Guitar City 2007 - 12-20.11.2007 - Warszawa
Guitar City jest jednym z nielicznych, uznanych w Europie festiwali gitarowych. Jego patronem został nieodżałowany, wybitny polski gitarzysta jazzowy, Marek Bliziński.
12 LISTOPADA
Pierwszy dzień Guitar City należał do jednego z pionierów stylistyki jazz-fusion, Larry’ego Coryella. Ten amerykański gitarzysta zadebiutował w 1966 roku z zespołem Chico Hamiltona. Pod koniec lat 60. założył grupę wraz z Gary Burtonem, a później tworzył własne grupy jazz-rockowe, takie jak Eleventh House czy Foreplay. W latach 70. współpracował m.in. z takimi czołowymi gitarzystami jazzowymi (duety, tria, kwartety), jak: John Scofield, Joe Beck, Steve Khan, John McLaughlin czy Philip Catherine. W połowie lat 80. występował także z McLaughlinem i Paco de Lucią (w tym legendarnym trio zastąpił go później Al Di Meola). W 1982 roku nagrał płytę z Michałem Urbaniakiem. W połowie lat 80. wspólnie nagrywał i koncertował z takimi artystami, jak: Miroslav Vitous, Billy Cobham, Chick Corea, Charles Mingus, Stephan Grappelli, Sonny Rollins, Gary Burton, Ron Carter. Jego własny zespół Eleventh House, z Randym Breckerem i Alphonse Mouzonem, odnosi obecnie duże sukcesy. Kilka godzin przed warszawskim występem Coryell spotkał się z fascynatami gitary, odpowiadał na pytania, demonstrował praktyczne użycie teorii jazzowej i wskazywał na priorytety w nauce gry na gitarze. Larry podgrzewał atmosferę poprzez zapraszanie uczestników warsztatów do wspólnego grania na scenie. Na wieczornym koncercie, który odbył się w klubie Harenda przy ulicy Złotej 7/9, artysta zaprezentował przekrojowo utwory z różnych okresów swej muzycznej kariery. W różnorodnym stylistycznie repertuarze znalazł się zarówno be-bop z zapierającymi dech improwizacjami, jak i rasowe bluesy, w których do gitarzysty dołączała żona, śpiewając rasowe, leniwe frazy rodem z Delty Mississippi. Coryell z "hybrydowego" koncertu to muzyk łamiący stereotyp mainstreamowego jazzmana, artysta poruszający się w wielu stylistykach i w każdej z nich umiejący porwać słuchacza. Dopełnieniem całości była sekcja rytmiczna w składzie: słynny Mark Egan na basie i Paul Wertico na perkusji. Jednym słowem - prawdziwy koncert gwiazd.
13 LISTOPADA
Tym razem spektakl Guitar City rozgrywał się w salach Teatrum mieszczącego się w Forcie Sokolnickiego na warszawskim Żoliborzu. W klimatycznej sali o łukowym sklepieniu zagrał Mirosław "Carlos" Kaczmarczyk wraz ze swym zespołem Loud Jazz Band. Mieszkający od 14 lat w Oslo lider wystąpił z norweskimi muzykami. Jakkolwiek zaprezentował wybrane kompozycje z różnych płyt, to wyraźnym centrum tonalnym jego występu był wydany ostatnio krążek "Passing". Muszę przyznać, że koncert ten pozytywnie mnie zaskoczył. Zespół aż skrzył się energią, podążając za gitarą Carlosa w wielominutowe muzyczne podróże. Uwagę zwracała świetna, pulsująca gra perkusisty Ivana Makedonova oraz żywiołowe solówki saksofonisty Wojtka Staroniewicza. Loud Jazz Band w edycji norweskiej brzmiał naprawdę świeżo. Na podkreślenie zasługuje też piękny sposób wydania płyty "Passing" - w trzyczęściowym, rozkładanym tekturowym pudełku formatu DVD - oprócz płyty kryje się książeczka z ilustracjami do każdego utworu.
14 LISTOPADA
W klubie Depozyt 44, na ul. Solec 44 w Warszawie, odbył się koncert Marka "Zefira" Wójcickiego. Gitarzysta ten nagrywał między innymi z Czesławem Niemenem, grupą Exodus, Deef, De Mono, Houk i Oddział Zamknięty. Zefir słynie z gitarowej wirtuozerii i niezwykle muzykalnego (co nie jest często spotykane) wykorzystania tappingu oburęcznego. Podczas koncertu można było się przekonać, że sława ta jest zasłużona, chociaż artysta nie był w szczytowej formie. Występ pozostawił we mnie pewien niedosyt, ponieważ widziałem już nie raz, na co naprawdę stać Zefira. Jednakże jedno jest pewne: szybciej niż on grać się już nie da. To przeczyłoby prawom fizyki. Jego soczyste, bezkompromisowe i wyzywające wręcz frazy gitarowe mogą przyprawić o dreszcze.
15 LISTOPADA
Kolejny etap Guitar City odbywał się w CDQ (Centralnym Domu Kultury), gdzie wystąpił Robert "Jagoda" Jagodziński. The Tribe, trio Jagodzińskiego, to zespół grający muzykę instrumentalną, mieszczącą się gdzieś na granicy rocka progresywnego i fusion. Pomimo oszczędnego składu muzyka wręcz porażała swoją intensywnością. Energetyczne i żywiołowe improwizacje lidera przywodzą na myśl wirtuoza gitary Shawna Lane’a z koncertów z Jonasem Helborgiem. Wirtuozeria i muzykalność, tak trudne do połączenia elementy, zaistniały w The Tribe w zdecydowanej symbiozie. Wysłuchanie tego koncertu było dla mnie, jako fana fusion, prawdziwą przyjemnością. Czekam więc z niecierpliwością na debiutancką płytę zespołu.
|
18 LISTOPADA
Podczas tego dnia festiwalu Guitar City powitaliśmy w Warszawie legendarnego Scotta Hendersona. Jest to gitarzysta znany ze współpracy z takimi tuzami jazzu, jak: Chick Corea (i jego Elektric Band), Jean-Luc Ponty, Jeff Berlin, Victor Wooten czy Joe Zawinul (i jego Weather Report, z którym Scott koncertował przez 4 lata). Młodym fanom gitary jazz-rockowej znany jest jednak najbardziej z zespołu Tribal Tech, którego jest filarem. Kiedy jednak zyskał sławę w świecie jazzu, zaczął powracać do swych blues-rockowych korzeni. Wychodząc od bluesa osadzonego w stylistyce SRV, stworzył obecnie swój własny, rozpoznawalny styl. Jego znakiem rozpoznawczym stały się imitujące grę slide frazy, w których intensywnie korzysta z mostka tremolo. Warszawski koncert Scotta odbył się w klubie Hybrydy. Gitarzyście towarzyszył znakomity Jeff Andrews na basie oraz Krzysztof Zawadzki na perkusji. "Vibe", jak to określają muzycy, energia zespołu, pozytywna wibracja, momentalnie udzieliły się zgromadzonej w klubie publiczności. Atmosferę do czerwoności rozgrzały znane utwory, takie jak "Dolemite" czy "Hole Diggin’". Perełką występu był wolny, utrzymany w leniwym adagio, blues Eb. Scott popisał się tutaj wyczuciem niuansu, pełną kontrolą nad barwą i artykulacją oraz mistrzowskim wyczuciem bluesowego idiomu. Po zwieńczonym bisem koncercie artyści wyszli do baru, żeby porozmawiać z fanami, podpisać płyty i stanąć do pamiątkowych zdjęć. Niby prosty gest, a cieszy.
19 LISTOPADA
Dzień ten był najbardziej intensywnym przystankiem na trasie gitarowego autobusu Guitar City. Rano w Cafe Kulturalna (PKiN) odbył się Konkurs Mistrzowski Gitarzystów Jazzowych. Trzeba przyznać, że przybyli tu z różnych stron Polski gitarzyści prezentowali naprawdę wysoki poziom. Piszę te słowa szczerze i bez zbędnej nuty dyplomacji. Jury w składzie: Jarosław Śmietana, Marek Napiórkowski, Dariusz Kozakiewicz i Krzysztof Barcik wyłoniło sześciu gitarzystów. Wyróżnienie otrzymał Mateusz Szczypce, trzecie miejsce zajęli ex aequo Błażej Jankowski i Tomasz Szczepaniak, drugie miejsce przyznano Gabrielowi Niedzieli, natomiast zwycięzcą konkursu został Marek Kądziela. Ten młody chłopak gra naprawdę świetnie, zdecydowanie, z lekko bluesującym zacięciem. Po tym, co zaprezentował, jestem przekonany, że jeszcze o nim usłyszycie. Jury zdecydowało się także przyznać nagrodę specjalną, równoważną z pierwszym miejscem, Piotrowi Słapie. Jak powiedział Jarosław Śmietana, ten gitarzysta fingerstyle zagrał fenomenalnie, ale stylistycznie nie mieści się w jazzowym kanonie. Tego samego dnia, po południu, w warszawskim salonie Riff Megastore przy ul. Bokserskiej odbyły się warsztaty gitarowe Scotta Hendersona. Muzyk grał w towarzystwie Jeffa Andrewsa i odpowiadał na pytania. W roli tłumacza i konferansjera wystąpił znany gitarzysta Krzysztof Misiak. Okazało się, że zgromadzona publiczność doskonale zna język angielski. Niemniej jednak wkład Krzysztofa był interesujący, gdyż muzyk ten dodawał od siebie uwagi, oparte na własnej wiedzy i doświadczeniu. Scott zdradził nam kilka trików dotyczących regulacji gitary, pokazał sposoby wykorzystania mostka tremolo, a także objaśnił swoje podejście do ogrywania progresji II-V-I. Co jakiś czas duet wykonywał utwory, w których praktyczne wykorzystanie technik gry można było zaobserwować z bliska. Scott zagrał między innymi, jak to sam określił, "łatwy kawałek" Johna Coltrane’a "Giant Steps" oraz molowego bluesa "Mr P.C.". Wieczorem w Muzycznym Studiu Trójki im. A. Osieckiej odbyło się oficjalne rozdanie nagród dla Laureatów Konkursu Gitarzystów Jazzowych. Swoją sztukę zaprezentowali publiczności Marek Kądziela oraz Piotr Słapa. Tego wieczoru, w oficjalnej części koncertowej, na zgromadzonych czekała prawdziwa uczta muzyczna. Na pierwszy ogień poszło trio w składzie: Jarek Śmietana (gitara), Ed Schuller (kontrabas) i Adam Czerwiński (perkusja). Jarek to legenda polskiej gitary jazzowej, nagrał ponad 30 autorskich płyt i ponad 50 tytułów z innymi artystami. Pomiędzy członkami zespołu zawiązała się przedziwna chemia, która od pierwszych dźwięków wciągała słuchacza w wieloplanowe, jazzowe obrazy nasycone improwizacjami Śmietany i Schullera. Po chwili przerwy na scenie pojawił się Konrad Zemler z Big Bandem Akademii Muzycznej w Katowicach pod batutą Ryszarda Borowskiego. Konrad to uznany gitarzysta, który ma już na swoim koncie liczne nagrody, między innymi I miejsce na konkursie Guitar City 1999 i I nagrodę na Konkursie Bielskiej Zadymki Jazzowej, gdzie wystąpił z zespołem Blue Mind Quartet. Tym razem zaprezentował publiczności program specjalny "Pat i inni", czyli kompozycje Pata Metheny’ego i innych gitarzystów w opracowaniu na gitarę z towarzyszeniem big bandu. Zachwycała bogata faktura tego składu i precyzja, z jaką wykonywane były złożone aranże. Niezwykle przejmujące wykonanie utworu Pata "Question & Answer" zrobiło na mnie duże wrażenie. Interesujące były też partie solowe Konrada, który umiejętnie budował napięcia za pomocą chromatyki i alteracji. Po tym koncercie nadszedł czas na główną gwiazdę wieczoru - Scotta Hendersona. Artysta uzbrojony w przestrojoną do Eb gitarę Suhr dał porządny show, jakiego można się było spodziewać po muzyku tego formatu. Niemniej w porównaniu do wcześniejszego koncertu w Harendzie brakowało mi tutaj tej wyzwalającej adrenalinę energii, która wytworzyć się może tylko w bezpośredniej interakcji w małym klubie.
20 LISTOPADA
Ostatnim akordem festiwalu Guitar City stał się występ Leszka Cichońskiego, który w klubie Depozyt 44 przy ul. Solec 44 w Warszawie zagrał swój koncert jubileuszowy. W tym roku artysta obchodzi dwa okrągłe jubileusze: 50 urodziny oraz 25 lat działalności artystycznej. Wielu gitarzystów gra bluesa, ale niewielu czuje go tak jak Leszek. Każdą nutę i każdą frazę stawia niezwykle rasowo. Nie próbuje zapełnić dźwiękami całej przestrzeni. Zamiast tego umiejętnie operuje ciszą, pauzą czy ekspresyjnym zerwaniem frazy. Bogata w niuanse artykulacja sprawia, że gitara Cichońskiego raz śpiewa, płacze, innym razem krzyczy i oskarża. Jego wykonanie "Birdland" Joego Zawinula zrobiło niezatarte wrażenie. Chciałoby się zobaczyć go w akcji ze Scottem Hendersonem. Szkoda, że organizatorzy nie pomyśleli o takiej konfrontacji, i jest to w zasadzie jedyny mój "zarzut" w stosunku do festiwalu Guitar City 2007, który uważam za naprawdę udany.
tekst: Krzysztof Inglik
zdjęcia: Robert Lewandowski
WIĘCEJ INFORMACJI:
Guitar City www.guitarcity.net
Larry Coryell www.larrycoryell.net
Loud Jazz Band www.loudjazzband.com
Zefir www.zefir.art.pl
The Tribe www.thetribe.pl
Scott Henderson www.scotthenderson.net
Jarek Śmietana www.jareksmietana.pl
Leszek Cichoñski www.cichonski.art.pl