Tenhi to jeden z tych zespołów, które z upodobaniem eksplorują najgłębsze i najczarniejsze pokłady smutku. Nic dziwnego, w końcu, jak mówi lider kapeli Tyko Saarikko "to, co w smutku najlepsze, to jego niezwykle oczyszczający wpływ, który wywiera na nas samych oraz na to, co nas otacza."
Z Tyko, odpowiedzialnym w Tenhi za wokale i szereg innych instrumentów, w tym gitarę, a także koncept artystyczno-wizualny, rozmawiamy o najnowszej płycie "Saivo" i paru innych kwestiach...
Od wydania
"Saivo" minął nieco ponad rok. Jak z perspektywy czasu oceniasz Wasz ostatni album?
Jestem z niego bardzo zadowolony. Reakcja fanów oraz publikowane w mediach, niezwykle pozytywne recenzje także świadczą o tym, że płyta spotkała się ze sporym uznaniem. Dla nas nie było to wcale takie oczywiste, jako że “Saivo" to materiał dość trudny w odbiorze. Potrzeba czasu, żeby się z nim oswoić. Ten album otworzył przed nami drzwi do nowych muzycznych obszarów, których dotąd nie eksplorowaliśmy. Zainicjował nowe pomysły, które mogą stać się punktem startowym do dalszych poszukiwań i które zamierzamy podjąć, rozwinąć na kolejnej płycie. Kiedy pracowaliśmy nad “Saivo", chwilami mieliśmy wrażenie, że to wszystko trwa całą wieczność, dlatego teraz jesteśmy więcej niż zadowoleni, że wreszcie możemy zająć się czymś nowym, że możemy skoncentrować myśli na następnym krążku.
Ostatnim razem rozmawialiśmy kilka lat temu, po premierze "Maaäet" i chwilę przed premierą "Airut:Aamujen", który planowany był jako album Haarma. W tamtym wywiadzie zapowiadałeś drugi album tego projektu, tymczasem ostatecznie nic takiego się nie stało. Czy Haarma to już zamknięty rozdział?
Tak, dziś Harmaa to już zamknięty rozdział. Zasadniczo, Harmaa i Tenhi były prawie tym samym. Planowaliśmy wtedy wydać te kawałki pod szyldem Harmaa tylko dlatego, że Ilkka nie był w niego zaangażowany, nie grał na tym albumie. Teraz, gdy Ilkka jest już poza Tenhi, nie ma powodu, by jakikolwiek nasz materiał wydawać pod inną nazwą niż Tenhi.
Po premierze "Airut:Aamujen", już po szyldem Tenhi, miała pojawić się trzecia część trylogii Airut, pod tytułem “Airut:Savoie". Czy jest nią właśnie "Saivo"? Jeden z utworów na tej płycie nosi tytuł "Savoie".
Pomysły, które miały trafić na "Airut:Savoie", zostały w pewnym stopniu “przefiltrowane" na potrzeby “Saivo", ale to nie zmienia faktu, że “Saivo" nie jest częścią “Airut: saga". Niewykluczone, że koncept sagi podejmiemy ponownie w przyszłości, że będzie on w jakiejś formie kontynuowany. Może w bardziej ambientowych klimatach albo w stylu soundtracku. Generalne założenie, jakie przyjęliśmy, jest takie, że na płytach, składających się na “Airut:saga" możemy pozwolić sobie na więcej, podejść do muzyki na większym luzie, tworzyć bardziej swobodne aranżacje, więcej eksperymentować na każdym poziomie, produkcyjnym też.
I ostatnie 'historyczne' pytanie. Kilka lat temu wspomniałeś, że Tenhi będzie podążać w kierunku wyznaczonym przez takie kawałki, jak "Tuulenkaato" i "Uuvu oravan luu" z "Maaäet". Moim zdaniem jednak, "Saivo" jest bardziej ascetyczne niż (zwłaszcza) ten pierwszy utwór.
Ja wciąż dostrzegam w naszej muzyce wyraźne nawiązania do tych utworów, szczególnie jeśli chodzi o sposób wykorzystania wokali, partii chóralnych i kształtowania ogólnego dźwiękowego krajobrazu. Prawdą jest, że “Tuulenkaato" oraz “Uuvu oravan luu" są znacznie bardziej bezpośrednie, że ich przekaz jest bardziej wprost, podczas gdy piosenki wypełniające “Saivo" są w zestawieniu z nimi bardziej wyciszone, zdystansowane i “otwierają się" przed słuchaczem znacznie wolniej.
Prace nad "Saivo" trwały przeszło trzy lata. Dlaczego tak długo?
Przez cały ten czas próbowaliśmy najróżniejszych aranżacji, zmienialiśmy perspektywę i podejście do utworów. Jednocześnie, nie mieliśmy powodu do pośpiechu, dlatego pozwoliliśmy sobie na to, by cały proces twórczy toczył się tak długo, jak długo to będzie potrzebne. Pod koniec jednak nawet nas samych zaczęło to przytłaczać. To wszystko faktycznie trwało zbyt długo. W międzyczasie musieliśmy jeszcze zmienić siedzibę naszego studio i załatwić sporo spraw z tym związanych, co również zabrało nam trochę czasu. Podczas pracy nad płytą, wszystkimi technicznymi aspektami zajmujemy się sami, od nagrywania przez miksy po mastering, co bezpośrednio przekłada się na wydłużenie całego procesu.
Saivo, zgodnie z wierzeniami Lapończyków, to kraina zmarłych położona pod powierzchnią jeziora, w której ci, którzy odeszli, wiodą życie podobne do ziemskiego. Koncept ten bez wątpienia wpłynął na sesję fotograficzną Tenhi, która towarzyszy płycie, ale jaki miał wpływ na muzykę? Co pojawia się w Tenhi jako pierwsze - koncept liryczny czy muzyka?
W tym przypadku pierwszy pojawił się koncept. Ukształtował się w naszych głowach dużo wcześniej niż muzyka. Narodził się już wtedy, kiedy rozważaliśmy rejestrację “Airut:Savoie", po wydaniu “Airut:aamujen". Nigdy wcześniej nie zdarzyło się, żebyśmy mieli tak jasno zarysowany koncept tematyczny albumu przed przystąpieniem do pracy nad samą płytą.Tym razem, to przyjęty przez nas temat decydował, czy dany kawałek właściwie się z nim zgrywa, czy da się go odpowiednio powiązać z przyjętą ideą. Cały ten koncept bardzo mocno oddziałuje na wyobraźnię. Wszystko wskazuje na to, że na nowej płycie, nad którą pracujemy obecnie, nadal będziemy zgłębiać podobne tematy.
W opowieści o Tenhi, zawartej w booklecie "Folk Aesthetic 1996 - 2006", napisaliście, że smutek jest piękny. Te słowa bardzo dobrze oddają istotę Waszej muzyki. Co jest tak pociągającego w smutku?
Jest tyle odcieni smutku, od tęsknoty do rozpaczy... To, co w smutku najlepsze, to jego niezwykle oczyszczający wpływ, który wywiera na nas samych oraz to, co nas otacza. Smutek w jakiś tajemniczy sposób porządkuje rzeczywistość, sprawia, że kwestie istotne zajmują należne im miejsce, a nieistotne odsuwaj się na bok, znikają w cieniu. Dzięki niemu wszystko samo się hierarchizuje.
Zawsze, kiedy słucham Tenhi, uderza mnie kontrast pomiędzy tymi pięknymi dźwiękami a harmidrem wiecznie spieszącego się świata. Muzyka Tenhi działa jak kojąca nerwy terapia. Czy zastanawiacie się nad tym, w jaki sposób słuchacze odbierają waszą twórczość? Czy to dla was istotne?
Chciałbym, by nasi słuchacze odbierali muzykę Tenhi jak zwizualizowaną podróż, jako coś, co porusza ich wyobraźnię i skłania do myślenia.
Jeden z utworów, które szczególnie zwracają uwagę na "Saivo", to wyjątkowo uduchowiony "Sees". Generalnie, płyta jest jednak bardzo spójna, raczej trudno wskazać na niej wyróżniające się kawałki. Takie było wasze założenie?
Co do zasady, zawsze koncentrujemy się na tym, by w każdym pojedynczym utworze zawrzeć jak najwięcej tego, co w Tenhi najlepsze, by dać z siebie wszystko. Z drugiej strony faktem jest, że tym razem szczególną uwagę poświęciliśmy albumowi jako całości, jego ogólnej atmosferze. Ostateczny rezultat to w części efekt naszych świadomych założeń, a w części rezultat wpływu takiego a nie innego układu gwiazd…
"Saivo" miało swoją premierę w tym samym roku, w którym Tenhi obchodził 15-lecie działalności. Jak oceniasz cały ten okres, czy jesteś zadowolony z tego, co kapela osiągnęła przez te wszystkie lata? Jakie wydarzenie uważasz za najważniejszy moment w twojej/waszej artystycznej karierze?
Zespół daje mi naprawdę sporo satysfakcji, to bardzo istotna część mojego życia. Nie mogę sobie nawet wyobrazić sytuacji, w której odkładamy to wszystko na półkę, a Tenhi przestaje istnieć. Mamy solidną, dobra reputację w naszym gatunku muzycznym (czymkolwiek on jest), a to, co jest naszą najmocniejszą stroną - to konsekwencja i ciągłość, nieprzemijająca zdolność do wydawania kolejnych dobrych płyt, jedna po drugiej. Naszym zdaniem, zachowaliśmy zdolność tworzenia, nie zatraciliśmy twórczego podejścia do tego, co robimy, do muzyki. Wciąż potrafimy nagrywać wartościowe albumy, a z naszych rozmów z fanami wynika, że oni oceniają Tenhi w ten sam sposób.
Limitowane wydanie "Saivo" zapiera dech w piersiach, podobnie jak pięknie wydany box ze wznowieniami płyt Tenhi, opatrzonymi w pogrubione booklety. Prophecy musi mieć do was niemałe zaufanie - koszt takich edycji nie jest przecież mały. Jak oceniacie tę współpracę?
Ogólnie rzecz biorąc, z Prophecy jesteśmy bardzo zadowoleni. Wytwórnia polega na naszej wizji i daje nam pełną artystyczną wolność, a to ma dla nas kluczowe znaczenie. Zespół jako całość to twór artystyczny, a Prophecy bardzo dobrze to rozumie i pozwala nam robić to, co chcemy, na każdym etapie procesu twórczego. Czerpiemy satysfakcję ze wszystkiego, co robimy, w zespole i dla zespołu - z komponowania, aranżacji, tworzenia liryków, rejestracji materiału, miksów, projektowania okładek i z pracy nad całym artworkiem albumów, z sesji zdjęciowych, tworzenia video… Wszystkimi tymi kwestiami zajmujemy się sami. Prawda jest taka, że nie bylibyśmy w stanie współpracować z nikim, kto próbowałby nakłonić nas do działania niezgodnie z naszą własną wolą czy wizją.
Jak Tenhi radzi sobie w dzisiejszych czasach, stojących pod znakiem ściągania muzyki z sieci? Jedni mówią, że to forma okradania artystów. Zdaniem innych, to współczesna odmiana tape tradingu. Jakie jest Twoje zdanie?
Nie ukrywam, że sama świadomość, że ktoś słucha naszej muzyki w formie pobranych z sieci plików mp3 w fatalnej jakości, jest irytująca. Jeśli już ktoś musi się tą muzyką podzielić, dlaczego nie zrobi tego w lepszym stylu, nie udostępni płyty w pełnej jakości? Albo najlepiej nie pójdzie do sklepu po pełne wydanie, żeby mieć nie tylko muzykę, ale i towarzyszący jej artwork, dzięki któremu może odbierać materiał jako całość? Tak czy owak, generalnie nie zaprzątamy sobie tym głowy. Nigdy nie żądaliśmy ani nie prosiliśmy nikogo, by usunął nasz utwór z youtube czy innych tego typu portali. Muzykę w sieci postrzegam teraz, mimo wszystko, jako formę promocji. Nie sądzę, że nawet gdybyśmy zdołali to jakoś powstrzymać, sprzedaż naszych płyt jakoś rażąco by wzrosła.
Po premierze "Saivo" w obozie Tenhi zapadła cisza, przerwana tylko informacją o przedłużeniu kontraktu z Prophecy na kolejne dwa albumy. Co teraz dzieje się w zespole? Zaczęliście kompletować pomysły na kolejny krążek?
Tak, obecnie rejestrujemy pierwsze wersje utworów, które trafią na nową płytę. Album ten będzie wiązać się, pod względem zarówno konceptualnym, jak i muzycznym, z tematyką “Saivo". Póki co, prace przebiegają znacznie płynniej i sprawniej niż poprzednio, także z uwagi na niedawne zmiany w naszym studyjnym środowisku.
Nie, szczerze mówiąc w ogóle o tym nie myślimy. Teraz koncentrujemy się wyłącznie na kolejnej płycie. Poza tym, od bardzo dawna nie graliśmy na żywo, więc nawet gdybyśmy chcieli do tego wrócić, sporo czasu zajęłoby nam samo zebranie do kupy wszystkich, którzy tworzą koncertowy skład Tenhi, a później konieczne byłyby jeszcze próby i odpowiednie “nastrojenie się" do grania live.
Wielkie dzięki za rozmowę!
Małgorzata Napiórkowska-Kubicka i Szymon Kubicki