Satyricon - 21.04.2015 - Warszawa
Satyricon nie kazał długo czekać na swój kolejny koncert w Polsce i ledwie po półtora roku od ostatniej wizyty ponownie zameldował się w Warszawie.
Formalnie zespół nie promuje nowego albumu. Podobnie, jak wówczas, tak i teraz katalog krążków studyjnych zamyka "Satyricon" z 2013 roku. Trwająca właśnie trasa, zgodnie z zapowiedzią Satyra ma zakończyć okres związany z tym - delikatnie rzecz ujmując - średnio udanym krążkiem i stanowić swoiste nowe otwarcie dla norweskiego komando. O nowym otwarciu mówiły już chyba wszystkie kapele w galaktyce, więc warto zachować zdrową dozę sceptycyzmu. Na razie czeka nas konfrontacja z "Live at the Opera" - pierwszą koncertówką formacji, do tego nagraną z orkiestrą i chórem. "22 czy 23 lata temu mówiłem, że nigdy nie nagram albumu koncertowego" - zwierzył się ze sceny Satyr, zapowiadając utwory przearanżowane na "operową" modłę. Szczerze mówiąc, chóry puszczone z klawisza i dość słabo słyszalne niewiele wniosły do takich hitów jak "Die by My Hand" czy "The Pentagram Burns" (choć w niczym nie przeszkadzały), a już na pewno nie zdołały uratować słabiutkiego "The Infinity of Time and Space" z ostatniej płyty. Ot, ciekawostka.
Zresztą kompozycje z "Satyricon", których kilka tego wieczoru usłyszeliśmy, wciąż na żywo się nie sprawdzają (najlepiej wypadł "Ageless Northern Spirit"), na czele z koszmarkiem "Our World, It Rumbles Tonight", który pod względem braku pazura mógł przebić tylko litościwie pominięty podczas całej trasy "Phoenix". Przy okazji, choć miała to być trasa specjalna, podzielona na cztery akty setlista okazała się niezmienna i dokładnie taka sama jak podczas wcześniejszych gigów tego tour. Najwyraźniej nie wypalił również zapowiadany jakiś czas temu przez Satyra pomysł jamu z fanami. To mogłoby być całkiem interesujące, jednak zamiast tego punktu programu, słuchacze otrzymali "Jam in E", czyli garść instrumentalnych fragmentów zbudowanych z pomysłów na nowy album zespołu, na podstawie których trudno było jednak wyrokować, czego można się spodziewać po nowym materiale.
Choć setlista nie zmienia się w ramach tej trasy, uległa jednak solidnemu przemeblowaniu. Największe hity w rodzaju "K.I.N.G", "Fuel for Hatred", "Now, Diabolical", "The Pentagram Burns", "Black Crow on a Tombstone" czy "Mother North" oczywiście musiały pozostać, ale część zaprezentowanych utworów wcale nie była tak oczywista. Dobrze było usłyszeć choćby zakombinowany "Filthgrinder" z najtrudniejszego i najambitniejszego albumu Satyricon "Rebel Extravaganza", przy którym machanie głową to prawdziwe wyzwanie. Świetnie zabrzmiały "With Ravenous Hunger", "A New Enemy" czy wspomniany "Die by My Hand", udała się również wycieczka w przeszłość w postaci "Walk the Path of Sorrow" z debiutu czy "The Dawn of a New Age" z "Mother North". W przeszłości najstarsze kawałki nie zawsze bowiem wpasowywały się w resztę setu. Najliczniej reprezentowany okazał się "Now, Diabolical". Kto wie, może więc po przymulonym i pozbawionym polotu "Satyricon" Satyr ponownie spróbuje rozbić bank z przebojami?
Progresja została szczelnie zapełniona, a przyjęcie zespołu było naprawdę gorące. Nie zabrakło konkretnej dawki komplementów, a frontman sprawiał wręcz wrażenie wzruszonego. Satyricon to wciąż bardzo solidna i sprawna koncertowa maszyna. Choć widziałem Norwegów na żywo wiele razy, cieszyłem się - i chyba nie byłem w tym odosobniony - na ten wieczór i z pewnością się nie zawiodłem.
Setlista:
Voice of Shadows (Intro)
The Rite of Our Cross
Our World, It Rumbles Tonight
Now, Diabolical
Black Crow on a Tombstone
Filthgrinder
The Dawn of a New Age
Ageless Northern Spirit
Walk the Path of Sorrow
A New Enemy
Die by My Hand
The Infinity of Time and Space
The Pentagram Burns
The Wolfpack
Jam in E
With Ravenous Hunger
Mother North
Fuel for Hatred
K.I.N.G.
Zdjęcia: Małgorzata Napiórkowska-Kubicka
Tekst: Szymon Kubicki