Moja rodzina była bardzo "umuzyczniona", w związku z czym każdy z nas, dzieciaków, brał w młodości jakieś lekcje gry na instrumentach. Gdy miałem 10 lat, przez rok czy dwa grałem na pianinie, ale bakcyla gitary elektrycznej połknąłem dopiero w wieku 14 lat, gdy po raz pierwszy usłyszałem w radio intro do kawałka Crazy Train. Pick slide poprzedzający zabójczy riff, otwierający tę piosenkę, rozłożył mnie na łopatki i sprawił, że zapragnąłem dowiedzieć się czegoś więcej o gitarze. Złapałem wtedy jakąś wakacyjną robotę i za zarobione w ten sposób pieniądze kupiłem jeszcze w tym samym roku swoją pierwszą gitarę wraz ze wzmacniaczem, po czym zacząłem zagłębiać się w metalowe granie. Zawsze inspirowałem się przede wszystkim europejskimi muzykami i nie imponowały mi szczególnie błyskotliwe fajerwerki gości w rodzaju Van Halena; poza Randy Rhoadsem, który moim zdaniem zawsze brzmiał europejsko. Uwielbiałem Michaela Schenkera oraz Ritchie Blackmore'a, podobnie jak Dave'a i Adriana z Iron Maiden, a także Eddie Clarke'a z Motorhead. O ile dobrze pamiętam, grałem już rok czy dwa, gdy eksplodował thrash metal, a ja mocno zainteresowałem się tą sceną. Zacząłem grać pierwsze koncerty w klubach położonych na wschodnim wybrzeżu zatoki San Francisco, takich jak Ruthie’s Inn czy River Theater w Guerneville. Kapela, w której się wówczas udzielałem, nie była może szczególnie popularna, ale nasz szyld widniał na plakatach obok takich nazw jak Possessed, Death Angel, Legacy, Violence, czy Attitude Adjustment i wielu innych lokalnych bandów. Później zespół dokonał żywota, a ja spędziłem kilka lat w college'u i w coraz większym stopniu poddawałem się czarowi twórczości Jimmy Page'a. Można więc chyba powiedzieć, że od mniej więcej 25 lat próbuję stać się Jimmy Page’m (śmiech). Prócz moich zainteresowań, związanych z metalem i hard rockiem, mocno wciągnąłem się także w gotyckie granie i współczesny rock w rodzaju wczesnego The Cure, Joy Division/New Order, Love & Rockets, Sisters of Mercy. Stąd lubię pracować z syntezatorami i programowaną perkusją, w takim samym stopniu, jak z gitarą. Właśnie tym zajmowałem się przez kilka lat przed dołączeniem do Orchid. Straciłem w tym czasie zainteresowanie gitarą i mocno wsiąkłem w elektroniczny stuff.