Turbo, Nonamen, Crowd - 24.01.2014 - Kraków
W ubiegły piątek, 24 stycznia w krakowskim Centrum Kultury Rotunda wystąpiła grupa Turbo.
W tym miejscu można by jeszcze dodać, że standardowo dali czadu, a knajpa po raz kolejny była bliska obróceniu się w ruinę (jednak wciąż stoi). Ale nie tak szybko, nim Turbo zaatakowało, miały miejsce jeszcze dwa konkretne muzyczne wybuchy.
Support - słowo, które najczęściej źle się kojarzy. Zespoły "przed" główną gwiazdą z zasady irytują, nudzą, robią za przysłowiowe "piąte koło u wozu". Jako że doceniam twórczość wszystkich osób, które starają się robić, to co lubią (i jeszcze polega to na graniu na instrumentach i niezłym śpiewaniu) - z ciekawością przybyłem do Rotundy, żeby posłuchać również tych dwóch mało znanych grup.
Na pierwszy ogień poszedł Crowd - zespół, który ma świetną nazwę, potężne brzmienie, postrzelonego wokalistę - Piotra Sobczaka i charyzmatyczną wokalistkę Annę Jędruch, której postura w ogóle nie wskazywałaby na drzemiący w niej monumentalny wokal. Młodzi muzycy mają na koncie, na razie tylko EPkę, ale zdecydowanie są gotowi na nagranie długogrającego albumu. Zapytani o swoje muzyczne inspiracje wskazują "Acid Drinkers, Korn, Rush, Marylina Mansona, grupę Cult of Luna czy grunge’ową czwórkę z Seattle. "Muzyka jest po to, żeby się bawić" - to słowa jednego z muzyków Crowd, ja mogę jedynie przyznać, że ta ekipa naprawdę potrafi się bawić muzyką.
Kolejne show zaprezentował zespół Nonamen. Przeszywający wokal oryginalnej wokalistki Edyty Szkołut w połączeniu z ciężkimi gitarami i skrzypcami daje interesujące połączenie. Wokalnie kapela kojarzyć się może z Guano Apes, brzmi jednak piorunująco. Zagrała tuż przed legendarnym Turbo i dała radę. Obydwa zespoły dały czadu i spodobały się publiczności - rozmawiałem z kilkoma osobami i były żywo zainteresowane twórczością młodych wykonawców. Tak trzymać!
Gdy powiedziałem swojemu ojcu, że Turbo gra w Krakowie koncert w styczniu - obrócił się zaskoczony i krzyknął: "To oni jeszcze grają?!". Gdy poinformowałem go, że będą promować nową płytę - odpadł zupełnie. To kultowy zespół - istnieje ponad 30 lat, a jego gitarowym kręgosłupem niezmiennie jest świetny Wojciech Hoffmann. Muzycy wciąż nagrywają płyty, brzmią świeżo i grają, jak należy.
W Rotundzie publiczność mogła usłyszeć, zarówno klasyki, takie jak "Kometa Halleya", "Kawaleria II" czy nieśmiertelny utwór "Dorosłe dzieci" - każdy zna, każdy śpiewa, każdy prawie płacze, ponadczasowy, genialny, piękny. Utwory z ostatniego krążka, zatytułowanego "Piąty żywioł" o wiele lepiej brzmią na żywo niż na płycie. Usłyszeć mogliśmy, m.in. przebojowe "Myśl i Walcz" (mój faworyt na krążku i świetny na koncercie), żywiołowy "Przebij mur" czy totalny odjazd wokalny w "This War Machine". Były turbosolówki, był turbobas, był turbowokal ("This War Machine" to naprawdę przegięcie) i była turboperkusja. Zabrakło bardzo lubianego przez fanów "Szalonego Ikara", ale całość muzycznego turbospektaklu chyba każdego usatysfakcjonowała.
Tekst: Jakub Kosek
Zdjęcia: Stanisław Dunin-Borkowski