Frontside, Virgin Snatch, Chainsaw - 13.03.2014 - Kraków
Hołdując zasadom: "najebana, ale dama" oraz "lepiej być znanym żulem, niż anonimowym alkoholikiem" 13 marca oficjalnie ruszyła stara - nowa krakowska Fabryka.
Zaczęło się koncertem pod enigmatyczną nazwą "Non Stop Rock'N'Roll", czego za cholerę nie rozumiem, bo jak wiadomo królem Rock'N'Rolla był Elvis a tymczasem Max, Zielony a tym bardziej Auman kręcą na scenie wszystkim poza tyłkami i na domiar złego nie ubierają się w kowbojki i koszule z frędzlami.
Jako że nikt nie chciałby słuchać na otwarciu przygarbionego nerda w golfie, śpiewającego o akceleratorach energii jądrowej na pokładzie sondy Voyager tudzież procesach rozrodczych ameby, zaproszono trzy składy, które tryskały testosteronem jak ropa w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, śpiewały o nagich dziewiczych ciałach na białych piaskach Maroka i innych takich tam dziwnych tematach, eksponując przy tym popiersia godne greckich bogów i powalając na kolana rozbuchanym brzmieniem i riffami rozkrwawiającymi palce gitarzystów.
Panowie się starali, biedne dziewczęta spazmatycznie łkały, licząc na choćby milimetrowy fragment ich DNA (choćby spoconą koszulę albo wyskubane włosy), zaś męska część widowni biegała w lewo.
Byli też tacy co pili bezalkoholowe i próbowali pracować, bo byli w robocie a nie na koncercie. Z różnym skutkiem.
Chainsaw
Virgin Snatch
Frontside
zdjęcia i tekst: Romana Makówka