Satyricon - 29.11.2013 - Warszawa

Relacje
Satyricon - 29.11.2013 - Warszawa

I pomyśleć, że od ostatniej wizyty Satyricon w Progresji, którą wciąż całkiem nieźle pamiętam, minęło niemal dokładnie 5 lat. Jak ten czas leci...

Zespół promował wówczas "The Age of Nero", po czym zrobił sobie dłuższą przerwę w pracy studyjnej, przerywaną tylko nielicznymi, pojedynczymi, głównie festiwalowymi koncertami. Na koncie Norwegów we wrześniu pojawił się jednak nowy album pt. "Satyricon", a zespół ruszył w rutynową trasę po Europie, ponownie odwiedzając Progresję. Nie wiem, czy to zasługa (wątpliwych) zalet ostatniego materiału, czy fani po prostu bardziej zatęsknili za Satyrem i Frostem, ale wszystko wskazuje na to, że współczynnik kultowości Satyricon aktualnie zwyżkuje. Publika nie tylko bardziej tłumnie niż przed pięciu laty wypełniła klub, ale też zgotowała kapeli bardzo gorące przyjęcie. Na tyle żywiołowe, że Satyr sprawiał wrażenie autentycznie tym faktem poruszonego, prosząc nawet w pewnym momencie publiczność, by obiecała, że następnym razem przyjmie zespół równie ciepło. A może to tylko zawodowa kurtuazja urodzonego showmana? Kto wie.

W koncertowym line-up’ie jak zwykle nastąpiło trochę zmian, ale to już standard, że prócz współpracującego z Satyricon od prawie 15 lat Steinara Gundersena, przez formację przewijają się mniej lub bardziej anonimowi muzycy. Tym razem, po opuszczeniu szeregów przez Gildasa Le Pape, jego miejsce w roli gitarzysty zajął Diogo Bastos, a za bas chwycił Anders Odden, znany przede wszystkim z Cadaver. To jednak, prawdę mówiąc, nie ma znaczenia, bowiem i tak wiadomo, kto gra tu główną rolę. Upływ czasu jest jednak nieubłagany; odniosłem wrażenie, że Satyr na scenie jest wyraźnie bardziej statyczny niż to drzewiej bywało.

Do setlisty siłą rzeczy dołączyły utwory z najnowszego albumu, począwszy od nudnego intro "Voice of Shadows", przez równie smętny "Our World, It Rumbles Tonight", melancholijny "Tro Og Kraft" i najmocniejszy w stawce nowicjuszy "Walker Upon the Wind". Miałem nadzieję, że nowy materiał, do którego wciąż nie mogę się przekonać (zresztą, szczerze mówiąc, już nawet nie próbuję), na żywo będzie bronił się nieco lepiej. Niestety, okazało się, że broni się średnio, a napięcie gigu podczas odgrywania nowych utworów wyraźnie spadało. Reszta setlisty nie stanowiła już niespodzianki, choć kilka koncertowych killerów z niej wypadło. Wypełnił ją znany i sprawdzony zestaw kawałków z poprzednich krążków, ze wskazaniem na - trudno się dziwić - "Now, Diabolical". Wystarczyło miejsca dla "Hvite Krists Dod", "Forhekset" i - jakżeby inaczej - "Mother North" (tym razem jednak nie na zakończenie, a na otwarcie bisów). Tym sposobem, po raz kolejny utwierdziłem się w przekonaniu, że (choć mam do najstarszych płyt, zwłaszcza "The Shadowthrone" naprawdę spory sentyment), najlepszym wyjściem byłaby rezygnacja z odgrywania tych staroci na żywo.

Kto naiwnie czekał na cokolwiek z "Rebel Extravaganza", to jest jedynego obok debiutu albumu pominiętego w programie, musiał obejść się smakiem. Dzisiejszy Satyricon, choć Satyr lubi podkreślać w wywiadach swe bezkompromisowe podejście do pracy twórczej, tak naprawdę chyba nie czuje się zbyt dobrze w konfrontacji z najbardziej radykalnym, a zarazem zaskakującym zwrotem w swojej dyskografii. Nowe kompozycje posłały również za burtę tak dobrze sprawdzające się na żywo numery, jak "My Skin Is Cold", "The Wolfpack" czy "Possessed". Dobrze, że ocalał przynajmniej zagrany na zakończenie (a nie jak w setliście widocznej na zdjęciu jako przedostatni) "Fuel for Hatred". Zespół w wersji live nie schodzi jednak poniżej wciąż niewątpliwie wysokiego poziomu. Tak stało się i tym razem, choć w porównaniu z poprzednimi gigami Norwegów, jakie miałem okazję oglądać, było - wyłącznie za sprawą doboru setlisty - najsłabiej.

Setlista:
Voice of Shadows
Hvite Krists Dod
Now, Diabolical
Black Crow on a Tombstone
Our World, It Rumbles Tonight
Walker Upon the Wind
Repined Bastard Nation
Commando
Tro Og Kraft
Forhekset
To the Mountains
The Pentagram Burns
Mother North
K.I.N.G.
Fuel for Hatred

Tekst: Szymon Kubicki
Zdjęcia: Małgorzata Napiórkowska-Kubicka