Horrorscope - 16.01.2010 - Bielsko-Biała

Relacje

Uff, wieczorami temperatura spada już dwadzieścia stopni poniżej punktu zero. Nie powiem, żeby sprzyjało to wyjściom z domu. Ba, ostatnimi czasy nawet z łóżka nie chce mi się zwlec! Leniwcem jestem jednak z natury, więc można byłoby przypuszczać, że inni nie mają w tej kwestii aż tak pod górkę.

Gdy wszedłem do Rude Boy’a zauważyłem jednak, że bielska wiara mrozu przeraziła się nie na żarty i postanowiła wieczór spędzić na oglądaniu TVNowskich seriali, a nie przy dźwiękach ulubionej muzyki. Widać niektórym wystarczą strzępy koncertu na You Tube…

Eternal Deformity stroili się długo, zabrzmieli dość dobrze, choć ich muzyka jakoś mnie nie przekonała. Gdybym miał nadal 17 lat i Children of Bodom zapewne w czasie ich występu byłbym w siódmym niebie. A tak niestety wynudziłem się strasznie. Technicznie może i nie można muzykom niczego zarzucić, fajnie byłoby jednak gdyby zrezygnowali z tak sporych ilości melodii.

W obozie Iscarioty zaszło w ciągu ostatnich kilku miesięcy sporo zmian. Po pierwsze, z zespołu odeszła niezwykle charakterystyczna wokalistyka, Grażyna Machura. Ponadto, z powodów zdrowotnych, z gry musiał zrezygnować basista Piotr Wawrzyniak. Wokalizami zajął się ostatecznie Marek Woźniak, co ma, jak się okazało, spore przełożenie na muzykę grupy. Obecnie zespół brzmi jak polski odpowiednik Death, punkt ciężkości z thrashu przenosząc na death metal. Ciekaw jestem jak nowa inkarnacja Iscarioty zabrzmi w wersji studyjnej, wszystko jednak wskazuje, że panowie zafundują najstarszym fanom powrót do korzeni.


Przyznam, że muzyka Horrorscope nie wywiera na mnie specjalnego wrażenia. Nigdy nie przepadałem za Testamentem, więc za grupą, która dość mocno inspiruje się dokonaniami Chucka Billy’ego i spółki, tym bardziej. Zabrzmieli selektywnie, zaprezentowali sporo swoich killerów z ostatnich dwóch płyt i, co ważne odnotowania, sprawiali wrażenie nadal jarających się graniem. Po tylu latach spędzonych na scenie to ważne. A że na niżej podpisanym nie wywarli wrażenia… Nie ich problem…

Jacek Walewski