IV Studencki Festiwal Muzyki Bluesowej Bluesroads - 22-26.05.2013 - Kraków
Czasy, kiedy od każdego festiwalu można było oczekiwać udziału wielkich zagranicznych gwiazd, prawdopodobnie minęły. Zważywszy, że kryzys dotknął również branżę muzyczną, nie należy się spodziewać żadnego przełomu w najbliższym czasie.
Mimo to są zapaleńcy, którzy potrafią organizować darmowe festiwale na bardzo wysokim poziomie. Jednym z nich jest Studencki Festiwal Muzyki Bluesowej "Bluesroads", którego czwarta edycja odbyła się jak zwykle w Krakowie.
Po raz kolejny uczestnicy festiwalu mogli się przekonać, że "Bluesroads" to nie tylko impreza koncertowa, ale wydarzenie muzyczne. Tradycyjnie więc oprócz koncertów można było wziąć udział we wszelkiej maści wykładach, prezentacjach, wystawach, warsztatach i prelekcjach. W sumie sześć dni, prezentujących blues od każdej możliwej strony. A zatem w środę, 22 maja odbyła się Akademia Bluesa, w ramach której prowadzono wykłady o bluesie, a zaraz po nich - wernisaż związany z tą tematyką. Oczywiście w przerwach nie zabrakło koncertów akustycznych. Następnego dnia dalej trwała Akademia Bluesa, po niej miały miejsce warsztaty taneczne, których kursanci mogli wypróbować swoje możliwości podczas wieczornej Bluesoteki poprowadzonej przez Bartek Przytuła Big Band.
Piątek zainaugurował koncerty gwiazd. Koncertowy weekend rozpoczął laureat zeszłorocznego przeglądu, Fabrizio Canale. Mimo, że jego duże możliwości gitarowe oraz harmonijkowe były godne podziwu, to jednak artysta nie mieścił w przyjętej przez siebie konwencji. W wykonywanym przez niego akustycznym bluesie zabrakło typowego dla tego gatunku lamentu, a dość rockowe uderzenia w gitarę dodatkowo oddalały go od korzeni. Niemniej jednak w kategorii show Fabrizio był niedościgniony, a fani tego typu występów byli z pewnością ukontentowani. Kolejną atrakcją tego dnia był koncert Stana Beckendridge'a i Klaudii Kowalik wraz z towarzyszącym im zespołem. Czarnoskóry pianista i wokalista Beckendridge zrobił ukłon w stronę fanów tradycyjnego, elektrycznego bluesa, a w zespole szczególnie wyróżniał się, oprócz lidera, gitarzysta Robert Kapkowski. Finałem piątkowego dnia był koncert duetu Waglewski & Łęczycki. Bartek Łęczycki jak zwykle odnalazł się znakomicie, w każdym utworze dodając sporo od siebie, zachwycając słuchaczy swoją techniką oraz wyczuciem melodyki. Szkoda tylko, że bluesowe partie Wojciecha Waglewskiego nie były tak przekonywające, jak jego autorskie, znane wszystkim kawałki, których oczywiście nie zabrakło na koncercie.
Jednym z ważniejszych wydarzeń następnego dnia był przegląd zespołów bluesowych, mający na celu wyróżnienie młodych, początkujących na scenie muzycznej kapel. W tym roku przyświecało mu hasło "zwycięzca bierze wszystko". Zwycięzcą okazało się pochodzące z Otwocka trio Śpiewak, Ścichocki, Wilk, które poza wysokim poziomem muzycznym chyba najlepiej zmieściło się w typowo bluesowej konwencji festiwalu. Zasłużone wyróżnienie otrzymał także Willy Blake, gitarzysta, wokalista i harmonijkarz. Choć nie wszystkie dźwięki były przez niego czysto zaśpiewane (możliwe nawet, że z powodu stresu), to jednak ogromne brawa należą mu się za stworzenie szalenie ciekawej kreacji scenicznej oraz bardzo przyzwoitą grę na instrumentach. Jurorów urzekła także bardzo duża wiedza młodego muzyka, którą dzielił się zapowiadając każdy utwór oraz ogromna skromność.
Koncerty gwiazd rozpoczął sobotniego dnia Outsider z Wrocławia, chyba najlepszy w tej chwili polski zespół grający elektrycznego, chicagowskiego bluesa. Po raz kolejny zaprezentowali się od najlepszej strony, a świetny wokal Tomka Nitribitta i jego zagrywki harmonijkowe w stylu Little Waltera zapewne zapadną słuchaczom w pamięci. Absolutną rewelacją tego dnia był krótki, pół-godzinny występ legendarnego Pawła Ostafila. To najbardziej autentyczny przedstawiciel akustycznego bluesa w Polsce, wybitny wokalista, świetny harmonijkarz i przepełniony feelingiem gitarzysta. Wiele osób przyjechało z daleka, by móc obcować z legendą, wszak dla Ostafila było to wyjście z cienia po wielu latach absolutnej absencji scenicznej. Finałowym koncertem tego dnia był występ Harmonijkowego Ataku, czyli czterech niezwykle utalentowanych harmonijkarzy: Bartka Łęczyckiego, Łukasza Wiśniewskiego, Michała Kielaka i Tomka Kamińskiego.
Niedzielne koncerty należały do laureatów przeglądu dnia poprzedniego oraz ubiegłorocznego zwycięzcy, Blue Band Blues. Wieczorem na scenie zainstalował się zespół Natalii "Natu" Przybysz. Natalia znana jest wielu osobom z kultowego Sistars, tym razem zaprezentowała zupełnie inny, należący oryginalnie do Janis Joplin, repertuar. Po raz kolejny udowodniła, że jest wybitną wokalistką, a podczas tego festiwalu w kategorii wokalu nie miała sobie równych. Na absolutne wyżyny wspiął się również zespół. Brzmienie poszczególnych instrumentów, a szczególnie klawiszy i basu wprawiało w osłupienie słuchaczy.
Po zakończeniu IV Studenckiego Festiwalu Muzyki Bluesowej "Bluesroads" zastanawiam się, czy aby na pewno nazwa powoli nie ogranicza tej imprezy albo nie wprowadza w błąd potencjalnych uczestników. Wszak, w przeciwieństwie do powszechnej opinii o studentach, "Bluesroads" pod względem organizacji i dojrzałego podejścia do wymagającego słuchacza, wyprzedza o mile świetlne wiele dużych festiwali z długoletnią tradycją. No i wreszcie samo słowo "festiwal", które w przypadku wydarzenia kulturalnego, jakim jest bez wątpienia "Bluesroads", wydaje się nieadekwatne. Uczestnikom tegorocznej edycji nie trzeba jednak tego tłumaczyć, oni znakomicie wiedzą, że warto było tam być.
Tekst: Kuba Chmiel
Zdjęcia: Krzysztof Antończak
Zdjęcia: Tomasz Oleś, Jacek Smoter
Zdjęcia: Magdalena Stawiarz