Grzegorz Kabasa (Bremenn)
Wywiady
2013-03-29
Rozmawiamy z gitarzystą, kompozytorem, liderem zespołu Bremenn, a w codzienny m życiu dziennikarzem telewizyjnym, specjalizującym się w publicystyce kulturalnej...
Gdzie sięgają Twoje muzyczne korzenie?
Muzycznie jestem z czasów popularności takich zespołów jak Smokie czy Boney M. Jednak kiedy Eddie Van Halen nagrał "Eruption", szybko się zorientowałem, że mój kierunek to cięższe brzmienia - Iron Maiden i AC/DC, choć nie zamykam się w tym kręgu. Mimo, że wszyscy kojarzą mnie z muzyką heavymetalową, to z rozrzewnieniem słucham dziś Alphaville, Ultravox, Tangerine Dream, Rush czy chociażby Abby - na tym się wychowałem. Oczywiście z większą przyjemnością słucham Pink Floyd, Led Zeppelin, Michaela Schenkera, nie mówiąc już o Hendrixie, Vaiu, Satrianim czy Page'u. Nie wyobrażam sobie, żebym nie słuchał jazzu. Jeśli ktoś wielbi Petrucciego, a nie wie nic o np. Milesie Davisie, Lounge Lizards, albo o klasyce Chopina, Bacha czy Beethovena - to ma pewien problem, bo poznanie historii muzyki jest w moim przekonaniu zdecydowanie rozwijające. W muzyce rockowej tak samo doceniam Steve'a Vaia, jak Davida Gilmoura, Johna Scofielda czy Ritchiego Blackmore'a. W takiej konfrontacji nie ma "lepiej" czy "gorzej" - jest inaczej, a to zawsze znaczy "ciekawiej".
Sam też grywałeś różną muzykę.
Grałem między innymi z Luizą Staniec, a swego czasu w zespole o wdzięcznej nazwie Jasiu nie doczekał. W połowie lat dziewięćdziesiątych założyłem z Wojtkiem Cugowskim grupę The Fog. Potem, w erze disco-polo, w ramach buntu przeciwko plebejsko-jarmarcznym gustom, zacząłem komponować utwory hardrockowe i w 2003 r. utworzyłem zespół Bremenn.
Wielu ludzi pod względem stylistyki kojarzy go z Rammsteinem.
Chyba nie mamy się czego wstydzić. Gdyby chodziło o Bayer Full wtedy byłby kłopot, ale R+ grają zawodowo. W mojej koncepcji Bremenn to coś więcej niż tylko przebieranie palcami po gryfie. Chciałem opowiedzieć pewną muzyczną historię, dlatego jest to w jakiś sposób związane z teatrem. A ogólnie porównania do innych kapel są dla mnie za proste - pachnie to banałem. Komuś coś z czymś kojarzy, nie moja sprawa.
Płyta Flowers Of Fall, którą nagraliście ostatnio nie jest pierwszym wydawnictwem Bremenn.
Wcześniej były EP-ki, które miały zasygnalizować, że Bremenn istnieje. Możemy się umówić, że Flowers Of Fall jest oficjalnie pierwszym albumem. To jest płyta pewnej koncepcji. Kompozycje tworzą opowieść o młodym chłopaku, który pewnego dnia zorientował się, że jego senne pragnienia, po przebudzeniu znikają lub nie do końca się realizują. Zaczął szukać różnych miejsc w życiu, które miały mu pomóc - od miłości prawdziwej, przez miłość cielesną, bycie sławnym, modnym, władczym, różne kombinacje. Nasz bohater zagapił się i w decydującym momencie nie wykorzystał swojej życiowej szansy. Stąd sugestia, że może warto byłoby się zastanowić nad właściwymi priorytetami. Musimy zacząć myśleć inaczej, odnaleźć inne wartości gdyż droga, którą obrał nasz bohater często prowadzi donikąd, powodując jedynie totalną frustrację.
Mimo tych wszystkich doświadczeń, w ostatnim fragmencie jest jakaś nadzieja.
Ja nie odkrywam niczego wielkiego. To jest bunt przeciwko wartościom pozornym, którymi karmi nas współczesność. Jest to prośba o refleksję na samym sobą, o chwile zadumy na rzeczywistymi naszymi pragnieniami. Czy trzej bogowie - sława, władza i pieniądz muszą nami zawsze rządzić? Mam nadzieję, że nie obudzimy się kiedyś jako Flowers of Fall.
Skąd wzięła się inspiracja do ułożenia takiej opowieści?
Może to banał, ale z życia, z obserwacji. Mój rockowy bunt powoduje, że nie chcę, aby całe istnienie było nakierowane wyłącznie na konsumpcję - jedzenie, spanie i chodzenie do toalety. Chcę czegoś więcej niż bycie konsumentem z mózgiem wypranym przez media, marketing - i tu buduje się ta cała sytuacja. Z tego wynika nasze brzmienie i cały wizerunek, bo nie chodzi o to, żeby sobie pomalować twarze i tym przyciągnąć uwagę. Bohater, który pojawia się w naszych tekstach staje się w połowie robotem - z jednej strony bardzo czegoś pragnie, z drugiej zatraca się w wirtualnym świecie. Jest niby-człowiekiem, ale musi walczyć, żeby pozostać po naszej stronie ekranu, nawet jeśli reklama i technologia dyktują inne wzorce. Dlatego też my na koncertach jesteśmy takimi pół-blaszakami. Trzeba zwrócić uwagę na problem, bo jeśli się nie opamiętamy, to za chwilę wszyscy będziemy tylko zbiorem pikseli na ekranie komputera, maszerującym pod dyktando marketingowych cwaniaków.
Kto brał udział w nagraniu płyty i gdzie ona powstała?
Tomasz Graczyk na basie, Mirosław Nieścior na gitarach, teksty napisał i zaśpiewał Jakub Tabaczewski. Ja wziąłem na siebie obowiązki kompozytora, gitarzysty i producenta. Obecnie na gitarze gra Atek Radej, a na perkusji Piotr Kurczuk. Materiał nagraliśmy w moim domowym studio FocusFog.
Jak nagrywałeś ślady gitar?
Większość przez POD-a. Nie ma sensu robić wielkiej afery, jeśli można coś nagrać w prosty sposób. Oprócz tego wykorzystaliśmy wzmacniacze Peavey 5150 z różnymi kolumnami, mikrofony Shure, Neumann i Rode. Ślady rejestrowaliśmy w Pro Tools na Macu przez interfejs Apogee AD 8000. Generalnie najbardziej interesuje nas muzyka, więc nie martwimy się tym, że jeśli nie dysponujemy np. mikrofonem za 2000 USD, to nagranie będzie nieudane.
Po przesłuchaniu płyty nie spodziewałem się, że jest to efekt pracy domowej. Jak nauczyłeś się realizacji dźwięku?
W tym zawsze pomagał mi magazyn Estrada i Studio - podstawowy periodyk, który czytam od lat i bez którego nie byłoby tej płyty. Oprócz tego pomocne są dla mnie rewelacyjne Zakamarki Audio.
SPRZĘTO LOGIA
• Gitary: Ibanez Jem 777 VBK, Epiphone Les Paul Standard, Charvel-Jackson N6, J&D Brothers Les Paul Custom, Pearl Les Paul Custom, Fender Standard Stratocaster, Fender Heartfield, Ibanez X.
• Wzmacniacze: Peavey 5150, Fender Rock 1000 + Fender FM412SL 4x12 100W oraz Marshall JCM 900 B 300W.
• Efekty: Line6 POD XT Live, channel strip Focusrite VoiceMaster Platinum PRO, kompresor TL Audio Ivory C 5021, Cry Baby Dunlop.
• Akcesoria: kostki: Planet Waves Medium Heavy Gauge (Blue); struny D’Addario EXL 140 (10-52); kable: Planet Waves PWG- 20, Klotz TI 0600 PR Titanum; mikrofony: Rode Clasic II, Neumann TLM-103, Shure SM-57.