Festiwal Faza 2011 - 31.03-01.04.2011 - Katowice

Relacje
Festiwal Faza 2011 - 31.03-01.04.2011 - Katowice

Szósta edycja Fazy już za nami. Moja pierwsza i nie ostatnia, może nawet pokuszę się kiedyś o to, by wziąć w tym udział od strony organizacyjnej - bo mimo wszystko jest nad czym pracować. Zanim się to jednak stanie, będę miał jeszcze niejedną okazję by uczestniczyć w Fazie jako widz lub ewentualnie muzyk.

Tegoroczny dobór artystów - headlinerów w postaci Akurat i Acid Drinkers, nie był jakiś szczególnie szokujący. Acids zawsze ma pełną salę, Akurat zresztą też, no i z muzycznego punktu widzenia (pomijając aspekty komercyjne) strzał w studencką dziesiątkę. Z góry zaznaczam, że z obiektywnych względów, w drugim dniu Fazy, wstąpiłem tylko na Akurat.

Dzień pierwszy, ten metalowy, interesował mnie najbardziej. Głównie z powodu biorących w nich udział zespołów konkursowych walczących o miejsce na scenie Juwenaliów Śląskich na lotnisku Muchowiec. Ostatecznie ze składu: KTP, Fat Belly Family, Insult, Mastemey - ten z brzuszkiem w nazwie odwołał swój występ i w zamian zgromadzeni zobaczyli Absynth, który otwierał całą stawkę. Zanim jednak to nastąpiło, Faza przeżywała problemy natury organizacyjnej, a jako, że w całość imprezy zaangażowanych było kilkanaście osób, problemy zazwyczaj rodziły się z racji braku komunikacji. Dlatego też, do samego startu imprezy (z ponad godzinnym opóźnieniem), nie wiadomo było, co z biletami, czy można kupić, czy nie, czy to bilet, czy pieczątka, no i najważniejsze, czy można wychodzić. A jeśli ktoś był w Strasznym Dworze to wie, że wyjście z klubu automatycznie oznacza opuszczenie imprezy. Akredytację odebrałem bardzo sprawnie, po czym pożegnałem ładną brunetkę i dwóch chłopaków - może nawet z mojego wydziału, kto wie.

W klubie zjawiłem się w momencie gdy na scenie montowali się chłopacy z KTP. Lokalny zespół, mający jakąś tam publiczność. Jak mniemam znajomi i rodzina stawili się licznie, o czym świadczyły uśmiechy na twarzach muzyków. Na mojej za to malował się smutek i rozczarowanie, bo KTP z metalem w ogóle nie miał nic wspólnego, a akustyk, który usadowiony był zupełnie w innej części klubu (tuż przed sceną dla Acid Drinkers, na wprost od wejścia) za nic w świecie nie potrafił ukręcić dobrego brzmienia. Dlatego też najczytelniejszy był wokal i bas, a gitara prowadząca i perkusja (stopa zwłaszcza) ginęły w zalewie Como podobnych dźwięków z nutką hardrockowej klasyki. Niestety KTP muliło niemiłosiernie grając bez polotu, a jako że gitary puszczane były przez przody, a nie (malutkie piecyki) tym bardziej jakikolwiek pozytywny odbiór tegoż zespołu był niemożliwy. Plus dla kapeli to wokalista mający taką właśnie Rogucową barwę. Przydałoby się jednak, żeby choć trochę popracował nad konferansjerką i ruchem - bo sztywniaków nikt nie lubi.

Kwintesencją komentarzy jury była celna uwaga Jankiela pytającego czy panowie lubicie bardziej Comę czy może Black Sabbath. Nic dodać, nić ująć.

Wrocławski Insult, przedstawiony został jako zespół regularnie wygrywający przeglądy. Coś w tym jest, bo jak się okazało, ten również zaliczyli do zwycięskich. Insult zagrało o niebo lepiej - już klarowniej brzmieniowo, mocno, dosadnie i rytmicznie - najprościej mówiąc nu-metalowo. W kilku z zaprezentowanych utworów słychać było, że panowie za wzorce wybrali sobie zarówno Ill Nino jak i Fear Factory, a całości dopełniał jednostajnie ryczący (ale za to jak dobrze śpiewający) wokalista. Średnio szybkie tempa osadzone na mocnym groove, mogły się podobać. Gawiedź, która miała już dość wyczekiwania na Acids, bawiła się w najlepsze. Niestety wbrew opiniom jury, nie było ani gęsto, ani masakry - ot po prostu poprawnie zagrana muzyka, która tryumfy święciła dekadę temu.

Krakowianie z Mastemey mieli sprawić mi przyjemność swoim łojeniem w stylu Machine Head. I tu niespodzianka, nie wiem czy zespół przeszedł jakieś roszady w składzie, ale muzycznie zmienił się na pewno. Bo to, co zagrali w ramach Fazy, dalece odbiegało od utworów na myspace, nie mówiąc już o tym, że zajawka MH ustąpiła miejsca retro thrashowej konwencji. Brzmieniowo najgorzej ze wszystkich, bardzo jednostajnie, a gdyby tak uwypuklić gary - to przynajmniej wiedziałbym, że perkusista faktycznie stara się i robi co może by występ był ciekawszy. Opinii jury nawet nie słuchałem. Chciałbym zobaczyć ich w lepszych warunkach, a przynajmniej bardziej komfortowych dla widza.

Tuż przed występem Acids zupełnie niespodziewanie w klubie przybyło jakby o 150 osób. Zrobiło się duszno, gorąco a przede wszystkim tłoczno. I bardzo dobrze. Tak właśnie powinno być. Filmowe intro, i na dzień dobry strzał między oczy! Selektywne brzmienie, doskonały kontakt z publiką, latający stanik i masa, ale to masa hiciorów zarówno cudzych artystów jak i własnego materiału, co z tego, że czasem granych krzywo przez odpowiednio zaprawionego wcześniej Popcorna. Część publiczności narzekała, że występ za krótki. Ja jako, że fanem Acidów nie jestem czułem nawet przesyt. Wiadomo, że Tytus i spółka grają raczej długie koncerty, ale zaprezentowany tego wieczoru set był dla mnie w zupełności wystarczający. Zaczęli mocno, bo od ''Ring of Fire'' a dalej raz równiej (wyczekiwane ''Swallow the Needle'') raz mniej (''Fuel of My Soul" połączone z "Track Time 66.6"). Nie zabrakło coverów z ''Fishdicka Zwei'', w tym zmiany na pozycji perkusisty. We francuskojęzycznym utworze za garami zasiadł Titus, a wokalami i szarpaniem strun gitary, zajął się sam Ślimak (tak jak na albumie). Co tu więcej mówić - wydaje mi się, że każdy ''metal'' widział Acidów chociaż raz. Dlatego też kończę i odsyłam do stron myspace zespołów, które wygrały przegląd:

Insult - www.myspace.com/insultbandpl
VENT - www.myspace.com/ventpl

Setlista Acid Drinkers:

1. Ring of Fire
2. Hit The Road Jack
3. Hyperenigmatic Stuff or Mr Nothing
4. Rattlesnake Blues
5. Poplin Twist
6. Bad Reputation
7. Slow And Stoned
8. In a Black Sail Wrapped
9. Et si tu n'existais as
10. Fuel of My Soul / Track Time 66.6
11. Drug Dealer
12. Under the Gun
13. The Joker
14. New York, New York
15. Swallow The Needle
16. Anybody Home
17. Wild Thing

Grzegorz "Chain" Pindor