Czyżynalia - 17.05.2013 (dzień pierwszy) - Kraków

Relacje
Czyżynalia - 17.05.2013 (dzień pierwszy) - Kraków

Moim zdaniem nie można pisać o muzyce, nie będąc w centrum wydarzeń. Nie wiem jak inni dziennikarze, ale ja na Sabatonie lecąc nad ludźmi pomyślałam, że lepiej już nie będzie. Dzień później, na Jelonku zaliczyłam dwie ścianki i cztery razy pływałam po tłumie. Kark mnie boli do tej pory od trzepania łepetyną przez dwa dni bez przerwy. Michał zrobił mi zdjęcie w fosie. Jest podpisane: "Robić zdjęcia, czy śpiewać?!". Dokładnie! Zadawałam sobie to pytanie przez dwie doby.

Parę dni temu namawiałam was na Czyżynalia 2013 w Krakowie. Z oczywistych względów trochę głupio mi pisać, że był to jeden z najlepszych koncertów na jakich byłam i że chociaż większość zespołów widziałam już  wcześniej, na tym koncercie zagrały wyjątkowo. Raczej powinnam się też powstrzymać od subiektywnych komentarzy, że organizacja była rewelacyjna, ochrona najlepsza w Polsce, niesamowite nagłośnienie, światło i pirotechnika. Ale była.

Przejdę od razu do sedna. Celowo nie będę pisać o wszystkich zespołach i publikować wszystkich zdjęć. Było tego naprawdę dużo na dwóch scenach. Pokażę wam tylko to, co podobało mi się najbardziej. I z góry zaznaczam - nie mam ani jednej setlisty. Scena była ogromna, a w fosie obowiązywał absolutny zakaz wnoszenia drabin. Niestety nie mam podzielnej uwagi, a na stare lata pamięć już szwankuje.

Oberschlesien

Marzenie młodego piromana. Polski Rammstein. Śpiewają po Śląsku, więc przeciętny Krakus rozumie tyle co z oryginału.

"Jo chca, byscie byli zawsze
Jo chca, chca mysli wasze znac
Jo chca, chca wrzenio waszej krwi
Jo chca, chca bicio waszych serc"

Do tego pirotechnika i cholernie przystojny wokalista. Mnie wystarczy, w związku z powyższym, nie zamierzam wozić swojego starego tyłka do stolycy na Impact. Pojeżdżę sobie za Stawińskim i spółką. Jak mi nie wierzycie, polecam to http://www.oberschlesienzespol.com/index.php/media. W zasadzie znam tylko kilka numerów, ale na bank było "Mamo", "Richter" i cytowane wyżej "Jo chca".



IRA

Panowie do lutego koncertowali w ramach trasy z okazji 25-lecia, w kwietniu wydali kolejny album "X". Ja wiem, tu nie ma Szatana, ale kochałyśmy się wszystkie w Gadziu na przełomie podstawówki i szkoły średniej i nic na to nie poradzę, że sentyment pozostał. Koledzy Szataniści dość dziwnie na mnie patrzyli jak darłam ryja przez cały koncert, ale jakoś nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności.

Był: "Mój Bóg", "Taki sam", "Walcz", "Ikar", "Wiara", "Uciekaj", świetnie wykonany cover Breakoutu "Oni zaraz przyjdą tu", oczywiście "Ona jest ze snu" i "Nadzieja". Drodzy czytelnicy, tak na marginesie donoszę uprzejmie, że IRA jest w rewelacyjnej formie a piski fanek pod scena mają więcej decybeli niż startujący pierwszy Boeing 787 Dreamliner Polskich Linii Lotniczych.



Sabaton

No dobra, niedawno byłam na Sabatonach, ale grali w Hali Wisły i było mało pirotechniki. Zaraz będzie ze sto wpisów, że zespół jest nastawiony komercyjnie, mają ściśle wyreżyserowane widowisko i że Joakim ma koszmarny gust obuwniczy (to sie akurat zgadza), ale co byście nie napisali, uważam, że to był najlepszy ich koncert na jakim byłam. Sabaton (jak wiecie) śpiewa o zabijaniu, rzeziach, głupich rozkazach, śmierci, Szatanie i innych takich. Polacy kochają Sabaton, a Sabaton kocha Polskę, co słychać od razu. Znajomość języka polskiego w pełni wystarcza im do swobodnej komunikacji: "Jeszcze jedno piwo" oraz "Warszawo walcz" i "Dziękuję".

Pirotechnika mnie rozwaliła (tym bardziej nie jadę na Rammstein). W temacie setlisty: "Ghost Division", "Gott Mit Uns" (a ja w fosie!), "Carolus Rex" (a ja nadal  w fosie zaczynam rozważać skok na ludzi z aparatem), "Poltava", "Into The Fire" (smażymy szwedzkie  kiełbaski), "Uprising", "The Lion From The North" (do widzenia, idę do ludzi), "Cliffs Of Gallipoli", "The Art Of War", "40:1", "Primo Victoria" i "Metal Crüe" (nic innego jak zlepek nazw ponad 30 zespołów rockowo-metalowych, ale kiedyś musiałam zleść z drabiny). Tyle na dziś Szanowni Państwo. Następnym razem będzie o dniu drugim.

Zdjęcia i tekst: Romana Makówka