The Australian Pink Floyd Show - 15.05.2013 - Katowice
W legendarnym Spodku odbywa się coraz mniej muzycznych imprez. Jeśli w ogóle, to raczej "pewniaki", które zapewniają zadowalającą i bezpieczną frekwencję. Australijski cover band brytyjskich klasyków rocka progresywnego z Pink Floyd należy do tego typu zespołów.
Kolejna mini trasa The Australian Pink Floyd Show w Polsce cieszyła się ogromnym zainteresowaniem ze strony fanów. Z góry można założyć, że na taki gig przychodzą rodzice z pociechami, ale jak na moje oko i ucho, bo kolejki były ogromne, czterdziestolatkowie woleli przeżywać ten koncert w osobności, lub towarzystwie małżonki. W każdym bądź razie, niezależnie czy tak tłumnie zgromadzona młodzież i słuchacze po 20-stce stawili się z rodzicami czy też nie, frekwencja cieszyła oko.
Za to dość zastanawiające było zachowanie zgromadzonej publiczności. Ja wiem i rozumiem, że to są emocje, pewnie podobne jak na koncertach Brit Floyd i innych cover bandów, ale żeby NOTORYCZNIE klaskać, piszczeć i bić brawa (w rzędzie obok mnie dwóch mężczyzn z ekstazy aż podskakiwało), kiedy tylko utwór się zaczyna, albo kiedy któryś z muzyków "Aussie Floyd’ów" rozpoczynał utwór, to się po prostu w głowie nie mieści. A przecież, jakby nie było, prezentowane dźwięki mają swój unikalny klimat, który na nieszczęście przez takie zachowanie był często psuty. Wolałbym, aby ludzie przeżywali swoje emocje bardziej skrycie, zwłaszcza że dobór utworów składających się na dwugodzinny set na "szaleństwo" nie pozwalał, może poza "Another Brick In the Wall pt.2" (świetne wizualki!) oraz wieńczącym koncert "Run Like Hell" (owacja na stojąco całej hali).
Wydarzenie podzielono na dwie równe, godzinne części. Pierwsza składała się w głównej mierze z materiału pochodzącego z "The Dark Side of The Moon", albumie, jak się okazuje, dość kontrowersyjnym w świetle ostatnich publikacji dziennikarzy m.in. Newsweeka, którzy na siłę próbują odmienić zdanie milionów słuchaczy, dowodząc, że ów krążek to przerost formy nad treścią, a kult jakim otaczany jest Pink Floyd to nieporozumienie. Zaprawdę, dziwne to osądy. Wracając do koncertu, przyznam się, że niejednokrotnie nie ukrywałem podziwu dla wykonań Australijczyków, a towarzyszące zespołowi trzy urodziwe panie za mikrofonami doskonale uzupełniły występ formacji. A może nawet dodały mu większej mocy? Kto wie. To był mój pierwszy gig The Australian Pink Floyd i uważam, nie wiem czy słusznie, że ze wszystkich wokali w kapeli, najlepiej wypada nadzwyczajnie skromny i skupiony na tym co robi basista zespołu. Reszta, na czele z "frontmanem", miała swoje momenty, jednakże braków technicznych, czy może raczej imitacji głosów legend, łatwo nie nadrobią.
Część druga, znacznie żywsza, składała się z utworów zawartych na "Wish You Were Here" oraz "The Wall" - widowiska, które trafi w tym roku na Stadion Narodowy. Kto jeszcze nie posiada biletu, niechaj czym prędzej się w niego zaopatrzy, bo może to być jedna z ostatnich okazji aby uczestniczyć w tak wielkim wydarzeniu. Zresztą, fanów zebranych tego wieczoru w Spodku raczej nie muszę do tego namawiać. "The Wall" to właściwie jedyny album w dyskografii Floydów, do którego regularnie wracam i wciąż odkrywam na nowo, stąd wykonania kompozycji z niego pochodzących były mi szczególnie bliskie. Tutaj ponownie - bywało lepiej i gorzej, choć nie jest to wina samych muzyków, a akustyka, który chyba za bardzo wziął sobie do serca "potężne i głośne" bębny, o jakich przeważnie marzą perkusiści. Trochę szkoda, bo jedyne czego nie mogę pochwalić w związku z koncertem to selektywności. Trudno, przynajmniej obraz na wielkim okrągłym ekranie nad sceną rekompensował mi te braki. Szkoda, że w przypadku tego typu zespołów wszystko jest wcześniej przygotowane. Ciekaw jestem jak takie show wypadło by z udziałem siedzącego w prog/art rockowym klimacie VJ’a. Może kiedyś…
Speak to Me
Breathe
On the Run
Time
Breathe (Reprise)
The Great Gig in the Sky
Money
Us and Them
Any Colour You Like
Brain Damage
Eclipse
The Happiest Days of Our Lives
Another Brick in the Wall Part 2
In the Flesh?
Sorrow
What Do You Want from Me
Shine On You Crazy Diamond (Parts I-V)
Coming Back to Life
Wish You Were Here
One of These Days
Comfortably Numb
Run Like Hell
Grzegorz “Chain" Pindor