BLACK STAGE
21.00 - ....
Czyli o przerwanym koncercie Motörhead. Wchodzę do fosy i widzę starego, schorowanego człowieka. Kilmister wygląda bardzo źle. Wchodzi na scenę na siłę. Jest mi przykro, bo nie chciałam go takim zapamiętać. Upał i duchota jest monumentalna, jak zresztą wszystko w Wacken. Wachlujemy się w fosie nawzajem czym popadnie, ale skoro my ledwo stoimy, jak musi się czuć, bądź co bądź, wiekowy facet, po ciężkiej operacji, który całe życie delikatnie mówiąc się nie oszczędzał. Telebimy sprytnie nie pokazują jak od pierwszego kawałka Lemmy chwieje się na scenie. Między numerami zespół robi bardzo duże przerwy, a z Lemmym jest coraz gorzej. Robi się coraz bardziej siny i szary na twarzy. Telebimy pokazują go przeważnie tylko z daleka, przerwy są coraz dłuższe. Phil Campbell zaczyna solówkę z "The Chase Is Better Than The Catch", ale Lemmy schodzi ze sceny. Robi się naprawdę nieprzyjemnie. Po kilku minutach przerwy wraca i ledwo kończy numer. Schodzi i już nie wraca. Thomas Jensen (organizator, ten od Skyline) wychodzi, by objaśnić sytuację: "Nie wiem, jak mam się odnieść do tej sytuacji. To wyglądało bardzo poważnie. Mam nadzieję, że się mylę i że Lemmy'emu nic nie będzie". Zapada głucha cisza. Cała nasza ekipa jest gdzieś w tłumie, a ja stoję sama z boku fosy i chce mi się płakać.

Setlista:
1.I Know How to Die
2.Damage Case
3.Stay Clean
4.Metropolis
5.Over the Top
6.The Chase Is Better Than the Catch

TRUE METAL STAGE
22.30 - 00.00
Benefis babci Doro. Królowa jest tylko jedna. Słowo babcia jest tu zupełnie nie na miejscu, bo pomijając 30 lat pracy scenicznej, Doro trzyma się zajebiście. 99% wokalistek może co najwyżej pastować jej buty. Jest zgrabna, wysportowana i wygląda jakby po całych dniach moczyła się w formalnie. Ma niesamowitą energię i kontakt z publiką. Między nią a dajmy na to Madonną, (która jest starsza raptem o 6 lat) jest przepaść wielkości rowu Mariańskiego. Doro pojechała po bandzie: dekoracje, wizualizacje i masa gości nawiązujące do poszczególnych etapów jej kariery, powodowały grupowy opad szczęki. Zaszczytu zaproszenia do orszaku królowej dostąpili miedzy innymi: Phil Campbell (MOTÖRHEAD), Biff Byford (SAXON), Eric Fish (SUBWAY TO SALLY), Uli Jon Roth (ex-SCORPIONS) czy Chris Boltendahl (GRAVE DIGGER). Ale Wacken to był dopiero początek. "Chcę, aby uczcić ten wielki jubileusz przez cały rok z moimi fanami na całym świecie" - powiedziała Doro, która wyrusza w europejską trasę w październiku. "Jesteśmy w środku trasy, planujemy specjalne koncerty w Londynie, Paryżu i Nowym Jorku." Ukoronowaniem uroczystości będą jednak dwa koncerty, zagrane przez Doro w swoim rodzinnym Düsseldorfie. "Gramy dwa jubileuszowe koncerty. Pierwsza noc będzie klasycznym koncertem z orkiestrą, druga będzie pełna mocy - wielki rockowy show z piosenkami ze wszystkich najważniejszych wydarzeń z 30 lat z Doro i kilku gości specjalnych - m.in. Hansi Kürsch, który towarzyszył mi w trakcie mojej kariery". Oczywiście dokładam wam zdjęcia z konferencji prasowej, która odbyła się dzień po koncercie królowej.

Setlista:
1.I Rule the Ruins (Warlock cover)
2.Burning the Witches (Warlock cover)
3.Rock Till Death
4.East Meets West (Warlock cover) (with Chris Boltendahl)
5.The Night of the Warlock
6.Wacken Hymne (We are the Metalheads) - (Skyline cover)
7.Raise Your Fist in the Air
8.Denim and Leather (Saxon cover) (with Biff Byford)
9.Hellbound (Warlock cover)
10.Für Immer (Warlock cover) (with Uli Jon Roth)
11.Revenge
12.Metal Tango (Warlock cover) (with Eric Fish and Frau Schmitt)
13.Breaking the Law (Judas Priest cover) (with Phil Campbell)
14.All We Are (Warlock cover) (with Eric Fish, Joakim Brodén,… more)
Encore:
15.Earthshaker Rock (Warlock cover)

W środku nocy, podpierając się ze zmęczenia nosem, ślęczę nad zdjęciami, żebyście na rano mieli wszystkie newsy na bieżąco na MG. Odpalam FB i... mam zaproszenie od Little Frangusa. I wiem że zachowuję się jak nastoletnia dziunia, ale jestem szczęśliwa jak wtedy, gdy w 1988 roku byłam na swojej pierwszej Metalmanii. PS. Little Frangus to gitarzysta Black Messiah, więc czuje się absolutnie usprawiedliwiona.