Blindead - 29.12.2010 - Katowice
"Affliction XXIX II MXMVI" Blindead to album w pewnym sensie szczególny, angażujący zarówno warstwą muzyczną jak i tekstową. Nie powinno, więc dziwić, że zespół postanowił, promować go w interesujący sposób, odgrywając w całości. Nie inaczej było w Katowicach, gdzie grupa pojawiła się dwa dni przed zakończeniem 2010 r.
Studencki klub Arkada nie jest zbyt dobrym miejscem na organizowanie koncertów. Nie tylko z powodu nagłośnienia niegwarantującego selektywnego brzmienia, ale także charakteru miejsca, bardziej nadającego się na dyskotekę niż wymagający koncentracji i uwagi występ.
Wieczór rozpoczęła Moanaa. W naszym podsumowaniu roku zespół został wyróżniony w kategorii Debiut. I faktycznie, choć swoim występem młodzi muzycy nie zachwycili, warto zwrócić uwagę na pewien progres, jaki można było zaobserwować zarówno w zaprezentowanych na żywo utworach jak i zachowaniu grupy na scenie. Kompozycjom nadal brakuje urozmaicenia i elementów, które zwracałyby na siebie uwagę oraz pozostawały na dłużej w świadomości. Słychać jednak, że kapela zaczyna urozmaicać je melodyjnymi, post-rockowymi motywami. Podobnie sprawa tyczy się wokali. Pavulon zdaje się powoli odkrywać inne możliwości emisji swojego głosu, dalekie od obowiązkowego dotychczas growlingu.
HRV to, jak łatwo można zgadnąć, projekt odpowiedzialnego w Blindead za sample, Hervy’ego oraz perkusisty Proghmy-C, Kumana. Przyznam, że byłem ciekawy ich wspólnego występu. Sam też pomysł na muzykę - połączenie elektronicznych sampli i beatów z grą "żywej" perkusji - wydaje się interesujący. Na razie muzykom brakuje jednak trochę na tyle oryginalnych i wciągających pomysłów, aby w pełni pochłonąć nimi słuchacza. Momentami, gdy w utworach pojawiało się plemienne bębnienie, całość przywoływała luźne skojarzenia z alter-ego Neurosis - Tribes of Neurot. Wtedy też koncert intrygował najbardziej. Myślę, że jest to najwłaściwszy drogowskaz dla duetu i zarazem podpowiedź, w jakim kierunku powinien podążać.
Ketha była pierwszą tego wieczoru formacją, która mogła w pełni oczarować publikę. Zespół zaprezentował materiał ze swojej drugiej, nadchodzącej płyty. W kontekście ich zagmatwanej stylistyki mogło to nie ułatwiać odbioru generowanych dźwięków. Pomimo tego, odniosłem wrażenie, że zabrzmieli najlepiej spośród wszystkich zespołów. Smaczku całemu występowi dodawało, po raz kolejny, zachowanie obu gitarzystów, którzy tańczyli ze swoimi instrumentami tylko sobie znane układy breakdance’a. Wracając do zaprezentowanych nowych numerów, wszystko wskazuje na to, że następca "IIIia" będzie wydawnictwem bardzo udanym, a może, przy odpowiedniej promocji, przełomowym dla Kethy. Co istotne, widziałem muzyków odgrywający ten set już trzeci raz i po raz kolejny odniosłem wrażenie, że kolejna płyta będzie bardziej zapadała w pamięć niż zmęczony już trochę debiut.
Był to mój drugi koncert Blindead, którym promowali "Affliction XXIX II MXMVI". Materiał, tym razem zagrany w całości, zabrzmiał mniej selektywnie niż w Warszawie, kiedy zespół supportował Norwegów z Ulver. Już fakt nienajlepszego brzmienia mógł utrudniać odbiór ich muzyki na żywo. Do tego dochodził niezbyt szczęsny charakter samego miejsca, gdzie odbywał się koncert. Pomimo tych niedogodności twórczość grupy broniła się ze znacznym powodzeniem. Począwszy od "Self-consciousness Is Desire and" aż po monumentalny i najbardziej poruszający numer tytułowy ich występowi towarzyszyło duże napięcie. Dramaturgię pogłębiał fakt, że pomiędzy poszczególnymi kompozycjami nie było przerw, a w ich miejsce pojawiały się ambientowe szumy, łączące wszystko w jedną spójna całość.
Grupa ponownie urozmaiciła swój występ wizualizacjami, a konkretnie filmem blisko nawiązującym do historii autystycznej dziewczynki opisanej w tekstach. Dreszcz mógł przeszyć każdego przy scenie, w której główna bohaterka "odgradza się" od świata białymi blokami. Szkoda, że przy wyświetlaniu tej sceny zdarzyła się zespołowi mała wpadka. Mianowice, za wcześnie przeskoczono do kolejnego epizodu, nie pozwalając dziewczynce postawić w "murze" ostatniej cegły, a tym samym symbolicznie przejść do kolejnego rozdziału opowieści.
Zespół niepotrzebnie zagrał jako bis "Phaze II: Phenomena" z "Autoscopia/Murder In Phazes". Utwór, choć zaprezentowany w innej aranżacji, z większą ilością sampli i lekko zmienionymi niektórymi partiami wokalnymi, wyrwany z kontekstu całego albumu i odbiegający stylistycznie od materiału z "Affliction", nie wywarł aż takiego wrażenia, jak spodziewali się zapewne muzycy. Myślę, że przez charakterystykę nowej płyty, ich koncerty powinny stanowić spójną całość i jednolity spektakl bez niepotrzebnych wtrąceń. Pomimo słabszego zakończenia, koncert Blindead należałoby uznać za udany.
P.S. Na koniec mała konkluzja. Mam cichą nadzieję, że kontrakt z Mystic pomoże zespołowi ostatecznie wyjść z muzycznego podziemia w naszym kraju. Grupa zasługuje na to zarówno albumami, jakie nagrywa, jak i jakością swoich koncertów, które wypadają korzystnie nawet w tak niesprzyjających okolicznościach jak w Katowicach…
Jacek Walewski