Enter Shikari - 19.01.2013 - Warszawa
Znowu Stolica i znowu Enter Shikari. W to mi graj! Nie przypuszczałem, że nowy rok zacznie się tak dobrze.
Choć wiedziałem czego się spodziewać po tym koncercie i zarazem pierwszym klubowym evencie rozpoczynającym dwanaście imprezowych miesięcy, to co zobaczyłem w dość małej Proximie, przerosło wszelkie oczekiwania.
Swoją drogą, nie wiem czy organizacja tego występu w Proximie była zabiegiem celowym już na etapie jego planowania, czy też wynikała np. z braku wolnego terminu w Stodole, w której Enter Shikari dali niezapomniany gig trochę ponad rok wcześniej. W sumie, nie ma to już najmniejszego znaczenia, bo ścisk w klubie potęgował pozytywne wrażenia, a wyprzedany metalcore’owy koncert w Polsce jest fenomenem samym w sobie, gdyż jak dotąd podobnego wyczynu nie dokonało u nas nawet Parkway Drive.
Prócz niespodziewanego mrozu, zimnej wódki w Carrefourze i tłumów przed wejściem, zaskoczyły punktualnie otwarte bramy i starty poszczególnych występów. Przy okazji, aż dziw bierze ilu fanów w Polsce ma Cancer Bats. Zgodnie ze słowami ich frontmana, była to czwarta i jak do tej pory najlepsza wizyta tegoż bandu w naszym kraju, i przyznam się, że jak ich płyty nie za bardzo mi siadają, tak mieszanka stonera, groove a’la Rage Against The Machine na hardcore’owym kręgosłupie w wersji live doszczętnie mnie powaliła. Co z tego, że bębniarz gdyby mógł triggerowałby nawet blachy, a basu nie było słychać - panowie przywalili mocno (cover "Sabotage" odśpiewała cała sala!), momentami aż za bardzo, bo z tego co widziałem, kilka nosów zostało poturbowanych.
Koncerty Enter Shikari to nie do końca "wixa" ani metalcore’owe show, bo panowie potrafią wprowadzić zarówno naprawdę przejmujący i w pewnym sensie intymny nastrój ("Constellations"), jak i pokazać, że doskonale bawią się swoimi dźwiękami, prezentując kolejne aranżacje znanych utworów ("Juggernauts", nowe intro do "Mothership"). Robią to z ciągłym uśmiechem na twarzy, i chcę im wierzyć gdy mówią, że to najlepszy koncert na trasie. Dla nas każde spotkanie z ulubionym artystą jest najlepsze, zwłaszcza, że panowie byli u nas dopiero po raz trzeci. Miejscami ich gig wygląda na nieco wyreżyserowany, ale z drugiej strony, jakiś porządek musi być. Życzyłbym sobie za to trochę mniej niepotrzebnych, a tak uwielbianych przez Polaków, ścian śmierci. Nie było na to ani miejsca, a czasami również czasu, choć, zdarzało się, że synchronizacja publiczności z kapelą była niespodziewanie idealna.
Do zobaczenia za rok, a może nawet szybciej bo na festiwalu Woodstock? Szkoda, że zagrają właśnie tam, ale może, po tylu latach, przekonam się wreszcie do tej imprezy.
Setlista:
System...
...Meltdown
Sssnakepit
Antwerpen
Gandhi Mate, Gandhi
Sorry, You're Not a Winner
Destabilise
Return to Energiser
Warm Smiles Do Not Make You Welcome Here
Gap In The Fence
Juggernauts
Arguing with Thermometers
Mothership
Constellations
Pack of Thieves
Zzonked
Grzegorz "Chain" Pindor