Solo Życia 2008 - 27.09.2008 - Lublin

Relacje
Solo Życia 2008 - 27.09.2008 - Lublin

Czwartą edycję festiwalu "SOLO ŻYCIA" poprowadził pomysłodawca i główny organizator Mietek Jurecki w towarzystwie dwóch redaktorów muzycznych, których nikomu chyba nie trzeba przedstawiać - Jerzego Janiszewskiego i Marka Wiernika.

Przed rozstrzygnięciem konkursu miał miejsce koncert laureatów festiwali i przeglądów zaprzyjaźnionych z "Solo Życia". Jako pierwszy wystąpił zespół Gap Year z Lublina, który zajął pierwsze miejsce w ubiegłorocznej, dziewiętnastej już edycji Przeglądu Muzyki Różnej STAŚ organizowanego w I L.O. im. Stanisława Staszica w Lublinie. Zespół wprowadził publiczność w klimaty kalifornijskiego punk rocka granego z werwą i nutą beztroski. Spokojniejszy repertuar zaprezentował Rafał Sekulak - laureat tegorocznej Nagrody Publiczności Festiwalu Twórców Polskiej Piosenki we Wrześni. Występ wypełniły ballady z pogranicza rocka i jazzu w starannie przygotowanych i dokładnie zagranych aranżacjach. Zespół Fat Belly Family, zdobywca I miejsca na Festiwalu im. Ryśka Riedla w Tychach (2008), zaprezentował wiązankę piosenek, w których udało się zgrabnie połączyć rock, grunge i blues z dość intrygującymi tekstami. Przerwę na zmianę strojów (oczywiście gitar, nie ubrań) wypełnił wokalista, opowiadając krótkie anegdoty z życia Rodziny Grubego Brzucha, ciepło przyjęte przez publiczność.

Finał konkursu poprzedził występ ubiegłorocznego zwycięzcy, Bartka Woźniaka, który wystąpił ze swoim zespołem w składzie: Kamil Kluczyński (perkusja), Bartek Styś (bas) i Mariusz Wawrzyniak (instrumenty klawiszowe). Po Bartku spodziewaliśmy się świetnego występu i dokładnie taki nam zaserwował, jednak opanowanie instrumentów i poziom trudności wykonanych utworów wprawiły słuchaczy w zdumienie i podziw. Po wiązance motywów z repertuaru Dream Theater i na tle ciekawych interpretacji utworów takich gigantów, jak Steve Vai i Joe Satriani - własna kompozycja Bartka wypadła wyjątkowo korzystnie.

Zaglądając co pewien czas za scenę, zauważyłem, że powoli rośnie tam ciśnienie. Początkowo zrelaksowani finaliści rozmawiali o koncertach i sprzęcie, a grający na gitarach rozgrzewali stawy, grając "pajęczaki" i arpeggia. Po przyjeździe ekipy telewizyjnej i krótkich wywiadach przed kamerą pojawił się lekki stres. Napięcie zaczęło rosnąć tuż przed wyjściem na scenę. Finalistom akompaniował zespół Bartka Woźniaka i "dobry duch festiwalu" Andrzej Pruszkowski. Dla podniesienia poprzeczki swoje solówki zagrali w kolejności: Mietek Jurecki i laureaci pierwszych trzech edycji - Piotr Koszałka, Tomasz Rząd i Bartek Woźniak.

Przy pełnym amfiteatrze, w losowo ustalonej kolejności, wspaniały popis świetnego warsztatu i muzykalności dało ośmiu finalistów: Tarek Tafesh z Krosna (gitara), Bartosz Jończyk z Lublina (gitara), Dawid Wydra z Knurowa (harmonijka ustna), Arkadiusz Kopera z Przecławia (syntezator ze sterownikiem saksofonowym), Sebastian Wojgienica ze Szczecinka (gitara), Daniel Wręczycki z Kochcic (gitara), Tomasz Knopik z Lublińca (gitara) oraz Marcin Kasperczyk ze Szczecina (gitara).

Po szybkim przemeblowaniu sceny rozkołysał publiczność funkowymi wibracjami Pilichowski Band, a iluminację sceny dopełniły błękitne diody w podstrunnicy basówki należącej do Wojtka. Wyjątkową niespodzianką było wykonanie utworu "Nowe buty" wraz z laureatami poprzednich edycji festiwalu - oczywiście była to wersja rozszerzona, w której każdy z nich zagrał solo.

Po burzliwych obradach jury wyróżnienia otrzymali: Tarek Tafesh, Bartosz Jończyk, Tomasz Knopik, Dawid Wydra i Arkadiusz Kopera. Trzecie miejsce zajął Sebastian Wojgienica, drugie - Daniel Wręczycki, natomiast laureatem festiwalu "Solo Życia" 2008 został Marcin Kasperczyk, 21-letni student medycyny Pomorskiej Akademii Medycznej. Jedną z nagród, jakie otrzymał, była wyjątkowa gitara z 36 progami zbudowana przez lutnika Pawła Kameckiego, wręczona przez dyrektora wrocławskiej Szkoły Rock & Heavy Metal. Dowiedziałem się też, że Marcin bardzo wysoko ceni sobie także takich muzyków, jak: Steve Vai, John Scofield czy Jarosław Śmietana.

Jako druga gwiazda wieczoru wystąpił zespół Dżem, z którym gościnnie zaśpiewał Darek Tabiś - laureat IV Festiwalu Zaczarowanej Piosenki w kategorii dorosłych wykonawców, organizowanego przez Fundację Anny Dymnej "Mimo wszystko". "List do M." w wykonaniu tego niewidomego artysty poruszył serca wszystkich zebranych w amfiteatrze i z pewnością na długo pozostanie w pamięci. Nawet twardzi mężczyźni nie wstydzili się w tym momencie łez, a Darek, parafrazując "Naiwne pytania", powiedział, że dla takich chwil warto żyć, na co Maciej Balcar odpowiedział: "Nie wystarczy mieć głos, trzeba jeszcze wiedzieć, o czym się śpiewa, i ten człowiek ma taki dar". Później obaj zaśpiewali z publicznością "Wehikuł czasu". Spora grupa najwierniejszych fanów gitary wzięła udział w nocnym jam session w Lubelskim Centrum Kultury, gdzie finaliści "Solo Życia" oraz lokalni muzycy zagrali razem z Wojtkiem Pilichowskim i członkami Fat Belly Family.



Przez cały wieczór przewinęło się przez scenę aż 41 muzyków i trzy zestawy perkusyjne. Podczas kulminacyjnego solo zgrało aż 16 osób. Od strony technicznej całość przygotowana była perfekcyjnie. Backline kolejnych wykonawców ustawiony był na tzw. cebulę, czyli warstwami, które natychmiast po ich wykorzystaniu znikały ze sceny. Przerwy w graniu wystarczały jedynie do odczytania listy sponsorów, bez których festiwal by się nie odbył, oraz fundatorów wspaniałych nagród.

Kończąc tę relację, mogę obiecać w imieniu redakcji, że magazyn "Gitarzysta" nadal będzie wspierać Mietka Jureckiego w promowaniu młodych, zdolnych i jednocześnie bardzo pracowitych muzyków, którzy doskonale wiedzą,
że "lepiej grać, niż pić lub ćpać".

 

Werdykt jury konkursu "Solo Życia"


Po wysłuchaniu ośmiu finałowych solówek wykonanych na żywo podczas ostatniego etapu konkursu "Solo Życia" 2008 jury przyznało:
miejsce I - Marcin Kacperczyk
miejsce II - Daniel Wręczycki
miejsce III - Sebastian Wojgienica
oraz wyróżnienia:
Tarek Tafesh, Bartosz Jończyk, Tomasz Knopik,
Dawid Wydra, Arkadiusz Kopera.
Skład jury:
Adam Antosiewicz (dyrektor Tyskiego Festiwalu im. Ryśka Riedla), Michał Kosiński (dyrektor Festiwalu Twórców Polskiej Piosenki
we Wrześni), Marek Wiernik (dziennikarz muzyczny),
Jerzy Janiszewski (dziennikarz muzyczny), Artur Borkowski (dziennikarz muzyczny), Piotr Koszałka (muzyk, laureat "Solo Życia" 2005), Tomasz Rząd (muzyk, laureat "Solo Życia" 2006), Bartek Woźniak (muzyk, laureat "Solo Życia" 2007),
Mietek Jurecki (muzyk, przewodniczący Jury).

Mietek Jurecki

zapis rozmowy z Mietkiem Jureckim, z pomysłodawcą i głównym organizatorem "Solo Życia"

Jakie są twoje refleksje po festiwalu?
Warto było to robić i warto będzie to robić dalej z jednego prostego powodu: otóż młodzi wirtuozi - nie tylko gitary, ale grający muzykę rozrywkową, czyli "niepoważną" - mają dla siebie jedyną taką szansę w Europie. Faktycznie nie ma drugiego festiwalu, w którym jest taki konkurs i tak powalające nagrody (tu podziękowania dla wszystkich fundatorów nagród), a także potwornie wysoki poziom, możliwość konfrontacji z najlepszymi muzykami w Polsce i następnie promocyjne występy na innych festiwalach. W przeciwieństwie do różnego rodzaju przeglądów, na których ktoś dostaje jakąś nagrodę i na drugi dzień wszyscy o nim zapominają, nasz festiwal pomaga naszym laureatom zaistnieć. To wszystko powoduje, że nasze działania mają sens. Co roku umieszczam finalistów "Solo Życia" z lat ubiegłych w programie razem z uznanymi gwiazdami po to, by pokazać, że poziom festiwalu jest tak wysoki, że każdy z naszych laureatów może grać w każdym profesjonalnym zespole, i muzycznie da sobie radę. Rozmawiałem o tym z Wojtkiem Pilichowskim i powiedziałem mu: "Wojtuś, ja wiem, że ty nie będziesz pamiętał, jak który z nich się nazywa, ale w momencie, kiedy któryś przyjdzie i powie, że grał z tobą na naszym festiwalu, to będziesz wiedział, że on na pewno umie dobrze grać".


Rzeczywiście widziałem, jak dokładnie obserwował ich grę na scenie. Podczas jam session siedział w pierwszym rzędzie, a po chwili dołączył i zagrał sekcyjnie bez klangu.
Tu w Lublinie dzieją się rzeczy, których nie ma gdzie indziej. Nawet koncert Dżemu nie wyglądał tak jak zawsze. Darek Tabiś zaśpiewał z nimi tylko na "Solo Życia", Wojtek Pilichowski na swoim następnym koncercie też nie grał już z laureatami. Ten festiwal to magia. Jestem zachwycony tym, że fundatorzy nagród w naszym konkursie rozumieją jego ideę, że popierają nieprzeciętne talenty i umiejętności młodych ludzi. Nasz festiwal nie polega na publicznym odtworzeniu piosenek z płyty, a konkurs to nie "Audiotele" lub "Jak Oni Śpiewają". Uczestnicy naszego festiwalu używają instrumentów i akcesoriów muzycznych, którymi na co dzień zajmują się fundatorzy nagród. Na prawdziwy koncert prawdziwa gwiazda nie przyjeżdża z płytą w kieszeni, lecz z tonami sprzętu. Na scenie stoją bębny i wzmacniacze. Jeżeli damy sobie wmówić, że jest inaczej, to niedługo nasi fundatorzy będą musieli zamknąć swoje sklepy, bo jeśli ktoś zobaczy, że na koncert przychodzi się z płytą w kieszeni, a nie z gitarą i zapasowymi strunami, to nikt nie będzie widział powodu, aby to kupować. Nasza działalność nie polega na produkowaniu zdarzeń medialnych, lecz na promowaniu uczciwej pracy. Robimy to dla młodych ludzi, którzy choć są wirtuozami, to znikąd nie otrzymują pomocy. Niezmiernie ciężko jest dostać się do finału "Solo Życia" i dlatego każdy, kto się tu zakwalifikował, dostaje cenne nagrody. Jestem pełen uznania dla ich determinacji i olbrzymich możliwości. Wielu z nich swoim poziomem muzycznym zabija wręcz miernoty, które bez logicznego uzasadnienia lansowane są w mediach. Dlatego dopóki żyję i mam siłę, będę się zajmował naszym festiwalem! Od 21 lipca mam w komputerze folder z napisem: "Solo Życia 2009". Już teraz życzę wszystkim wielu sukcesów w następnym roku!

Wojciech Wytrążek