MetaSoma to nowy zespól na brytyjskiej scenie rockowo - metalowej. Gdy słucha się ich debiutanckiego wydawnictwa można jednak odnieść wrażenie, że powinni z tym materiałem pojawić się kilka(naście) lat temu, w czasach tryumfu Incubus i Staind, albo jeszcze wcześniej - Soundgarden czy Alice In Chains.
Mimo to debiutancki CD MetaSoma nie zawiera muzyki wtórnej. "Metal Errosion" to ani grunge, ani nu metal, ani tym bardziej kalka jakiejś konkretnej kapeli. Ale duch czasów, gdy rock był "ważną rzeczą", unosi się nad twórczością brytyjskiego (choć w składzie są sami Polacy) zespołu.
Tym fajniej zatem, że MetaSoma szuka jednak swego patentu na granie "ciężkiej muzyki". Średnie tempa łączy ze sporą melodyjnością, próbuje różnych form wokalnych, a w struktury dość tradycyjnie wydawałoby się rockowych piosenek włącza a to blasty, a to lekkie załamania rytmu czy doom metalowe "zawieszenie". W rezultacie "Metal Errosion" słucha się wybornie i z żalem, że to tylko 5 stosunkowo krótkich utworów.
Jeśli przypadkowo gdzieś traficie na ten krążek, możecie się zdziwić. Mroczna okładka sugeruje doom albo nawet black metal, nawet wbrew dość heavy metalowemu logo zespołu. Tym większe zaskoczenie, że "Metal Errosion" przynosi miłe dla ucha, w gruncie rzeczy rockowe granie. Żaden to zarzut, a wręcz przeciwnie. Materiał z powodzeniem może bowiem trafić do osób, które na co dzień metalowej muzyki nie słuchają. Można z powodzeniem postawić tezę, że tego typu muzyka spokojnie przetrwa najbliższe kilkadziesiąt lat, jeśli śladami MetaSomy pójdą inne zespoły. Tak się po prostu powinno grać rock - metal. Bardzo dobry krążek.
Krzysztof Kołacki