Decapitated - 16.10.2010 - Bielsko-Biała

Relacje

Powrót Decapitated stał się faktem już na początku tego roku - polscy fani mieli okazję zobaczenia zespołu w roli supportu Hypocrisy. Wszyscy ze zniecierpliwieniem wyczekiwali jednak konkretniejszych ruchów ze strony grupy. Na nowy album, o którym Vogg oszczędnie opowiadał nam w wywiadzie parę miesięcy temu, przyjdzie nam jeszcze zapewne poczekać. Tymczasem każdy ciekawy reaktywowanej inkarnacji "Ściętego" miał możliwość zobaczenia jej w czasie obecnie jeszcze trwającej trasy koncertowej zespołu po naszym kraju.

Gdy pojawiłem się w klubie, na scenie w rytm swojej muzyki pogowali członkowie deathmetalowego Vedonist. Brzmieli potężnie, dziwić mógł wręcz fakt, że są tylko supportem. Ciekawostką był udział w koncercie wokalisty Huge CCM. Pachu po raz kolejny przybliżył się tym występem do rozwoju u siebie raka krtani. Całe szczęście jego podrażnianie jelit nie poszło na marne i zespół z nim na wokalu wypadł zaskakująco dobrze, skoro przypadł do gustu nawet takiemu malkontentowi śmierć metalu jak ja.   

Cezar to weteran, w jego trzewiach nadal tli się jednak ogień piekielny nie do pomylenia ze zgagą występującą często u jego rówieśników. Sam jestem zdania, że najciekawsze okresy działalności Christ Agony to mocno zakrapiane siarką "Moonlight - Act III" i kontrowersyjne "Elysium". Stąd też ucieszył mnie niemały udział w setliście utworów z tego pierwszego albumu i trochę zawiódł brak numerów z tego drugiego. Dobrym posunięciem ze strony Cezara było odstąpienie części wokaliz basiście Mścisławowi. Dzięki temu w większości zagranych kompozycji Christ Agony przeobrażało się w dwugłową hydrę plującą ohydną plwociną wprost na publikę. Przy wieńczącym występ "Condemnation" strach było się wręcz bać i stać przy barierkach… Jedynie skojarzenia, jakie miałem w związku z czystym śpiewem obu panów, wydają mi się nie na miejscu. Nie wiem dlaczego, ale przypominały mi one zaśpiewki księdza z czasów mojej Komunii. Może to znak, że czas się w końcu wyspowiadać?      


Hate nigdy nie należał do moich faworytów, jeśli chodzi o zespoły deathmetalowe. Odbiór występu psuło mi do tego brzmienie, w którym gitary i wokal zagłuszały elementy elektroniki urozmaicające muzykę zespołu. W rezultacie grupa boleśnie zgwałciła moje uszy utwierdzając tylko w przekonaniu, że z jej twórczością mi nie po drodze. Na koniec jeszcze mała dygresja. Przez cały koncert słuchając konferansjerki lidera Hate, Adama nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że mocno inspiruje się on postawą na scenie Nergala…    

Nareszcie przyszedł czas na zespół, na który wszyscy czekali. Członkowie Decapitated weszli na scenę przy dźwiękach interesującego industrialnego intra.  Osobiście po cichu liczę, że muzycy w tym właśnie kierunku skierują swoją twórczość na przyszłych albumach. Początek setlisty w postaci "A Poem About An Old Prison Man" i "Day 69" obudził we mnie nadzieję w to, że będzie mi dane usłyszeć całą "Organic Hallucinosis". Późniejsze dźwięki "Wings Of Creation" obmyły mnie ze złudzeń, jednocześnie - wnioskując z reakcji fanów pod sceną - ucieszyły zwolenników starszych dokonań zespołu. Szczytem ekstazy dla wielu było zapewne mordercze "Spheres of Madness", którym grupa zakończyła występ. Mniej więcej w jego połowie pojawił się jeszcze cover Behemotha, "Conquer All" dedykowany Nergalowi.


Sami muzycy sprawiali wrażenie bardzo zgranych, co w kontekście ich stosunkowo niedawnego zejścia się, robiło ogromne wrażenie. Oglądanie ekwilibrystyki Wacka u każdego powodować musiało opad szczęki po samą podłogę i rozwój kompleksów u wszystkich mniej utalentowanych gitarzystów obecnych na sali. Zaskoczeniem, przynajmniej dla mnie, była postawa Rafała. Sam pamiętam go jeszcze ze śpiewania w Ketha, gdzie w czasie występów na żywo raczej sprawiał wrażenie zamkniętego w sobie frontmana. W szeregach "Ściętego" ujawnił jednak swój pełen ekstrawertyzm łapiąc świetny kontakt z publicznością.

Wychodząc z Rude Boy’a można było czuć jednak pewien niedosyt spowodowany krótkim setem Decapitated. W kontekście dalszych planów koncertowych i wydawniczych zespołu pozostaje mieć uzasadnioną nadzieję na kolejne koncerty kapeli w naszym kraju w najbliższym czasie.

Przy technicznym death metalu głuchł:
Jacek Walewski