Krzak

11.11.11

Gatunek: Rock i punk

Pozostałe recenzje wykonawcy Krzak
Recenzje
2012-05-22
Krzak - 11.11.11 Krzak - 11.11.11
Nasza ocena:
9 /10

Nie wiem, czy zespół o to jakoś specjalnie zabiegał, ale data koncertu, który znalazł się na tym DVD była wyjątkowa, co zresztą zostało skwapliwie wykorzystane jako jego tytuł.

Ileż to razy słuchając za młodu debiutanckiego winyla Krzaka padało to zdanie: "W imieniu grupy Krzak witam was bardzo serdecznie - witajcie"? Takimi słowami (co prawda z maleńką modyfikacją) Jan Błędowski rozpoczął również i ten katowicki koncert. W trackliście znalazło się trzynaście kompozycji pochodzących z różnych okresów działalności zespołu. Nie zabrakło oczywiście tych najstarszych, najbardziej znanych i lubianych takich jak "Czakuś", "Skałki" czy "Ściepka". Siedem utworów pochodzi z wydanej w 2011 roku, nagrodzonej zresztą Fryderykiem, płyty "4 basy" (aby być dokładnym wypada zaznaczyć, że kilka z nich premierę miało na albumie "Extrim").

Koncert z 11.11.2011 nie był typowym występem zespołu Krzak. Zaproszono bowiem dodatkowo kilku wspaniałych instrumentalistów: Krzysztofa Głucha (piano), Michała Kielaka (harmonijka ustna), Krzysztofa Ścierańskiego (gitara basowa). Dla porządku wypada podać "podstawowy" skład Krzaka: Jan Błędowski (skrzypce), Leszek Winder (gitara), Joachim Rzychoń (bas), Marek Kiełbusiewicz (perkusja). W sumie aż siedmiu muzyków ale wcale nie oznacza to, że wszyscy oni przez cały czas trwania koncertu przebywali na scenie. Poszczególne kawałki zagrane zostały w przeróżnych konfiguracjach osobowych - od kwartetu do sekstetu.


Powyżej wymieniłem nazwiska dwóch basistów i nie jest to pomyłka. Kilka utworów Krzak zagrał na dwa basy (m.in. "Wysoki Lot", "Jacky 2004"), ale były też i takie z udziałem tylko jednego z nich (częściej Rzychoń, a w "W bajkowym świecie Księcia Basu" Ścierański). Bardzo ciekawie rozwiązano "problem" z dwoma basistami na scenie. Oczywiście wcale sobie nie przeszkadzali, bo kiedy jeden tworzył podkład rytmiczny drugi miał okazję na dołożenie jakichś ozdobników czy też solówki. Zresztą popisy obu basistów to temat na oddzielną opowieść, bo pod tym względem na płycie dzieje się na prawdę dużo i niezwykle ciekawie. W skrócie rzecz ujmując np. w "Jacky 2004" najpierw popis swoich umiejętności daje Rzychoń a potem Ścierański (czyli zupełnie klasycznie), zaś w "Skałkach" panowie po prostu dialogowali sobie (takie swoiste call and response) na dwa instrumenty i dziewięć strun. W "4 numer" znalazła się długa solówka tylko grający ją muzycy zmieniali się płynnie i prawie niezauważalnie.

Imponująco wypadł jazz-rockowy "Jacky 2004". Ta bardzo udana kompozycja została zagrana wprost porywająco, a Krzysztof Głuch ozdobił ją obłędnie piękną solówkę na fortepianie (zresztą obaj basiści też swoje popisy dołożyli). W utworze "Kawie" poświęconym pamięci Jerzego Kawalca po raz pierwszy, ale na szczęście nie ostatni, na scenie pojawił się Michał Kielak z zestawem swoich harmonijek. Instrument ten pasuje tu jak ulał bo to przecież wolny i majestatyczny blues. Przejmujące solo na skrzypcach zagrał Jan Błędowski a Kielak i Głuch nie pozostali mu dłużni prezentując się równie wybitnie. "Czakuś" zagrany w kwartecie rozpoczął lekko zmieniony gitarowy riff, ale dalej poleciało prawie tak jak w oryginale. Słuchając "Dżemowej maszynki" i Kielaka na harmonijce odżyły dawne wspomnienia. Kiedyś ten numer grał z Krzakiem nieodżałowany Ryszard "Skiba" Skibiński. Mała osobista dygresja - od kiedy po raz pierwszy usłyszałem Michała uważam go za godnego kontynuatora "skibowego" dzieła i to nie tylko dlatego, że gra w Kasie Chorych i kiedyś nagrał płytę "Tribute to Ryszard Skiba Skibiński".

Skoro wśród zaproszonych gości jest Krzysztof Ścierański nie mogło oczywiście zabraknąć jego solowego popisu. W "W bajkowym świecie Księcia Basu" króluje on, jego instrument i bogate elektroniczne wspomaganie. Pięknie zabrzmiał "Lakis" - niezwykle nastrojowo i klimatycznie. Michał Kielak umiejętnie się dostosował, bo zagrał na harmonijce delikatnie, akustycznie wprost na mikrofon wokalny. Mógłbym tak jeszcze długo rozpisywać się o tych wszystkich wspaniałościach, jakie na "11.11.11" serwuje Krzak razem z zaproszonymi gośćmi, bo jest o czym, ale zajęłoby to zbyt dużo miejsca. Dużo lepszym rozwiązaniem jest po prostu włączyć DVD i samemu cieszyć się muzyką. Chociaż nie mogę bez komentarza pozostawić perkusisty. O ile dobrze pamiętam Marka Kiełbusiewicza mam okazję słyszeć po raz pierwszy. Genialny muzyk, fantastycznie nagłośniony instrument, doskonale słychać wszystkie uderzenia w blachy i inne "bębnowe" niuanse. Brawo, duża klasa.


Kilka słów o technicznej realizacji materiału. To chyba staje się już regułą a przy okazji znakiem rozpoznawczym Teatru Śląskiego i wydawnictwa Metal Mind - jest pięknie i to zarówno pod względem dźwięku jak i obrazu. Oprócz trwającego ponad półtorej godziny właściwego koncertu na krążku zamieszczono jam session (a może raczej jest to próba formacji?) w Old Timer’s Garage, wywiady z muzykami, historię i dyskografię Krzaka, galerię zdjęć i tapety na pulpit komputera. Szczególnie miło ogląda się wywiad (a właściwie monolog) z Krzysztofem Ścierańskim bo niezły z niego gawędziarz, a dodatkowo podczas rozmowy często przygrywa bluesowe frazy na gitarze należącej do Leszka Windera.

Planując przebieg koncertu zespół stanął przed nie lada artystycznym wyzwaniem - jak z siedmiu muzyków i trzynastu kompozycji zbudować interesującą dla widzów całość. W moim odczuciu z tego zadania wywiązali się wręcz znakomicie, bo to co słychać i widać jest po prostu fantastyczne. Szczerze żałuję, że nie dane mi było być wówczas na sali katowickiego teatru. Na szczęście jest płyta DVD i można do woli cieszyć się wspaniałą muzyką formacji Krzak. Szczerze polecam.

Robert Trusiak