Terra Tenebrosa
Wywiady
2013-08-02
Terra Tenebrosa, powstała niedawno w Sztokholmie, grająca psychodeliczną i ponurą muzykę formacja jest dla mnie z pewnych względów kluczowa.
Bardzo wyczekiwałem szansy przeprowadzenia z nią wywiadu, a kiedy ta wreszcie nadeszła wraz z jej koncertem u boku Neurosis, nie wiedziałem, jak się do niego zabrać. Traktować jej muzykę jako zespół duchowych przeżyć czy po prostu jako… muzykę? Traktować członków, skrytych za maskami anonimowości (i tymi dosłownymi także), jako zwykłych muzyków czy swego rodzaju kapłanów tajemniczej sekty, która poznała tajniki Ziemi Mrocznej? Wyszło na to, że obie tezy są chyba poprawne.
Bartosz Nysler
zdjęcie: Johan Döden Dahlroth
Jak doszło do powstania Terry?
Mieliśmy mnóstwo koszmarów i pewnego rodzaju przeczuć o tym, czym świat jest teraz i czym być powinien. I było wiele rzeczy, które chcieliśmy zmienić. Z tego brał się niepokój, który musiał jakoś się z nas wydostać. I wydostał się pod postacią Terra Tenebrosa.
Wiem, że chcieliście się odciąć od swojej poprzedniej kapeli, Breach. Czy mimo to odnajdujesz w waszej muzyce jej wpływy? Jeśli tak, to jakie?
Są pewne podobieństwa, oczywiście. Nie sądzę, żeby były zamierzone, ale wiadomo, że zawsze jakieś będą. W pewnym sensie nie jest to złe zjawisko. To jest coś, z czego możesz czerpać siłę. Ale Terra jest w gruncie rzeczy zupełnie inna.
Jakie są podstawowe różnice między graniem w poprzedniej kapeli a graniem w obecnej?
To zupełnie inna rzecz. Teraz jest to bardziej duchowe przeżycie. Sądzę, że taka jest właściwa odpowiedź.
Skąd się biorą wasze maski, ksywy i cała ta tajemnicza otoczka wokół zespołu?
Chcieliśmy, żeby obrazy i tak dalej korespondowały z muzyką. Poza tym wyglądanie jak zwykli goście w zwykłych ciuchach jest trochę… nudne.
Kiedy słucham waszej muzyki, szczególnie w nocy, potrafi mnie ona nieźle przestraszyć, zamieniając zwykły spacer w ucieczkę przed seryjnym mordercą. Czy nie myśleliście nigdy o nagrywaniu ścieżek dźwiękowych do horrorów albo do gier? Co w ogóle powiedzielibyście na taką propozycję?
Nie. My już tworzymy muzykę do horrorów, które dzieją się w waszych głowach.
Czytałem wywiad, w którym spytano was o to, czy planujecie nagranie jakiegoś teledysku bądź wizualizacji. Odpowiedzieliście przecząco, tłumacząc to brakiem czasu. Czy zmieniło się coś w tej materii? Nie liczę tu oczywiście wideo do "At The Foot of The Tree", które jest bardziej zajawką albumu.
Owszem, tworzymy nowe wideo. I próbujemy przy tym zachować atmosferę muzyki - to bardzo trudne do zrobienia od strony wizualnej. Ale ciągle nad tym pracujemy.
Wasza muzyka powstaje spontanicznie czy może wszystko jest zaplanowane z góry?
I tak, i tak. Czasem powstaje spontanicznie, kiedy wygłupiamy się w studio, a czasem muzyka gra w naszych głowach, aż nie stworzymy czegoś nowego.
Zaczęliście już coś tworzyć na nowy album czy skupiacie się raczej na promocji "The Purging"?
Zaczęliśmy już nagrywać materiał na następny album.
Jaki jest koncept waszej ostatniej płyty i co oznacza tytułowe "oczyszczenie"?
"The Purging" odnosi się do wewnętrznego oczyszczenia, eliminacji niechcianych elementów i sublimacji negatywnych impulsów w celu stania się kimś lepszym i ostatecznie kimś boskim, przemierzającym tunele mrocznych, niezbadanych terytoriów własnego umysłu z miotaczem ognia w dłoniach. Koncept albumu opiera się na pracy, jaką podejmujesz, aby stać się bogiem, zaczynając od dna swojej duszy.
Czy teksty pełnią ważną rolę w waszej muzyce? A może wokal jest tylko kolejnym instrumentem?
Teksty są bardzo ważne i przyczyniają się do wywołania u słuchacza właśnie takiego nastroju, jaki chcemy w nim wywołać. Ponieważ w tym wszystkim chodzi właśnie o stan umysłu. To właśnie chcemy osiągnąć. Poczucie bycia "świadkiem muzyki". Niemniej, ich interpretacja zależy od odbiorcy i - na szczęście - każdego wprawi w inny nastrój, dzięki czemu będzie mógł związać się z danym utworem.
Dlaczego wokale na waszej ostatniej płycie są klarowniejsze niż na poprzedniej?
To robi niewielką różnicę w muzyce pomiędzy tymi dwoma albumami. Pierwszy miał być naprawdę jak soundtrack, a wokale były drugorzędną kwestią. A później zaczęliśmy nagrywać utwory w rodzaju “Black Pearl In A Crystalline Shell", które bardzo się różnią, jak sądzę, i poczuliśmy, że powinno być więcej wokali. Były one traktowane bardziej jak instrument na ostatniej płycie, a na poprzedniej - jak kolejny czynnik tworzący atmosferę.
Sądzę też, że utwory na "The Purging" są lepsze do grania na żywo.
Możliwe.
Czytałem, że twórczość waszego zespołu ma obrazować różne stany, nastroje i przemyślenia wokalisty. Czy deformacja i niepowtarzalność każdej sekundy muzyki Terry ma oddać zmienność umysłu The Cuckoo, tak jak każda ludzka myśl jest niepowtarzalna?
Sądzę, że bierze się to stąd, iż pracujemy tak bardzo nad detalami. To także pewnego rodzaju “metamorfoza" naszych utworów.
Wiadomo mi też, że The Cuckoo jest despotą, a komponowanie w TT nie odbywa się na zasadzie demokracji. Czy nie powoduje to kłótni między muzykami?
Nie jest to problemem. Prędzej rozwiązaniem.
Skąd nazwa zespołu? Czy nie stąd, że ich muzyka skupia się na tej mrocznej części świata i ludzkiego umysłu?
Tak, oznacza “Ziemię mroczną". Chodzi o podświadomość, jak i wszystkie ukryte części ludzkiego umysłu - te mroczne tereny.
Skąd czerpiecie swoje inspiracje? Z muzyki, ze świata, z własnego umysłu?
Nasz świat boryka się z wieloma problemami. A nasza muzyka bierze się właśnie właśnie z nich.
Uważacie, że wasza muzyka brzmi lepiej na żywo czy z płyty? Czy może po prostu inaczej?
Uważamy, że jest bardzo różna. Ale od początku Terra Tenebrosa miała być samotnym doświadczeniem. Używasz muzyki do medytacji, jako coś, co pozwala ci odbyć wewnętrzną podroż. Nasza twórczość ma wizualizować rezultaty tej podróży.
Już Freud pisał, że sztuka jest domeną indywidualności, domeną Natury, w której ludzie mogą wymknąć się spod władzy ogólnie przyjętych zasad. Przypisywał on również podobną funkcję snom - podczas nich nasz umysł miał wracać do stanu pierwotnego, a do głosu dochodziły zwierzęce instynkty. Czy waszą muzykę można porównać z nocnymi koszmarami i czy jak sny nie pełni ona swego rodzaju wentylu bezpieczeństwa, dzięki któremu nasza osobowość może uciec na chwilę spod władzy Kultury i być sobą?
To dobra interpretacja. Jak już mówiliśmy - to rodzaj wewnętrznej wędrówki, a jeśli się to podoba ludziom - musimy stwierdzić, że to pozytywne zjawisko.
A czy dla was jako twórców granie w szeregach Terry również jest swego rodzaju "oczyszczeniem"?
To bardzo indywidualne, ale to również może być dla nas podróż i "oczyszczenie", mniej lub bardziej w ten sposób, w jaki przeżywa to słuchacz.
Dla mnie Terra Tenebrosa oznacza również “Ziemię mroczną" jako tę nieprzystępną i raczej nieznaną część przemysłu muzycznego, który według mnie godnie reprezentujecie. Często jednak dla ludzi "inne" czy "nieznane" równa się "złe". Jakiego odbioru swojej muzyki się spodziewaliście? A może od początku niezbyt wam na tym zależało?
Od początku myśleliśmy, że niektórzy fani hardcore’owego Breach wezmą ją sobie do serca, i byliśmy nieco zaskoczeni jej odbiorem. I później, kiedy wydawaliśmy "The Purging", które było inne od pierwszego albumu, i raz jeszcze otrzymaliśmy pozytywne opinie, też byliśmy zaskoczeni. Zobaczmy, jak następny zostanie przyjęty. Będzie inny od poprzednich. Nagrywanie takich samych płyt nie ma sensu.
Co powiedzie na twierdzenie, że na "The Purging" poszliście bardziej w stronę metalu niż łagodniejszych klimatów, które można było znaleźć na "The Tunnels"?
Jest prawdziwe. Część materiału na nowym albumie była napisana przed wydaniem "The Tunnels", który był - jak sam chciałem - bardziej jak soundtrack do wyimaginowanego filmu bądź filmu granego w głowie słuchacza, przez co utwory w szybszym tempie musiały ustąpić tym bardziej transowym.
Skąd to się bierze i czy będzie to kierunek, w którym będziecie się dalej rozwijać?
Sądzę, że nowy album będzie nawet bardziej "metalowy" od ostatniego. Utwory nagrane do tej pory sugerują ten kierunek, ale ostatecznie nigdy nic nie wiadomo. Nie gramy wszystkich kawałków przez kilka miesięcy, aby potem wejść do studia, ale za to komponujemy i nagrywamy jednocześnie. W następnym tygodniu mógłbym mieć dość stylu tych już nagranych numerów i napisać coś innego.
Dzięki za wywiad!
Bartosz Nysler
zdjęcie: Johan Döden Dahlroth