Guitar City 2008 - 19-27.11.2008 - Warszawa

Relacje
Guitar City 2008 - 19-27.11.2008 - Warszawa

Jak co roku, tak i tym razem stolica Polski w listopadzie 2008 roku zamieniła się na kilka dni w Guitar City - Miasto Gitar.

To już jedenasta edycja festiwalu łączącego w sobie trzy elementy: koncerty wybitnych gitarzystów z kraju i zagranicy, konkurs gitarzystów jazzowych oraz warsztaty gitarowe prowadzone przez zagranicznych gości występujących na festiwalu. Lista słynnych gitarzystów, którzy do tej pory na nim wystąpili, jest długa i z tych najsławniejszych obejmuje m.in.: Mike’a Sterna, Larry’ego Coryella, Johna Abrecrombiego, Ralpha Townera, Martina Taylora, Franka Gambale i Scotta Hendersona. Guitar City jest autorskim pomysłem Grzegorza Gałuszki, niegdyś wieloletniego szefa warszawskiego klubu "Remont", który w ten sposób chciał uczcić pamięć wybitnego polskiego gitarzysty jazzowego, Marka Blizińskiego (w tym roku przypada dwudziesta rocznica śmierci Blizińskiego).

 

ŚRODA,19 LISTOPADA

Festiwal rozpoczął cykl czterech koncertów w staromiejskim klubie Jazzownia Liberalna kierowanym przez Grzegorza Gałuszkę. Na pierwszym z nich zaprezentowało się trio Marcina Olaka, gitarzysty wykształconego klasycznie, który zwrócił swoje zainteresowania w kierunku muzyki improwizowanej. Marcin Olak gra na gitarze akustycznej oraz klasycznej i chętnie porusza się na pograniczu stylistyk, uprawiając klasyczną współczesną muzykę gitarową, jak również różne formy i odmiany muzyki jazzowej. Jednym z jego idoli jest Ralph Towner, którego poznał i z którym zaprzyjaźnił się na Guitar City 2005. W Jazzowni Liberalnej Olak grał z towarzyszeniem kontrabasu oraz perkusji, penetrując muzyczne obszary z kręgu szeroko pojętego world music, fusion oraz współczesnej klasycznej muzyki gitarowej.

CZWARTEK, 20 LISTOPADA

Kolejny wieczór w Jazzowni Liberalnej wypełnił występ duetu, którego filarem jest gitarzysta akustyczny Piotr Słapa, zeszłoroczny laureat nagrody specjalnej konkursu Guitar City, a także jeden z niewielu muzyków w naszym kraju grających techniką fingerstyle. Dzielnie sekundowała mu Ola Bilińska, wokalistka o interesującym głosie, udzielająca się jako muzyk sesyjny. Duet wykonał zarówno utwory własne, jak i covery brzmiące typowo "po amerykańsku", być może za sprawą wokalnego stylu Bilińskiej, zdradzającego jej jazzowe fascynacje. Na koniec pierwszego seta Słapa wykonał dwa utwory solo: własne opracowanie standardu jazzowego "Blue Moon" oraz karkołomny utwór w stylu country, który w pełni ukazał jego możliwości techniczne. W drugiej części koncertu do duetu dołączył laureat Guitar City 2003, Piotr Świerzbiński.

PIĄTEK, 21 LISTOPADA

Piątkowy wieczór w Jazzowni Liberalnej upłynął pod znakiem muzyki tria szczecińskiego gitarzysty Daniela Popiałkiewicza, laureata pierwszej nagrody na konkursie Guitar City 2005. Lider ma za sobą liczne nagrody na krajowych festiwalach jazzowych oraz występy na dużych i małych scenach w kraju i za granicą. Wspomagany przez kontrabas i perkusję Popiałkiewicz przedstawił program złożony głównie z własnych kompozycji. Pod względem stylistycznym jego muzyka zbliżona jest do nowoczesnego jazzu spod znaku wczesnych płyt Pata Metheny’ego, ocierając się miejscami o jazzowe free i zaskakując bogactwem pomysłów aranżacyjnych, erudycją solówek, a także emocjonalnością wykonania. W klubie wśród publiczności znaleźli się tego wieczoru zarówno fani jazzu, jak i przypadkowi goście (wstęp na imprezy klubowe był wolny), jednak wszyscy byli pod wielkim wrażeniem muzyki tria gitarzysty ze Szczecina.

SOBOTA, 22 LISTOPADA

Grupa Artura Lesickiego to kolejne gitarowe trio, jakie usłyszeliśmy w Jazzowni Liberalnej. Ten znany gitarzysta, kompozytor i pedagog w jednej osobie, wspomagany przez bas i perkusję, zaprezentował swoje kompozycje oraz własne opracowania standardów jazzowych, które dzięki świeżemu podejściu do harmonii i formy zyskały zupełnie nowy wymiar. Współczesna odmiana jazzu otwarta na inne trendy stylistyczne była tym, co przypadło do gustu publiczności klubu. Nie sposób nie wspomnieć o brzmieniu artysty, które przywodzi na myśl brzmienie "ujazzowionego" Robbena Forda.


 NIEDZIELA, 23 LISTOPADA

Niedziela upłynęła pod znakiem dwóch imprez, które odbyły się w klubie Hybrydy. Pierwsza z nich to popołudniowe warsztaty gitarowe poprowadzone przez amerykańskiego gitarzystę Barry’ego Finnerty’ego. Gitarzysta ten początkowo interesował się rockiem, jednak dość szybko zwrócił swoje zainteresowania w kierunku jazzu. Wśród polskich fanów jazzu znany jest przede wszystkim ze współpracy z Milesem Davisem podczas nagrywania jego pierwszej po kilku latach milczenia płyty zatytułowanej "The Man With The Horn", jednak jego dorobek obejmuje listę kilkunastu nazwisk i zespołów, z którymi współpracował, jak np. bracia Mike i Randy Breckerowie, Airto Moreira, Flora Purim, Billy Cobham czy Hubert Laws. Podobno, gdy Finnerty dowiedział się, kto rok wcześniej prowadził warsztaty na Guitar City (Larry Coryell i Scott Henderson), miał lekką tremę... Wieczorem amerykańsko-polski kwartet Finnerty’ego (na klawiszach grał słynny pianista Mitchel Forman, natomiast sekcję rytmiczną stanowił tandem Krzysztof Zawadzki - Mirek Wiśniewski) dał koncert, na którym zaprezentował utwory osadzone w stylistyce zbliżonej do klasycznego jazz-rocka.

PONIEDZIAŁEK, 24 LISTOPADA

Poniedziałek był punktem kulminacyjnym Guitar City. Rano w klubie Capitol odbył się mistrzowski konkurs gitarzystów jazzowych wyłonionych w drodze eliminacji na podstawie nadesłanych nagrań. Mimo iż konkurs ma charakter międzynarodowy (mogą w nim brać udział gitarzyści europejscy), zwycięzcami okazali się gitarzyści polscy. Jury, w którym zasiadali wybitni gitarzyści jazzowi, postanowiło przyznać wyróżnienie Łukaszowi Kokoszce, III nagrodę Maciejowi Mące, nie przyznawać II nagrody, natomiast przyznać dwie I nagrody ex aequo: Krzysztofowi Bolkowi i Łukaszowi Borowickiemu. Werdykt został ogłoszony przez przewodniczącego jury Marka Napiórkowskiego na wieczornym koncercie galowym, który odbył się w Muzycznym Studiu Trójki im. Agnieszki Osieckiej. Koncert ten otworzył kwartet z argentyńskim gitarzystą zamieszkałym w Austrii, Julio Azcano, oraz austriackim flecistą Guntherem Wehingerem na czele. Azcano ukończył konserwatorium na wydziale gitary klasycznej, po czym zwrócił się w stronę jazzu, występując i nagrywając w USA oraz w Europie. W jego grze słychać wpływy klasycznej muzyki gitarowej, muzyki argentyńskiej i latynoskiej, a także jazzu, głównie w wydaniu europejskim. Koncert kwartetu mógł się podobać chyba każdemu - delikatne, niemal zwiewne brzmienia podkreślone brzmieniem gitary klasycznej i fletu, a także różnorodność instrumentów perkusyjnych (perkusista nie grał na zestawie) sprawiły, że recital wzbudził ogromny aplauz publiczności. Przyznam, że dla mnie osobiście był to jeden z najsympatyczniejszych momentów festiwalu. Po ogłoszeniu wyników konkursu na estradzie pojawił się jeden ze zdobywców pierwszej nagrody Krzysztof Bolek i zaprezentował dwa utwory utrzymane w konwencji mainstreamowej, wzbudzając zainteresowanie zarówno grą, jak i niezwykłej urody i świetnie brzmiącą gitarą typu hollow-body (po koncercie dowiedziałem się, że jej budowniczym jest lutnik Marian Pawlik z Krakowa). Następnie z minirecitalem wystąpił duet Piotr Słapa (gitara akustyczna) i Ola Bilińska (wokal), zbierając burzliwe owacje w tym także goszczących na GC amerykańskich gwiazd zachwyconych występem. Ostatnim punktem programu był koncert kwartetu Barry’ego Finnerty’ego. Niezwykle dynamiczny koncert mógł zaspokoić wymagania nie tylko fanów jazzu, ale również i rocka. Na pełne uznanie zasłużyła także polska sekcja w składzie: Zawadzki i Wiśniewski, grająca niezwykle precyzyjnie i z doskonałym groove’em.

WTOREK, 25 LISTOPADA

Kolejny dzień festiwalu to pełny recital kwartetu Julio Azcano i Gunthera Wehingera, który miał miejsce w Forcie Sokolnickiego na warszawskim Żoliborzu. Podobnie jak w Muzycznym Studiu Trójki im. Agnieszki Osieckiej wzbudził on aplauz publiczności pomimo, iż wnętrza Fortu daleko odbiegają zarówno standardem, jak i walorami brzmieniowymi od Studia (Maestro Julio zmuszony był dwukrotnie robić krótką próbę dźwięku w trakcie występu i prosić realizatora o korektę ustawień na mikserze). Azcano gra na lutniczej gitarze klasycznej wykonanej w 2006 roku przez lutnika z Buenos Aires, Estebana Gonzaleza, wyposażonej w taki sam układ piezo oraz pickup MIDI jak gitary kanadyjskiej marki Godin. Nie używa on - jak większość gitarzystów klasycznych - podstawki pod nogę, gdyż wyposażył gitarę w specjalny trójkątny przyrząd umożliwiający trzymanie gitary w odpowiedniej dla gry klasycznej pozycji. Na szczególne uznanie zasługuje publiczność Fortu Sokolnickiego składająca się (podobnie jak w Podziemiach Kamedulskich) głównie ze stałych bywalców koncertów jazzowych potrafiących trafniej docenić wysiłki wykonawców (np. oklaski po dobrych solówkach), niż to ma miejsce w niejednym uznanym klubie.

ŚRODA 26 LISTOPADA

W środowy wieczór fani jazzu spotkali się w Podziemiach Kamedulskich na terenie Uniwersytetu im. Kard. Stefana Wyszyńskiego na warszawskich Bielanach. Pełne mroku i tajemniczości wnętrza Podziemi niewątpliwie dobrze współgrały z muzyką kwartetu Marka Napiórkowskiego, który wystąpił tego wieczoru. Ten doskonale znany na naszych łamach gitarzysta z Jeleniej Góry ma na swoim koncie już ponad setkę płyt nagranych z różnymi wykonawcami. Występował m.in. z Patem Methenym, Anną Marią Jopek, Tomaszem Stańko, Urszulą Dudziak, Wojciechem Karolakiem i Krzysztofem Ścierańskim. Jego dwa solowe albumy zatytułowane "NAP" i "Wolno" były nominowane do Fryderyków w kategorii Jazzowy Album Roku, a on sam w kategorii Jazzowy Muzyk Roku. W bielańskich Podziemiach jego kwartet wykonał program, na który złożyły się zarówno liryczne ballady z wykorzystaniem gitary akustycznej (m.in. opracowanie "The Long And Winding Road" Lennona i McCartneya), jak i elektryczne utwory osadzone bardziej w stylistyce fusion ocierającej się miejscami o free jazz. Mnie osobiście muzyka kwartetu kojarzyła się z twórczością Jana Garbarka i Pata Metheny’ego z czasów jego współpracy z wytwórnią ECM.

CZWARTEK, 27 LISTOPADA

Ostatni koncert festiwalu odbył się w niezwykle modnym obecnie Centralnym Domu Qultury na ulicy Burakowskiej, a wystąpiło na nim trio jednego z najwybitniejszych polskich gitarzystów Antymosa Apostolisa, znanego szerszej publiczności przede wszystkim ze współpracy z grupami Niemen i SBB. Mistrzowi towarzyszyło dwóch młodych muzyków: perkusista Krzysztof Dziedzic i basista Robert Szewczuga. Zespół przedstawił program złożony z kompozycji Apostolisa, który grał nie tylko na gitarze, ale również na syntezatorze Nord Lead, co sprawiło, że muzyka stylistycznie zbliżona była do twórczości Milesa Davisa z lat 80. W grze artysty niewiele słychać było rockowych fraz, natomiast częste użycie wajchy i wyszukane przebiegi melodyczne przywodziły na myśl styl Scotta Hendersona i Johna Scofielda. Pomimo nieco zbyt mocnego nagłośnienia ostatni koncert Guitar City 2008 był w pełni udany. Należy jedynie ubolewać nad dość skromną jak na występ muzyka tej miary liczbę słuchaczy.

PODSUMOWANIE

Mimo iż Guitar City 2008 pod względem liczby międzynarodowych gwiazd, które wzięły w nim udział, nie może się równać z poprzednią edycją festiwalu (uczestniczyli w nim m.in. Larry Coryell i Scott Henderson), to z pewnością można go uznać za imprezę w pełni udaną. Konkurs Mistrzowski Gitarzystów Jazzowych stoi na niezmiennie wysokim poziomie, wyłaniając kolejnych młodych ludzi, którzy niebawem zagoszczą na stałe na polskich i europejskich estradach. Jedynym zastrzeżeniem, a w zasadzie uwagą czy refleksją jury i organizatorów, jest fakt, że większość konkursowiczów uprawia stylistykę mainstreamową (z wyjątkiem laureata III nagrody - Macieja Mąki), a przecież idiom jazzowy nie ogranicza się tylko do tego gatunku, lecz owocuje dziesiątkami odmian powstałych w wyniku fuzji z innymi gatunkami, takimi jak: rock, blues, soul, world music i inne. Miejmy jednak nadzieję, że kolejna odsłona Guitar City za rok przyniesie wysyp międzynarodowych gwiazd i zatrzęsienie młodych talentów gitarowych biorących udział w konkursie, pochodzących nie tylko z Polski, ale i z całej Europy. Czego Organizatorowi serdecznie i z całego serca życzymy.

 

Robert Lewandowski