Riverside - 20.04.2013 - Olsztyn

Relacje
Riverside - 20.04.2013 - Olsztyn

Riverside, albumem "Shrine Of New Generation Slaves" potwierdzili słuszną opinię, że należą do czołówki światowej rocka progresywnego. Po niezwykle udanej europejskiej trasie promującej najnowszy album, przyszedł czas na występy w Polsce. Koncert w olsztyńskim klubie Nowy Andergrant w ramach "New Generation Tour" był przedostatnim w ramach polskiej trasy.

Maqama to zespół, który przez całą trasę po Polsce towarzyszył Riverside, grając supporty. Do Olsztyna zawitali po raz trzeci. To pierwszy koncert Maqamy, na którym miałem okazję zobaczyć nowego gitarzystę zespołu, Mateusza Owczarka, laureata konkursu "Solo Życia 2010". Przeważająca zawartość setlisty to utwory z nowej płyty, "Gospel of Judas", ale nie zabrakło również akcentu z debiutu w postaci utworu "Uciekaj". Gdyby mieli trochę więcej miejsca na scenie, wokalista mógłby swobodnie poruszać się w swoim charakterystycznym stylu. Występ Maqamy trwał zdecydowanie za krótko. Kiedy członkowie grupy pożegnali się z publicznością, ta zaczęła głośno skandować nazwę zespołu, domagając się bisu. No cóż, supporty mają to do siebie, że nie dominują nad występem gwiazdy wieczoru.

Minęło 15 minut na przeorganizowanie sceny, krótki test sprzętu i doczekaliśmy się Riverside. Zebranych na sali przywitał lider zespołu. Dodał również, że nazywano ich polskim Porcupine Tree, czy Dream Theater, a teraz mówi się, że są… - dokończył Michał Łapaj, grając na klawiszach wstęp do utworu Deep Purple, "Perfect Strangers". Będąc blisko sceny, miałem okazję przyjrzeć się dokładnie temu, co się na niej działo. Energia i niezwykłe poczucie humoru, czynią Mariusza Dudę idealnym liderem grupy. W przerwie między utworami sprawnie mu szło dyrygowanie publicznością - zachęcał do klaskania w rytm utworów i śpiewania podczas bisów, o których parę słów w dalszej części relacji. Michał Łapaj, stojąc za pokaźnym zestawem instrumentów klawiszowych już od samego początku koncertu był wulkanem energii, która towarzyszy mu od trasy "Anno Domini High Definition Tour". Natomiast oazą spokoju okazał się Piotr Grudziński, który nawet podczas cięższych utworów zachował dość statyczną postawę, z częstym uśmiechem na twarzy. Najtrudniej, a szczególnie osobom stojącym dalej, było dostrzec perkusistę, Piotra Kozieradzkiego, nieco schowanego za talerzami perkusyjnymi, który jak zawsze spisał się na medal.


Setlistę zdominowały utwory z "S.O.N.G.S". Rozpoczęli od "New Generation Slave", po którym w kolejności zgodnej z listą utworów zawartych na albumie, przeszli do "The Depth of Self - Delusion", następnie ominęli singiel "Celebrity Touch" po to, by zostawić go na deser i zagrali "Feel Like Falling". Czekałem na utwory z "Anno Domini High Definition" i doczekałem się "Driven to Destruction". W jednym z wywiadów Mariusz Duda przyznał, że Riverside na scenie brzmią zdecydowanie mocniej, niż na płycie. W przypadku tego utworu było dokładnie tak, jak powiedział. Następnie przeszli do EPki "Memories In My Head", nawiązującej do najnowszej płyty, grając "Living In The Past"  a później "We Got Used To Us", która pretenduje do czołówki ballad zespołu obok "In Two Minds" czy "I Believe". Następnie znów powrócili do "ADHD" z "Egoist Hedonist". Nie obyło się też bez "02 Panic Room", podczas którego publiczność zaśpiewała refren wraz z wokalistą. Na zakończenie setu przyszedł czas na "Escalator Shrine", po którym zespół zszedł ze sceny, ale nie na długo, ponieważ oklaski przywołały ich na bisy. Pierwszy bis: "Left Out" z udziałem publiczności śpiewającej wokalizę opartą na samogłosce "o" do dźwięków solo Piotra Grudzińskiego. To już tradycja podczas "New Generation Tour". Nie zapomnieli również o "Conceiving You", na który czekali chyba wszyscy. Na koniec serii bisów, zespół pozostawił niespodziankę: "Celebrity Touch", którego jako singla z "S.O.N.G.S" nie mogło zabraknąć na żadnym z koncertów tej trasy. Reakcja publiczności - bezcenna.

Jako wieloletni fan Riverside muszę przyznać, ze "Shrine Of New Generation Slaves" to najlepsza płyta w ich dorobku. Od zawsze wielbiłem i podziwiałem debiut, "Out Of Myself", który po premierze "S.O.N.G.S" musiał niestety ustąpić pierwszego miejsca. Większa część publiczności zapewne była tego samego zdania, bo najwięcej oklasków i entuzjastycznej reakcji słychać było podczas utworów z najnowszego albumu grupy.

Wojciech Margula