Tuż przed wrocławskim Konwentem Tatuażu, rozmawiamy z Witoldem, gitarzystą i frontmanem stoner metalowego Odyssey z południowej Szwecji.
Na nieszczęście Witold - choć Polak, nie zna naszego języka, ale za to kocha polską wódkę i nie może się doczekać wizyty w naszym kraju...
Siemasz! Na początek przedstaw się.
Czołem! Z tej strony Witold, gitarzysta Odyssey. Moja kapela składa się z trzech osób i gramy dziwny miks stonera, sludge, noise i wszystkiego co garażowe. Każdy z nas inspiruje się czymś innym, i dlatego Odyssey jest tak bardzo zróżnicowanym zespołem.
Twój zespół został w zeszłym roku uznany przez dziennikarzy za objawienie na scenie stoner/sludge. Jak się z tym czujesz?
Wprost doskonale. Wiesz, włożyliśmy sporo serca i pracy w ten album (debiutancki krążek "Abysmal Despair" ukazał się w maju 2012 nakładem Transubstans Records - przyp. red.), i jak widać, to procentuje. Tych osiem piosenek odwzorowuje wszystkie nasze inspiracje oraz daje obraz tego, jaką muzykę kochamy. Więc, co mogę powiedzieć więcej? Jest wspaniale. Poza tym, wydaje mi się, że dzięki takiemu uznaniu, jest jeszcze szansa dla tego przemysłu. Ludzie wciąż lubią dobrą muzykę.
Celowo wspominam o poszczególnych gatunkach, bo tak naprawdę niełatwo jest zdefiniować wasz styl. Zastanawialiście się nad tym kiedyś?
Pewnie, że tak. Co prawda nadal nie wiemy co to jest, ale chyba właśnie o to chodzi. To po prostu Odyssey.
Mimo przychylnych opinii środowiska oraz interesujących porównań do Converge czy Pink Floyd, wciąż jesteście przedstawicielami undergroundu. Jaki cel wam przyświeca? Cieszenie się przygodą z muzyką bez sprecyzowanego planu, czy chcecie pracować nad własną marką?
Zdecydowanie traktujemy ten zespół jako doskonałą przygodę trojga przyjaciół. Wiemy jednak, co chcemy osiągnąć i dlaczego gramy akurat taką muzykę. To wynika z wewnętrznych potrzeb a także braku podobnych dźwięków na rynku. Zatem odpowiedź na twoje pytanie brzmi, że robimy i to i to. Jednakże sława czy wielka kariera gwiazd rocka nie jest przez nas pożądana. Ważne by ludziom się to po prostu podobało. Więcej nam nie trzeba.
Skoro mówimy o podziemiu. Twój kraj znany jest głównie z death metalu, a co z muzyką podobną do waszej?
Stoner powoli zyskuje uznanie - i to mnie bardzo cieszy! Zespołów jest coraz więcej, jest z kim grać. A jako, że Szwecja jest mała, graliśmy już z większością. Jeśli mam wybrać faworyta, byłby to Band of Chtulhu… no i my!
Nie gracie zbyt wielu koncertów, co pewnie jest spowodowane długimi dystansami między miejscówkami. A co z zagranicą? Staracie się być w trasie jak najdłużej się da? Czy wchodzicie tylko w pewne sztuki?
Jak do tej pory zagraliśmy tylko jedną tygodniową trasę. Na wiosnę bierzemy udział w dużym projekcie, i to będzie spore i długie wyzwanie. A poza tym, gramy tradycyjne weekendówki. Jak wszyscy. Jeśli jesteś promotorem i to czytasz, śmiało pisz do nas a na pewno się dogadamy! Bookujemy daty na jesień, więc do roboty!
Gracie na tegorocznym Konwencie Tatuażu we Wrocławiu. Macie jakieś oczekiwania wobec tego gigu?
Jestem pół-Polakiem i niezmiernie cieszę się z faktu możliwości koncertowania w Polsce. Poza tym, z tego co wiem, Polacy kochają dobrą muzykę i alkohol - więc pomnóżmy moją ekscytację razy dwa! Chciałbym pozdrowić Jima, promotora z Krakowa, który nam pomógł w bookingu, jesteś bohaterem!
A jak tam Twoja znajomość polskich kapel?
Stary, niedawno poznałem Fleshworld i Palm Desert, nie wiem czy o nich słyszałeś, ale te dwie hordy to jest właśnie to !
Nigdy o to nie pytałem muzyków z twojego kraju, więc, mam teraz okazję - czy mocny alkohol jest u was dostępny w regularnej sprzedaży?
NIE! Alkohol powyżej 2,5 % jest sprzedawany wyłącznie w specjalnie wyznaczonych do tego punktach. To chyba najgłupsze prawo w moim kraju.
Oprócz koncertów, przygotowujecie nowy materiał.
Ale nie mogę ci powiedzieć co dokładnie. Najpierw pogramy koncerty promując nasz album…a potem, pojawi się TO. Ha,ha. To będzie duże zaskoczenie. Miejcie nas na uwadze.