Young Guns, Enter Shikari - 10.03.2012 - Amsterdam
10 Marca, Melkweg w Amsterdamie gościł trzy brytyjskie zespoły rockowe - z czego dwa grały już w tym miejscu tyle razy, że właściwie mogą go nazwać swoim drugim domem.
Enter Shikari, wraz ze wsparciem ze strony The James Cleaver Quintet i Young Guns, udało się wyprzedać wszystkie bilety, jeszcze na kilka tygodni przed koncertem. To, czy wyśrubowane wcześniej oczekiwania zostaną spełnione miało się dopiero okazać.
The James Cleaver Quintet byli pierwszym zespołem, który wszedł na scenę. Muzycy grający szybkie i energiczne dźwięki, które przez większość zaliczane są do post-hardcore’a, rozpoczęli swój występ bardzo obiecująco. Przez około dziesięć minut stopniowo podnosili poprzeczkę dla kolejnych dwóch wykonawców. Niestety, mniej więcej w połowie setu zaczęło się wydawać, że jednak nie jest tak dobrze, jak być powinno. Odniosłam wrażenie, jakby opadali z sił, tak naprawdę staczając się po równi pochyłej, a zaczęli tak dobrze. Jak się jednak okazało, TJCQ są jak tylko i wyłącznie aktem supportującym, znajdującym się na średniej półce wśród kapel otwierających koncerty.
Na szczęście Young Guns udało się zatrzeć drobny niesmak pozostawiony przez swoich poprzedników. Formacja pochodząca z High Wycombe staje się coraz bardziej popularna zarówno w Wielkiej Brytanii i jak na obszarze Europy kontynentalnej. Patrząc na ich energię, nie mam wątpliwości, że wkrótce i reszta świata również się w nich zakocha. Podczas ośmiu piosenek udało im się rozgrzać tłum dosłownie do czerwoności. Tak porywającego rocka nie powstydziłyby się żadne wielkie gwiazdy, które wyprzedają do ostatniego biletu koncerty na stadionach.
Jednym z głównych punktów występu Young Guns była piosenka “Weight Of The World". W większości przypadków, jeśli support chce, aby publiczność zaśpiewała z nim fragment tekstu, musi ją tego nauczyć. Jednak nie w tym. Wystarczyło, aby wokalista, Gustav Wood zwrócił mikrofon w stronę tłumu, a po całym klubie rozeszło się melancholijne “I don’t wanna know!" wykrzyczane z wielu płuc. Jest to jedynie jeden z przykładów, który ilustruje, jak bardzo Young Guns są kochani i jak bardzo na to zasługują. Na początku setu Wood powiedział, że ich zespół nie bez powodu jest głównym supprotem - mają za zadanie rozgrzać tłum i przygotować go do szaleństwa serwowanego przez gwiazdę wieczoru. Dotrzymali obietnicy.
Następnie na scenę weszli Enter Shikari. Rewolucjonizujący muzykę alternatywną poprzez sprytną mieszankę rocka, post-hardcore, electro i dubstepu w ciągu ostatnich kilku lat osiągnęli swego rodzaju kultowy status. Ich fani nie cieszą się tylko muzyką. Wydaje się, że zwłaszcza podczas koncertu kochają, oddychają i żyją Enter Shikari. Ten wieczór nie był inny. Każde słowo każdej piosenki było wyśpiewywane na całe płuca, każdy utwór wyskakany do granic wytrzymałości mięśni nóg. Otwierając set piosenkami z nowej płyty Enter Shikari w ciągu kilkunastu minut dorobili się więcej surferów tłumu, niż niejeden zespół w ciągu kilku występów. Zespół skaczący na scenie był tak samo pozytywnie nastawiony do zabawy, jak szalejąca pod ich nogami młodzież.
Energiczna atmosfera została podkręcona przez niesamowity pokaz świetlny. Scena, jako taka nie zawierała wielu atrybutów z wyjątkiem - właśnie - kilkudziesięciu lamp, w tym kilku podczepionych pod sufitem, odwróconych do góry nogami trójkątów - symbolu z ich najnowszej płyty “A Flash Flood of Colour". Każdy element koncertu został dobrze przemyślany, jednak całość w żaden sposób nie uderzyła mnie jako “wyćwiczona na pamięć i wymuszona".
Koncertowa setlista składała się w większości z nowych utworów. Jest to jak najbardziej korzystny aspekt, ponieważ najnowszy krążek zespołu spotkał się z pozytywnym przyjęciem zarówno ze strony fanów jak i krytyków. Jednak, gdyby zagrali trochę więcej starszych kawałków mogliby zadowolić tłum jeszcze bardziej. Zaskakujący był bis. Zespół zdecydował się na “Return To Energiser" - fakt, jest to bardzo dobra piosenka, jednak nie jest ona perełką, na którą warto czekać cały koncert. Zakończyli set swoim ostatnim singlem "Sssnakepit". Jest to dość logiczny wybór, zastanawia jednak, dlaczego nie zdecydowali się na “Sorry, You’re Not a Winner" - jednej z ich najbardziej znanych kompozycji, która nadal jest ich największym hitem i sukcesem. Być może po latach stała się już trochę banalna, jednak było wielką stratą nie mieć możliwości usłyszenia jej na żywo.
Na szczęście to tylko jeden minus koncertu. Enter Shikari są nadal tym innowacyjnym elektro-rockowym zespołem z jakże pochmurnych Wysp Brytyjskich. Wysoce zalecane jest, aby ich zobaczyć jak najszybciej i tyle razy, ile tylko możliwe.
Tekst i zdjęcia: Aleksandra Twardowska