Ed Sheeran

Wywiady
2013-02-13
Ed Sheeran

Sprzedaż płyt w siedmiocyfrowym nakładzie, przeboje i nagrody, które ciężko policzyć. Wybraliśmy się na kameralny koncert charytatywny, żeby lepiej poznać fenomenalny świat Eda Sheerana.

"Pierwsza piosenka, jakiej nauczyłem się grać na gitarze to Layla Claptona. Kiedyś naprawdę mocno wszedłem w muzykę gitarową: grałem tylko na elektryku, znałem wszystkie solówki z piosenek Guns N’ Roses i tym podobne rzeczy." "Widziałem, jak Clapton grał Layle podczas Złotego Jubileuszu, 10 lat temu. To utwór doskonały. Następnego dnia wziąłem do rąk gitarę i nauczyłem się jej grać. Za jakieś 10 następnych lat będę brał udział w Diamentowym Jubileuszu, więc trzymajcie kciuki - może znajdzie się jakiś dziesięciolatek, który mnie obejrzy i spodoba mu się moja muzyka." Wypowiedzi tego typu nie są być może czymś, czego oczekiwać można od śpiewającego poety, grającego pop na akustycznej gitarze z looperem i wykazującego zamiłowanie do hip-hopu, ale jeśli ktokolwiek ma wyjść przed szereg i ocalić gitarę, to może to być Ed Sheeran. Świat Eda jest niezwykłym zjawiskiem - niesterowana przez korporacje sprzedaż płyt, muzyka gitarowa, nastawiona w minimalnym stopniu na komercję, niespotykana od zmierzchu rock’n’rolla - to świat, do którego pragnęliśmy zajrzeć i dowiedzieć się, jak doszło do tego, że 21-letni brytyjski piosenkarz, kompozytor i autor tekstów, chwycił za gitarę, bez zaproszenia wepchnął się na listy przebojów, zwinął nagrody BRIT Awards i Ivor Novello Awards wprost sprzed nosa Adele i sprzedał, jak dotąd, ponad milion egzemplarzy płyt…

Zatrzymując się przed Bristol Fleece nie sposób nie dostrzec, że niewielka grupa około 20 osób, kręcących się przed budynkiem z kamienia, nie do końca wygląda jak rasowy tłum oczekujący na koncert rockowy. Żadnego czarnego t-shirta w zasięgu wzroku; w przewadze pojawiły się nastoletnie fanki, na tyle zagorzałe, żeby czekać na wejście cztery godziny, pławiąc się w promieniach słońca. Niektóre z nich przyniosły własne akustyki i z upodobaniem oddały się grupowym śpiewom. Czuć prawdziwe ciepło i pozytywną energię, i nie chodzi jedynie o pogodę. Zatem, cóż sprowadza artystę sprzedającego miliony płyt, w miejsce, które zazwyczaj zarezerwowane jest dla muzyków, których trasa koncertowa przebiega akurat po drodze na północ, lub tribute bands w rodzaju Hell Bells, czy też The Bon Jovi Experience? Jakiś czas temu Ed Sheeran obiecał wystąpić na scenie w ramach prowadzonej przez organizację charytatywną, One25, akcji zbierania funduszy oraz podnoszenia świadomości społecznej. Organizacja ta zapewnia wsparcie dla kobiet, które znalazły się w potrzasku ulicznej prostytucji. Cel jest absolutnie warty sprawy, a jednocześnie nie jest obcy Sheeranowi, którego przebój, The A Team, zainspirowany był spotkaniem z "tajemniczym podbrzuszem" Londynu, w wieku 18 lat.


Podczas sesji fotograficznej, Sheeran wydaje się być trochę zaniepokojony; widać, że nie czuje się komfortowo w błysku fleszy. Jednakże, kiedy już siadamy na backstage, żeby spokojnie porozmawiać, stres mija i pojawia się odprężenie, aczkolwiek Ed cierpi z powodu niedawnej wizyty u tatuażysty. "Tatuaż ma mnóstwo listków, które tworzą coś w rodzaju bransoletki," wyznaje. "Bolało naprawdę. Mam osobowość wyjątkowo podatną na uzależnienia i chyba nie powinienem w ogóle zaczynać zabawy z tatuażami. Zrobiłem sobie jeden, a potem, w ciągu dwóch miesięcy około 23 następnych. Dlatego w ogóle nie biorę narkotyków, czy innych używek, bo czuję, że mi odbija z takimi rzeczami. Przed tatuażami to na przykład były klocki LEGO. Miałem niesamowitą jazdę na punkcie LEGO, budowałem tysiące rzeczy, a potem wszystko rozdałem organizacjom charytatywnym. A przed klockami? Znasz taki napój z mlecznej czekolady, Yazoo?"

Wielu słynnych muzyków pochwaliłoby się zapewne znacznie mocniejszym i bardziej złowrogim katalogiem uzależnień, jednakże jest to zaledwie jedna z wielu nietypowych rzeczy, które dotyczą Eda - gitarzysty. Nasza rozmowa skręca na tory nieco bardziej techniczne - zaczynamy rozmawiać o wyborze instrumentu: niewielkiej gitary podróżnej Martin LX1E Little Martin. Okazuje się, że na samym początku wybór tego modelu podyktowany był raczej względami praktycznymi, aniżeli jakimikolwiek racjami brzmieniowymi.

"Martin tak naprawdę nie produkuje gównianych gitar i to ułatwia sprawę, bo wiesz, że one po prostu brzmią dobrze. Ale prawda jest taka, że przez jakiś czas żyłem, jakbym nie miał domu - podróże pociągami, spanie na jakichś sofach - grałem w całym kraju. A w pokrowcu na gitarę można zmieścić wiele ubrań. W małej kieszonce jest miejsce na szczoteczkę i pastę do zębów, i na ładowarkę do telefonu. Tak wyglądała moja walizka z gitarą w środku i wierz mi, było to bardzo wygodne."


W 2009 Ed Sheeran zagrał niewiarygodną ilość 312 koncertów, więc na pewno wie co nieco na temat dobrego brzmienia gitar Little Martins (razem ma ich cztery, a na wieczorny koncert zabrał dwie). "Podoba mi się tłuste i ciepłe brzmienie" - wyjaśnia - "Wiem, że niektórzy ludzie wolą bardziej kąśliwą, jaśniejszą barwę, ale ja lubię ciepło i tyle. Takie ‘ciepławe’ brzmienie uzyskujesz zazwyczaj wtedy, kiedy dasz trochę dołu i dużo środka z zaledwie odrobiną górnego pasma. W jaki sposób to sprawdzam? Uderzam mostek, jak bęben, dopóki nie ma brzmienia bębna taktowego Używam gitary często, jako instrumentu perkusyjnego, więc wtedy zwykle poznaję, że brzmienie jest dobre."

Biorąc pod uwagę rosnącą popularność przedstawień typu: "open mike", pytamy Eda, czy udzieliłby jakiejś rady wszystkim tym, którzy zechcą spróbować swoich sił podczas akustycznych występów na żywo. "Rzeczą, z której musiałem sobie zdać sprawę, było to, że - niezależnie od tego, czy to twoja rodzina, przyjaciele, czy zupełnie obcy ludzie - nikt nie przychodzi na koncerty słuchać twoich piosenek" - wyznaje. "Każdy przychodzi po rozrywkę, każdy chce spędzić ciekawy wieczór. Rzecz polega na tym, a przynajmniej ja do tego tak podchodzę, żeby nie grać po prostu piosenek, tylko dać publiczności show i zabawę."

"Do jednej z moich melodii, zatytułowanej You Need Me, I Don’t Need You, dość niefrasobliwą zwrotkę napisał 50 Cent, i sporo tam rapuję. A wtedy ludzie myślą: "OK., znam to"… Potem wracasz do swojej piosenki, ale już ich masz, już przykułeś ich uwagę."  "Można też podzielić widownię na dwie części" - dodaje Sheeran - "i sprawić, żeby jedna połowa śpiewała jeden fragment, a druga połowa, inny fragment. Jakby było między nimi współzawodnictwo, które wręcz popycha ich do śpiewania, a nie do samego oglądania. Musisz po prostu pamiętać, że podczas występów typu ‘open mike’ nie jesteś tam po to, żeby zaprezentować swoje piosenki, niczym wizytówki - jesteś tam po to, by zapewnić ludziom rozrywkę."


Sheeran zdobywał doświadczenie i wiedzę na ten temat podczas setek występów na żywo. A najtrudniejsza widownia do tej pory? "Miałem koncert w Inglewood, w Los Angeles" - wspomina - "w miejscu zwanym The Savoy Entertainment Center. Inglewood było dość trudne. Przyjechałem tam, było około 400 osób, wszystkie miejsca siedzące. Okazało się, że ludzie przyszli na wieczór komedii i poezji, a nie na koncert. Wyobraź sobie, że masz przed sobą tłum ludzi czekających na coś komediowego i na poezję, a ty masz wyjść i grać piosenki! Gość występujący przede mną był komikiem, a ja musiałem ustawić cały sprzęt przed nim. Myślał, że jestem jakimś technicznym na scenie, facetem do pomocy. No i zaczął do mnie startować, mówiąc: ‘A ty, kurwa, to kim jesteś?!’ Więc kiedy wyszedłem na scenę, żeby grać, pomyślałem sobie: ‘co tu się właściwie może wydarzyć?’"

"Występ otworzyłem, grając You Need Me, I Don’t Need You, ale zamiast wrzucić wersję 50 Centa, zaśpiewałem zwrotkę Snoop Dogga, który pochodzi z Inglewood [nasz ekspert od gangsta rapu twierdzi, że Snoop pochodzi jednak z Long Beach - przyp.red.]. Zobaczyłem lekko pucołowatego, jasnorudego dzieciaka, który podchwycił zwrotkę w dobrym rytmie - myślę, że to przekonało tamtych ludzi do mnie. To był generalnie trudny koncert, ponieważ to nie była moja publiczność. Ale takich rzeczy się właśnie uczysz: jak przekonać do siebie nie swoją widownię."

Osobowość muzyczna Eda kształtowała się pod wpływem muzyki Erica Claptona i Guns N’ Roses, ale zamiana gitary elektrycznej na akustyczną nastąpiła pod wpływem odkrycia innego solowego artysty. "Zacząłem interesować się Damienem Rice i wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że można zwyczajnie śpiewać i grać - nie trzeba mieć za plecami zespołu. Technicznie jest to prostsze. Więc chwyciłem za akustyka i od tamtej pory nie oglądałem się raczej za siebie."

Wielokrotnie nagradzany, młody artysta przekonująco opowiada o stawianiu pierwszych kroków w świecie kompozycji. "Kiedy zaczynasz pisać swoje własne piosenki, korzystasz z akordów i melodii innych muzyków. Masz 11 lat i wolno ci popełniać plagiaty! Pierwsza piosenka, jaką napisałem była zasadniczo ściągniętą z utworu Green Day sekwencją akordów, bardzo prostych do zagrania."


Obecnie, Sheeran czerpie inspiracje głównie z "rapu i folku", od Van Morrisona po Eminema, i choć twierdzi, że jego podejście do muzyki "nie jest szczególnie skomplikowane ani naukowe", to z całą pewnością udaje mu się naciskać właściwe guziki - setki tysięcy fanów, a także wielu jego rówieśników z przemysłu muzycznego ‘kupuje’ jego twórczość bez mrugnięcia okiem. Kilka dni przed koncertem w Bristol, piosenka Eda, The A Team, zdobyła prestiżową nagrodę Ivor Novello Awards, w kategorii "Najlepsza muzyka i tekst", przyznawaną przez zespół profesjonalnych kompozytorów i tekściarzy. To jasne, że nagroda tego rodzaju wiele znaczy dla kogoś, kto komponuje i pisze teksty, a należy pamiętać, że piosenkę o której mowa, Sheeran napisał mając zaledwie 18 lat.

"Myślę, że jako artysta, zawsze goniłem właśnie za tą jedną nagrodą," wyznaje Ed. "Oczekiwałem, że może ją otrzymam, ale znacznie później. To, że dostałem ją za napisanie pierwszej piosenki, jaką kiedykolwiek wydałem - powoduje, że uczucie jest niesamowite. Rozumiesz, pokój pełen ludzi, których podziwiam i na których patrzę z uwielbieniem, głosuje na moją piosenkę. To doskonała nagroda dla artysty. Jestem zaszczycony, że ją otrzymałem." Możemy się spokojnie założyć, że nie będzie to jego ostatnia nagroda.