Deep Purple - 15.02.2014 - Katowice
W sobotę, 15 lutego katowickim Spodku zagrała legenda hard rocka, grupa Deep Purple. W roli supportu wystąpił Kruk.
Teraz następuje opis, niezainteresowani wciskają przycisk >>.
Jak muszę na koncercie oddać aparat do depozytu, to czuję się bez niego jakbym co najmniej stała w tłumie bez majtek. Skoro jednak taka twoj wola Panie, postanowiłam przynajmniej wnikliwie poobserwować okoliczności przyrody. Rozmieszczenie publiczności w Spodku było tym razem odwrotnie proporcjonalne do zwyczajowego. Wszyscy przyszli posiedzieć, więc sektory były dobite, natomiast na płycie można było swobodnie spacerować.
Zastanawiałam się czy wynikało to ze średniej wieku fanów czy słusznego przewidzenia standardowych improwizacji i instrumentalnych solówek, ciągnących się po kilkanaście minut. O ile rozbudowana partia Iana Paice'a w "The Mule" potwierdziła, że nadal jest maszyną wyrywającą głowę z płucami przy samej dupie, to klawiszowe popisy Dona Aireya, włącznie z "Mazurkiem Dąbrowskiego" były delikatnie mówiąc osobliwe (jak to powiada zaprzyjaźniony ze mną fotograf - "...a bo tak grają, że mi się ziewło").
Na setliście znalazły się zarówno klasyczne kompozycje, m.in. "Smoke on the Water", "Hush", "Perfect Strangers" czy "Space Truckin" jak również pięć nowych utworów z najnowszego "Now What?". Tyle, że przez pierwszą godzinę poza "Above and Beyond", poświęconego pamięci Jona Lorda, nic super widowiskowego się nie działo. Coś jak w skeczu M. Stuhra: "noo... siedzimy... nic się nie dzieje... piwko pijemy... gadamy... o niczym... ale bardzo przyjemnie jest...".
Potem nastąpiło spektakularne pierdolnięcie i okazało się, że nie na darmo Deep Purple został odnotowany w księdze Rekordów Guinessa jako "Najgłośniejszy zespół świata". Dziwię się, że nikt nie wpadł na pomysł zainstalowania w Spodku turbiny, bo darmowego prądu starczyłoby dla całego Śląska i połowy Małopolski. Starsi panowie są nadal w olimpijskiej formie (czterech dobija siedemdziesiątki), więc nawet jeśli to rock geriatryczny, to absolutnie bijący na głowę resztę gówniarzy.
Co do supportu, czyli Kruka: Podczas koncertu nagrywali DVD, więc nie pisnę ani słowem jak było, co grali, jak wyszło i jak spisał się Romek Kańtoch. Nic wam nie powiem! Kupcie płytę i sami zobaczcie!
Kruk
Deep Purple
zdjęcia i tekst: Romana Makówka