Ursynalia 2013 - 31.05-02.06.2013 - Warszawa
Gdy rok temu w ramach Ursynaliów, na festiwalu występowały takie gwiazdy jak Slayer, Limp Bizkit, Nightwish, Mastodon, Modestep czy Gojira, wszyscy zazdrościli studentom line-upu ich eventu. W tym, nikt nie chce być w ich skórze…
Jubileuszowe, bo 30-te Ursynalia, w roku 2013 miały być wyjątkowe z wielu powodów, a najważniejszym z nich miały zostać, jak zwykle - pierwszoligowe gwiazdy. Gdy jednak na początku maja dwie z nich nie były jeszcze ogłoszone (z czego jeden headliner), nie do końca optymistyczne myśli zaczęły krążyć mi po głowie. Gdy dwa tygodnie przed rozpoczęciem wydarzenia dostałem informację z kim prowadzone są rozmowy na temat uczestnictwa, byłem pewien, że Ursynalia kolejny rok z rzędu pod względem line-upu będą jednym z ważniejszych wydarzeń roku. Piszę wyłącznie o line-upie, ponieważ jasne jest, że pod względem organizacyjnym sporo tej ekipie brakowało do takich gigantów i zarazem profesjonalistów jak LiveNation. Niestety po kolejnym tygodniu ciszy, 24 maja zaczęła opadać pierwsza kostka domina…
To nie będzie relacja z wydarzenia, a raczej podsumowanie problemów, z jakimi borykał się festiwal, zwieńczone galerią zdjęć, do której mam nadzieję dotrwacie lub przynajmniej doscrollujecie.
Tego poranka Ursynalia ogłosiły na swojej stronie i fanpage'u wprowadzenie nowej puli biletów w cenie 119 PLN za karnet, dostępny dla wszystkich. Jedyną różnicą miała być nowa strefa, oddalająca osoby, które kupiły tańsze bilety od tych, które kupiły droższe, na wzór popularnego od jakiegoś czasu Golden Circle. Na fanpage'u Ursynaliów reklamując promocję, wspominano o niepowtarzalnej okazji zobaczenia topowych artystów. Wśród nich nie wymieniano już jednak ZZ Top. Zaledwie kilka godzin później na stronie internetowej grupy i ich Facebooku, pojawiła się notka o tym, że zespół nie wystąpi 2 czerwca na Ursynaliach, w związku z nie dopełnieniem przez organizatora wspólnie ustalonych warunków kontraktu. Dopiero po godzinie 22, gdy wiele osób zaczęło zgłaszać chęć zwrócenia biletu, pojawiło się pierwsze oświadczenie w tej sprawie. Słowa "Negocjowaliśmy do dziś warunki kontraktu zaproponowane przez zespół. Nasze negocjacje i propozycje jak widać w oświadczeniu zespołu nie znalazły pozytywnego finału." wywołały oczywiste poruszenie. Nikt nie spodziewał się, że tydzień przed festiwalem prowadzone są negocjacje z zespołem, który do line-upu dołączył 2,5 miesiąca wcześniej, bo 6 marca. Forma rekompensaty z kolei, rozwścieczyła fanów ZZ Top, gdyż Sztab Organizacyjny zaproponował jedynie następujący układ: "dla wszystkich osób które kupiły bilety na trzeci dzień imprezy gwarantujemy, że będą mogły zakupić karnet na edycję 2014 za 50% jego wartości." Dla tych, którzy np. kupili karnet za najwyższą kwotę 309 zł i nie zależało im na strefie Golden Circle, było to małe pocieszenie, zwłaszcza, że na tamten moment promocja ich nie obejmowała, a jedynie osoby, które kupiły bilet na trzeci dzień.
Do południa następnego dnia nie cichła wrzawa związana z ZZ Top. Jednocześnie na profilu facebookowym Ursynaliów coraz częściej zaczęło pojawiać się nazwisko Arka Michalskiego, organizatora feralnego Hunter Festu z 2009 roku, na który w dniu imprezy swój przyjazd odwołały Machine Head, Arch Enemy, Epica i Tiamat. Arek był na Ursynaliach dyrektorem ds. produkcji, czyli kierował całym procesem produkcji wydarzenia, jego organizacją i wdrażaniem procedur, nadzorem i… kosztorysem, przynajmniej zgodnie z definicją stanowiska. Oczywiście początek problemów Ursynaliów nie trzeba wiązać z postacią Arkadiusza, jednak jak pokazuje dalsza historia, w obu przypadkach mamy do czynienia z festiwalami kilkudniowymi, na których z kilku headlinerów pozostaje jeden: Motorhead.
Miało być jednak o sobotnim południu. Wtedy też pojawiło się na stronie Ursynaliów dość długie oświadczenie zaczynające się od słynnych słów "Daliśmy dupy", zamienione kilka dni później na "Zawaliliśmy". Oświadczenie ze sporą ilością błędów interpunkcyjnych było bardzo emocjonalne i sprowadzało się do stwierdzenia: "Chcieliśmy jak najlepiej, ale nie wyszło, konkurencja była duża, wasze zainteresowanie mniejsze niż przypuszczaliśmy". Uwagę jednak zwracały szczegóły. Jeden z nich sugerował, że 3 Doors Down miało być jednym z headlinerów, jednak w przypływie chęci zaproszenia kogoś z jeszcze wyższej półki, pomysł został porzucony, a grupa stała się po prostu jedną z kapel festiwalu. Scenariusz ten osobiście wydaje mi się jednak mało prawdopodobny. Drugie stwierdzenie to określenie, że w przypadku słabszej sprzedaży biletów, należałoby dołożyć pieniądze z własnych studenckich kieszeni. W przypadku takiego festiwalu, również jest to mało prawdopodobne, zwłaszcza, że bookingiem zajmowała się firma zewnętrzna, co potwierdził Łukasz Jabłonowski, rzecznik prasowy eventu. Przedostatnia sprawa: "Na SGGW spadają gromy za MISS SGGW - choć się na siebie cały czas denerwujemy, to nie dajemy rady odpowiadać mediom i Wam. Wycofuje się kluczowy partner. Już wtedy wiemy, że szansę na ogłoszenie 3 headlinera są małe, bądź znikome, bo w pierwszej kolejności musimy najpierw wywiązać się ze zobowiązań, które już mamy". Zakładając, że kluczowy partner to ten, który wyłoży największe pieniądze na gwiazdę, mogło chodzić o browar Lech. Ten jednak był sponsorem, a przynajmniej szeroko na Ursynaliach działał. Kto wobec tego jest "fundatorem" ZZ Top, który się rzekomo wycofał? I na koniec: "Kończy się jeden problem powstaje drugi - musimy rozdzielić teren pod sceną." - dlaczego trzeba? Jeśli to względy bezpieczeństwa to kto je nagle narzucił tydzień przed festiwalem?
Jak można było się domyśleć, oświadczenie nie znalazło poklasku, zwłaszcza, że sugerowało, że nie tylko nie zobaczymy ZZ Top, ale także dwóch kolejnych zespołów, w tym jednego headlinera. W międzyczasie ktoś zauważył, że Steve Aoki anulował swój przylot do Warszawy na facebookowym profilu. Ursynalia zaprzeczają i informują, że wszyscy pozostali wykonawcy pojawią się w Warszawie. Po trzech dniach nerwowej atmosfery, na którą wpłynęła także pierwsza odmowna decyzja Prezydenta Miasta Stołecznego Warszawy na przeprowadzenie imprezy, 28 maja pojawiła się informacja iż osoby, które zakupiły bilet na trzeci dzień imprezy, będą mogły go zwrócić lub wymienić na karnet w drugiej strefie lub bilet na dowolny inny dzień. Z kolei skorzystanie z karnetu uprawniało do 10% rekompensaty od Fundacji Bonum. Tego samego dnia odmowna decyzja Urzędu Miasta została uchylona i wydawało się, że już nic złego Ursynaliom się nie może przytrafić…
Wystarczył jednak jeden dzień, by koszmar się powtórzył. 29 maja, dwa dni przed rozpoczęciem festiwalu, na swoim Facebooku Bad Religion przekazało wieść o odwołaniu przyjazdu do Polski, "po raz pierwszy w 33-letniej historii grupy, z powodu problemów z promotorem". Informacja ta trafiła do sieci rano. Dwie godziny później ArtRiva zaczęła rozsyłać informację o znanej już promocji biletowej Ursynaliów z prośbą o publikację. W informacji znajdowała się także notka o przyjeździe Bad Religion. Na moją żartobliwą odpowiedź, że ten zespół powinno się już raczej wykreślić z listy, dostałem radę by powstrzymać się przed osądem do czasu oficjalnego komunikatu w tej sprawie. Ten jednak nigdy nie nastąpił i Bad Religion aż do zakończenia festiwalu nie zostało oficjalnie anulowane. ESKA Rock, która miała pecha być patronem Hunter Festu w 2009 roku, tym razem postanowiła odciąć się w porę od problemu, publikując o godzinie 15 oświadczenie, w którym Marcin Bisiorek po wstępnym poinformowaniu o sympatii wobec festiwalu, stwierdził: "W związku z zaistniałą sytuacją postanowiliśmy, ze smutkiem, wycofać swój udział w festiwalu. Nie możemy dłużej wspierać patronacko działań, które tak bardzo odbiegają od pierwotnych założeń." Działanie to niewiele wniosło - chwilę przed wydarzeniem kto kupił karnet, ten kupił, i na tamtą chwilę symboliczny skok ESKI Rock do szalupy ratunkowej wydaje się mało znaczący, zwłaszcza, że przez cały festiwal ESKA (nie Rock) była wymieniana jako patron imprezy. Około 21 na profilu facebookowym Ursynaliów pojawiła się informacja, że organizatorzy "cały czas walczą o Bad Religion". Była to jedyna notka w tym temacie do dzisiaj włącznie.
Około trzeciej w nocy CGM opublikował gorący wywiad z Łukaszem Jabłonowskim, rzecznikiem prasowym festiwalu, w którym chyba wszyscy liczyli, że dostaną informacje na które od dawna czekali. Artykuł trochę feralnie został nazwany "Artur Rawicz o Ursynaliach…", przez co wielu może Arturowi zarzucić, że nieszczęście festiwalu chce przekuć na swoją promocję, zwłaszcza, że "gwiazdą" artykułu miała być osoba, która mogła ostatecznie uciąć spekulacje, rozwiewając wiele wątpliwości uczestników i potencjalnych uczestników imprezy. Tak się jednak nie stało. Jabłonowski na początek stwierdził, że za rok na pewno Ursynalia się odbędą i to z wyciągniętymi wnioskami. Trudno sobie to jednak dzisiaj wyobrazić. W sytuacji w której (ówcześnie) od trzech do pięciu gwiazd nie wystąpi, kto zapłaci z góry za imprezę, w której negocjacje z zespołami trwają kilka ostatnich dni przed wydarzeniem? Nawet jeśli dwa razy taka wtopa nie jest możliwa, takie ryzyko podejmie niewielu, także ze strony patronów i sponsorów. Jako jeden z powodów problemów, Łukasz wymienił niebezpośrednio Impact Fest, który zagarnął część potencjalnych klientów na bilety. Faktem jest, że imprezy w kalendarzu są obok siebie, jednak z drugiej strony zdaje się, że tu Ursynalia położyła chęć stworzenia zbyt ambitnego line-upu, gdy zgromadzenie jeszcze trzech grup, które za granicą nie są headlinerami - spokojnie wystarczyłoby do zorganizowania świetnej imprezy. Powodem odwołania ZZ Top (tym razem już oficjalnie, nie w domysłach), stał się brak ostatniej płatności za koncert. Na pytanie o drugą strefę biletową Łukasz wyjaśnił, że powstała by zadowolić osoby, dla których Ursynalia stały się za drogie. Nie pokrywa się to jednak z tłumaczeniem na Facebooku w dniu ogłoszenia strefy, które mówiło o tym, że strefa jest wprowadzona w celu uniknięcia niebezpiecznych sytuacji, jak ta, która miała miejsce na zeszłorocznym występie Limp Bizkit. Biorąc pod uwagę, że poprzedzała również odwołanie ZZ Top, a na samym festiwalu frekwencja była znacznie niższa niż rok temu, II strefa będzie jeszcze długo komentowana przez zainteresowanych uczestników imprezy. O ile ostatnia rata za ZZ Top nie została przelana, o tyle w przypadku Bad Religion okazało się, że rozmowy na temat umowy trwały dwa dni przed rozpoczęciem festiwalu. Steve Aoki z kolei miał zmienić jej warunki, żądając dodatkowych pieniędzy…
30 maja, około południa, dzień przed rozpoczęciem festiwalu, poznaliśmy oficjalny line-up i rozpiskę godzinową. Pomimo trwających negocjacji, nie zostało już w niej uwzględnione Bad Religion. Z perspektywy poznania rozpiski na Metalfest miesiąc przed imprezą, nie można było spodziewać się innej niż negatywna reakcji, tradycyjnie już wyrażonej przez uczestników na Twarzoksiążce.
W piątek festiwal rozpoczął się planowo. Duża, jak nie monumentalna scena, robiła niesamowite wrażenie. W zasadzie można chyba powiedzieć, że była na miarę oczekiwań po zeszłorocznych Ursynaliach, lecz absolutnie nie na tegoroczną sytuację i ilość zgromadzonej gawiedzi. Same koncerty pokazały także, że decyzje dotyczące umieszczenia konkretnych zespołów na dwóch scenach były nieco chybione. Frontside czy Jelonek na małej oraz z drugiej strony Chemii na dużej - to jedne z trudniejszych do wyjaśnienia sytuacji, choć można mieć na nie pewne ciche teorie. Gdy wszyscy myśleli, że czarna seria została zatrzymana, Five Finger Death Punch poinformowało, że z przyczyn logistycznych nie zjawi się na Ursynaliach. Jednocześnie odwołuje jeszcze jeden występ i jako jedyny artysta na tamtą chwilę nie wini organizatorów Ursynaliów za wycofanie się z uczestnictwa. Zupełnie odwrotnie niż Anti Tank Nun, który prawie jednocześnie poinformował, że rezygnuje z pojawienia się w Warszawie "z tych samych powodów co ZZ Top, Bad Religion... Titus: To nie jest, ku...a, na moje nerwy." I choć w kuluarach chodziły słuchy, że problem ten nie dotyczył jedynie Anti Tanka, to jedyny polski wykonawca, który poinformował o problemach z zapłatą za ich występ.
Na odpowiedź Ursynaliów trzeba było czekać ponad 24 godziny. W sobotę po 20-tej, pojawiło się wstępne oświadczenie zaprzeczające wersji wydarzeń przedstawionej przez Anti Tank Nun (które ma ulec wkrótce rozwinięciu) oraz potwierdzona została absencja Five Finger Death Punch. Zastępstwem za tych ostatnich została grupa Infernal Bizarre, zapowiedziana przez organizatorów jako "zespół, który nie ma płyty, który nie ma dema, nie ma nawet strony www i FB", co wywołało kolejne szydercze komentarze. Festiwal nieszczęść zamknął Steve Aoki, który w końcu oficjalnie poinformował, że na Ursynaliach w niedzielę nie zagra, sprawiając, że trzeci dzień imprezy zapowiadał się bardziej jako after party niż jego regularna część.
Mądry Polak po szkodzie, bo pewnie jakby do artystów występujących na festiwalu, dołączyła jeszcze jedna gwiazda średniego formatu (np. Bad Religion), a całość imprezy sprzedawana by była przez cały okres w cenie 179 PLN, może Ursynalia nie wisiałyby teraz nad przepaścią. Jednak po fakcie - można sobie pogadać. Zwłaszcza, że szanse na to, byśmy kiedyś dowiedzieli się dokładnie czemu założenia były nieodpowiednie są raczej niewielkie. Czy Arek Michalski jest winny wpadki czy może jest tylko ofiarą swoich pomyłek z przeszłości? Czy organizatorzy nie podołali, bo nie wzięli pod uwagę konkurencji czy może nieodpowiednio założyli wpływy od sponsorów? Czy nie informowali na bieżąco o sytuacji, bo sami się w niej pogubili czy faktycznie starali się (lecz z kiepskim skutkiem) słowami Cugowskiego "ratować co się da"? Możemy tylko gdybać. Te koncerty, które odbyły się, wypadły w większości bardzo dobrze, więc tym bardziej szkoda, że przyszłość festiwalu nie maluje się w zbyt ciekawych barwach. Fani raczej nie zapomną fikcyjnego podziału na strefy, które ostatecznie nie obowiązywały, braku informacji, kiepskich rekompensat i wielu, wielu pomniejszych problemów organizacyjnych, przez które miało się wrażenie, że każdy dzień i miejsce festiwalu rządzi się innymi prawami i regulaminem. Jeśli za rok ten skład chce wrócić do formy, sugeruję operację przeprowadzić już teraz, a rehabilitację zacząć zaraz po rychłym wybudzeniu pacjenta.
PS. Podziękowanie dla Piotra Krakusa za jedno drobne sprostowanie.
tekst: Marcin Kubicki
zdjęcia: Asia Kubicka
Soilwork
Frontside
Hunter
Motorhead
Bullet For My Valentine
Parkway Drive
HIM
Jelonek
3 Doors Down