Bohaterowie gitary-Ron Thal
Wywiady
2009-03-03
Ron "Bumblefoot" Thal amerykański muzyk, gitarzysta. Od 2006 roku występuje z Guns N' Roses.
Ile czasu dziennie poświęcasz na ćwiczenia?
Niestety nie poświęcam temu nawet w połowie tyle czasu, ile bym chciał. Większość czasu pochłaniają mi takie zajęcia, jak: pisanie, produkcja, aranżacja dźwięku, projektowanie, promowanie, korespondencja, negocjowanie, podróżowanie, koncertowanie oraz nauczanie. Są też takie okresy, kiedy w ogóle nie biorę gitary do ręki, i to nawet przez kilka dni z rzędu. Choć, szczerze mówiąc, odpoczynek od instrumentu całkiem dobrze mi robi. Przerwa sprawia, że mam dużo świeższe podejście do gry i jestem bardziej kreatywny. Natomiast nie mogę sobie pozwolić na przerwy podczas trasy i gram wtedy kilka godzin dziennie. Jednak uważam, że ćwiczę niewystarczająco dużo i że mógłbym grać o wiele, wiele lepiej.
Nad jakimi aspektami swojej gry najbardziej lubisz pracować?
Najbardziej lubię grać na gitarze, oglądając telewizję i improwizując do tego, co w niej aktualnie puszczają. Wymyślam jakiś motyw i sobie brzdąkam. Próbuję przy tym przewidzieć zmiany i gram, koncentrując się na rytmie albo na melodii. Takiego rodzaju grę lubię najbardziej, tylko pod warunkiem, że nikt jej nie słyszy! Faktem jest, iż nie można sobie przy mnie spokojnie pooglądać TV (śmiech).
Czy są jakieś techniki gry, w których nie czujesz się najlepiej? Co robisz, żeby je doskonalić?
Generalnie uważam, że mógłbym grać lepiej. Wyznaję zasadę, że nigdy nie wolno przestać się uczyć - jeśli nie poznajesz nowych rzeczy, zaczynasz się cofać. Teraz na przykład chodzi mi po głowie kilka fajnych improwizacji. Ale żeby zrealizować wszystkie moje pomysły, musiałbym kilka godzin dziennie przez parę lat siedzieć z metronomem i całkowicie przestawić swój sposób myślenia o muzyce...
Jak sobie radzisz z najsłabszymi elementami swojej gry? A może skupiasz się tylko na tym, w czym jesteś najlepszy?
Trzeba pracować nad wszystkim i bardzo dużo grać. Z czasem rzeczy, które przychodziły nam z trudem, nie będą stanowiły dla nas problemu.
Czytelnicy naszego magazynu statystycznie grają na gitarze od dwóch, trzech lat. Określają swój poziom jako początkujący lub średnio zaawansowany. Ile czasu, według ciebie, powinni spędzać na ćwiczeniu gry?
To oczywiście zależy od tego, ile masz wolnego czasu w ciągu dnia. Moim zdaniem wystarczy ćwiczyć od pół godziny do dwóch godzin dziennie. Przecież nie można wszystkiego poświęcać tylko dla gry. Życie to nie tylko pokój, w którym siedzisz i grasz! Jeśli będziesz cały czas katorżniczo ćwiczył, ominie cię cała masa rzeczy i nie będziesz czuł się spełniony w innych dziedzinach. Doświadczenia pomagają człowiekowi rozwijać się, wzbogacając swą osobowość, a to z kolei ma swoje odzwierciedlenie w muzyce, którą tworzy. Trzeba żyć z pasją, bo to najlepsze, co można zrobić dla swojej muzyki!
Co nasi Czytelnicy powinni robić, żeby poprawić szybkość gry?
Grać z metronomem. Poza tym nie należy starać się grać szybko na siłę, bo wtedy ręce są zbyt napięte. No i trzeba dbać o swoje ciało, a przede wszystkim o umysł.
Co robisz, żeby nie stracić świeżego podejścia do gry i uniknąć rutyny?
Przede wszystkim nudzi się umysł, a nie ręce, dlatego nieustannie trzeba go stymulować. Należy pamiętać, że muzyka zaczyna się w głowie, a ręce to tylko narzędzia. Dlatego jeszcze raz powtarzam - trzeba ćwiczyć umysł! Moim uczniom zalecam w tym celu wykonywanie pewnego ćwiczenia. Żeby je przeprowadzić, potrzebna jest druga osoba, która zna podstawowe akordy. Podczas gdy ta druga osoba gra ćwierćnuty, ćwiczący powinien grać całe nuty. Tak więc co cztery nuty należy grać jeden dźwięk. Muszą być to nuty, które stworzą akord. Na przykład na gryfie zagraj dźwięk c, e albo g, podczas gdy słychać akord C-dur. Za każdym razem, gdy wygrywasz jeden dźwięk, musisz powiedzieć na głos nazwę kolejnego, który zamierzasz zagrać. Później spróbuj to wykonać przy zmiennej progresji akordów, a następnie zmień dźwięki na półnuty i w końcu ćwierćnuty. To świetne ćwiczenie na koncentrację, bo myśli muszą zawsze wyprzedzać to, co robią ręce muszą być więc o krok do przodu.
Skale mogą być nudne. Czy masz jakieś sposoby na to, żeby ćwiczenie skal było bardziej interesujące?
Tu nawiążę do początku mojej gry. Kiedy wpadłem w ręce genialnego gitarzysty jazzowego Petera Prisco, miałem wtedy już za sobą siedem lat gry na gitarze, O Boże! Ten gość wyciskał ze mnie siódme poty! Kazał mi grać trzy oktawowe skale durowe w tempie 40BPM - troszkę poza rytmem i tak delikatnie, jak tylko umiałem. Nauczył mnie prawdziwej dyscypliny. Potem kazał mi akcentować co drugą nutę w sekwencjach trzech nut, tak jakbyśmy grali na 3/4 - cicho, głośno, cicho, cicho, głośno, cicho - cały czas w tempie 40BPM (trochę poza rytmem). Zróżnicowanie artykulacyjne sprawiło, że zacząłem inaczej podchodzić do muzyki i słyszeć, a raczej czuć więcej rzeczy. A więc trzeba zacząć dodawać akcenty do swoich skal, różnicować dynamikę, akcentować inne nuty. Zobaczysz, że dzięki temu nie będziesz się nudził i - co ważniejsze ćwiczenie skal stanie się zdecydowanie ciekawsze.
Czy są takie ćwiczenia i techniki, dzięki którym twój sposób gry znacząco się zmienił, ewoluował?
Kiedy byłem nastolatkiem, brałem z półki pierwszą lepszą płytę i uczyłem się wszystkich piosenek w ciągu jednego dnia. Grałem utwory Led Zeppelin, Judas Priest, AC/DC, Iron Maiden, Rush, Van Halen, Ozzy’ego Osbourne’a... W ten sposób ćwiczyłem słuch i dostarczało mi to również niezbędnej do komponowania inspiracji. Opuszczałem igłę adapteru na dziesięć sekund, podnosiłem z powrotem, a potem próbowałem zagrać to, co usłyszałem. I tak do skutku, aż opanowałem cały utwór. Uczyłem się jednej piosenki, potem kolejnej. Najtrudniejsze było przypomnienie sobie poprzedniej piosenki, kiedy uczyłem się już następnej (śmiech).