Retrospective - 23.04.2012 - Toruń

Relacje
Retrospective - 23.04.2012 - Toruń

Z czym kojarzy Wam się Leszno? Części Was może z żużlem i Unią? Nieważne, jak odpowiedzieliście sobie na to pytanie, czytelnikowi Magazynu Gitarzysta Leszno powinno się kojarzyć… z muzyką.

Z dobrą muzyką. Taką, jaką gra zespół Retrospective. W poniedziałkowy wieczór to właśnie ta leszczyńska formacja zagrała w toruńskim klubie Lizard King. Jak było? Postaram się Wam opisać, chociaż oczywiście pisać o muzyce, to jak śpiewać o filmie.

Dla zespołu Retrospective nie była to pierwsza wizyta w grodzie Kopernika. Podobnie dla mnie, nie był to pierwszy koncert tego zespołu. Grupa równo trzy lata temu zaprezentowała się w Dworze Artusa na ARTus Prog Festiwalu, przed takimi weteranami jak Iluzjon czy Votum. I w tym miejscu możecie się już domyśleć, jaką muzykę gra zespół. Otóż właśnie - rock progresywny. Pamiętam, że jak zobaczyłam tę formację w 2009 roku to zaczarowała mnie muzyką. Wtedy mieli na koncie jedynie EPkę "Spectrum of the Green Morning", którą zdążyłam sobie odsłuchać przed festiwalem. Jestem wielką fanką twórczości Riverside - i bynajmniej nie chcę sprawiać wrażenia, że są ich młodszą kopią - ale pewnie przez ten właśnie fakt i dlatego ich występ wywarł na mnie pozytywne wrażenie. Widać było, że dopiero zaczynają, ale ich muzyka była nad wyraz ambitna i dojrzała, ba - poziomem już wtedy przewyższali niektóre polskie kapele.

Po tym wstępie już wiecie, dlaczego dla mnie ten koncert był swego rodzaju retrospekcją. To właśnie pozwala mi spojrzeć na Retrospective z innej strony - widzę, że tych trzech lat nie zmarnowali, ale też że przez ten czas dużo przeszli; znacząca zmiana personalna za mikrofonem, wydanie pierwszego, pełnowymiarowego albumu, kilkanaście zagranych koncertów. Dziś to już nie tylko dojrzała muzyka, ale dojrzały i doświadczony zespół. A teraz Retrospective powraca, trochę dopasowując się do swojej nazwy  -  bo w starym, oryginalnym składzie  - ale za to nowym materiałem.

Koncert w Toruniu był drugim po powrocie Kuby za statyw mikrofonu. Pierwszy gig odbył się w marcu, w ich rodzinnym Lesznie. Drugi zaplanowano w Toruniu i muzycy przyznali, że przez tę dłuższą przerwę w koncertowaniu mieli delikatną tremę. Trzeba jednak przyznać, że dali sobie radę! Było świetnie. To był długi i wymagający dla nich występ, a pomimo tego nam z perspektywy widowni minął bardzo szybko. Kompozycji właściwie słuchało się jak jednego, spójnego kawałka… chwilami te utwory brzmiały tak przemyślanie i tak spójnie, a wszystkie dźwięki tworzyły całość, aż ciężko było rozebrać taką piosenkę na czynniki pierwsze by wyodrębnić pojedynczą solówkę czy partię klawiszy.

Zdecydowana większość utworów zaprezentowanych na toruńskim koncercie to materiał, który wejdzie na drugi album grupy, mający ukazać się pod koniec wakacji. Oczywiście zupełnie inaczej słucha się piosenek, które się już zna, a inaczej poznaje nowe na koncercie - ale często to właśnie te po raz pierwszy usłyszane na żywo stają się potem ulubionymi kawałkami na płycie… zobaczymy jak będzie po wydaniu albumu, ale to, co Retrospective zaprezentowali w Toruniu brzmi bardzo obiecująco. Mam wrażenie, że o ile z początku w ich muzyce można było się doszukać inspiracji Riverside - członkowie zespołu nawet nie ukrywali, że lubią ten zespół, więc może i nawet nieświadomie część tej sympatii przenosili na grunt Retrospective - to teraz słychać coraz więcej ich samych. W Lizardzie zabrzmiały oczywiście także i te starsze utwory znane już części publiczności, zarówno z pierwszej EPki ("Pink Elephant Missed", "Regred and Frightened Child"), jak i z pierwszego albumu (ze "Stolen Thoughts" mieliśmy okazję usłyszeć aż sześć utworów). Nie mogło zabraknąć chyba najbardziej kojarzonej kompozycji zespołu - "Enemy World Vision". Zapowiadając ten kawałek Kuba zaprosił wszystkich do wejścia na stronę zespołu, profile na myspace i last.fm oraz… torrenty.org gdzie można znaleźć mini album "Spectrum of the Green Morning". Na koniec był także bis.

Retrospective stanęli na wysokości zadania. Myślę, że dla nich była to naprawdę dobra rozgrzewka przed tym, co ich dopiero czeka po wydaniu nowego albumu. Szkoda, że swojego zadania nie wypełnili natomiast toruńscy fani prog rocka, których przyszło na koncert naprawdę niewielu. Mi to z pewnością nie przeszkadzało - muzyka Retrospective świetnie nadaje się do słuchania na siedząco, w klubie i w tak kameralnym gronie. Natomiast muzykom należy się szacunek za to, że zagrali naprawdę pełny, świetny koncert z takim zaangażowaniem, jak gdyby grali przed zapełnionym Katowickim Spodkiem.

Katarzyna Pochowska