Gojira - 06.08.2013 - Kraków
Dwa koncerty Gojiry w przeciągu niecałego tygodnia. Oba diametralnie różne, oba warte uwagi. Zacznijmy od tego, że po 6 tygodniach tułaczki po obcych fosach, wracam do własnej. Do mojego Kwadratu, Galicjantów w ochronie, fotografów, z którymi fotografować to największa przyjemność na świecie, barmanek, z którymi muszę oplotkować cały Kraków, i Knock Outu, który co zawsze powtarzam, jak zrobi koncert, to nie ma ch*ja we wsi.
Zacznijmy od tego, że Gojira to najbardziej artystyczny z metalowych zespołów. Mario Duplantier, perkusista grupy, znany jest z perkusjoplastyki, tworzenia wszystkich grafik zespołu i pasji fotograficznej. Tym ostatnim rzucił nam wyzwaniem bo jako fotograf najwyraźniej dobrze wiedział, że zgaszenie światła, masa dymu i stroboskopy nie ułatwią nam, fotografom zadania. Kiedy oddaliśmy aparaty do depozytu, światło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przestało czkać i migać jak na wiejskiej dyskotece.
Setllista jest dłuższa niż na Wacken, koncert bardziej kameralny, więc o wiele lepiej jest mi ocenić muzyczny kunszt Francuzów. Już przy "Explosia" słychać wyraźnie, że zespół rezygnuje ze swojej lirycznej strony i zamierza brutalnie łoić, aż do ostatniego numeru. Na płycie panuje absolutne szaleństwo, tym bardziej, że Krakowska Grupa Baletowa w składzie Majster i Dziubek (zwany pieszczotliwie człowiekiem - swetrem) najwyraźniej wypoczęła na wakacjach i za wszelką cenę nadal próbuje znaleźć sposób na przebicie się do piwnic klubu, tudzież wybicia głowami dziur w dachu.
"The Axe", "Flying Whales" i "Backbone" sterczymy w fosie, ale gęsty dym uniemożliwia mi przyjrzenie się Panom z bliska. Zaimponowało mi jednak żywiołowe zachowanie muzyków, szczególnie basisty, co mogłoby sugerować, że supportowanie Metallicy nie spowodowało u członków zespołu gwałtownego uderzenia sodówy. Ponadto dam sobie uciąć rękę, że zespół zachowywał się na scenie tak samo, tak samo się starał i tak samo kontaktował z publicznością jak na Wacken. Super, że nie robi im różnicy czy jest to 85-cio tysięczna publiczność, czy kilkaset osób w Krakowie.
Trochę później nadszedł czas na starsze numery: "Wisdom Comes" i "The Heaviest Matter In the Universe". Nieustanny młyn z naprzemienną ścianką przewalał się z prawa do lewa. Pytanie, czy to dlatego Kraków się tak słabo bawi, bo jest mniejszy od Warszawy było co najmniej nie na miejscu, ale dobrodusznie wybaczamy!
Pozdrawiamy także najsłynniejszy w Polsce klimatyzator, który w najmniej odpowiednim momencie odmówił chłodzenia.
Setlista:
Explosia
The Axe
Flying Whales
Backbone
Love
L'Enfant Sauvage
Toxic Garbage Island
Connected
Remembrance
The Heaviest Matter of the Universe
Tron
Wisdom Comes
Oroborus
Vacuity
Encore:
The Gift of Guilt
Foto i tekst: Romana Makówka