Gotthard

Homegrown - Alive in Lugano

Gatunek: Rock i punk

Pozostałe recenzje wykonawcy Gotthard
Recenzje
2012-01-02
Gotthard - Homegrown - Alive in Lugano Gotthard - Homegrown - Alive in Lugano
Nasza ocena:
8 /10

Gotthard został założony w szwajcarskim Lugano przez Stevego Lee i Leo Leoniego. Debiutowali w 1992 roku albumem o nieskomplikowanym tytule "Gotthard".

Ich muzyka to melodyjny hard rock stylistycznie zbliżony do tego, co robią Aerosmith, Van Halen, Scorpions czy Def Leppard. Niezwykle sprawna spółka autorska Lee-Leoni przez lata działalności dostarczyła wielu bardzo udanych kompozycji, których część mamy okazję i przyjemność posłuchać na tej płycie.

Krążek zawiera zapis występu zespołu, jaki się odbył 17 lipca 2010 roku w szwajcarskim Lugano przy okazji zlotu miłośników motocykli Harley-Davidson. Świadkami koncertu było ponad 20.000 słuchaczy. Niestety, jak się potem okazało była to, jedna z ostatnich okazji do podziwiania na żywo fenomenalnego Stevego Lee. Wokalista zginął 5 października 2010 r. podczas podróży motocyklowej przez Amerykę. Tragedia zamknęła ważny rozdział w historii Gotthard, ale na szczęście nie zakończyła jego istnienia. Całkiem niedawno na swojej stronie internetowej kapela przedstawiła następcę Stevego Lee. Został nim urodzony w Szwajcarii, a mieszkający w Australii, Nic Maeder. W sieci dostępne jest już pierwsze nagranie z nowym wokalistą, zatytułowane "Remember it's Me". Trudno po wysłuchaniu tylko jednego utworu wygłaszać jakieś zdecydowane sądy, ale jedno jest pewne - wokalnie Nic Maeder bardzo przypomina Stevego Lee.  


Na program płyty składa się szesnaście utworów live i jeden premierowy, studyjny bonus "The Train". W sumie całość zajmuje prawie 80 minut. Po krótkim intro rozpoczyna się ostra hard-rockowa jazda w absolutnie świetnym wykonaniu. Nie jest to może szczyt oryginalności, ale w koncertowym wcieleniu Gotthard można znaleźć wiele dobrego. Soczyste brzmienie, fantastyczny wokal, doskonała jakość dźwięku, dynamiczne kompozycje, pięknie współpracujące ze sobą dwie gitary. Dopiero przy power balladzie "Need To Believe" następuje lekkie zwolnienie tempa. A zaraz potem prawdziwa perełka w postaci utworu "Hush" znanego z repertuaru Deep Purple (jedyny cover w zestawie). Steve Lee wciąga publiczność do wspólnego śpiewania. Doskonała zabawa trwa na całego!

Program koncertu został umiejętnie zbudowany i będące w przewadze dynamiczne hard-rockowe numery przetykane są nieco wolniejszymi lub urozmaicane miłymi dodatkami. Jak choćby zespół dudziarzy w "Unconditional Faith", czy też harmonijka ustna w "Sister Moon". Bonusowy "The Train" to spokojny utwór zaśpiewany tylko z akompaniamentem gitary akustycznej i delikatnym podkładem rytmicznym symulującym rytm jadącego pociągu. Muzyków Gotthard dzielnie wspiera grający na instrumentach klawiszowych Nicolo Fragile, a że najczęściej używa Hammonda, często brzmienie bandu dostaje lekko purpurowego posmaczku.

Do zestawu dołączono płytę DVD zawierającą sporą ilość archiwalnych materiałów. Są tam fragmenty koncertu z 31 grudnia 1999 roku, w tym akustyczny set (tylko gitara i wokal) nazwany "Acoustic Meddley 1999", świetny "Hey Jimi" (poświęcony, jak łatwo się domyślić, Hendrixowi) oraz wywiad z zespołem pod wiele mówiącym tytułem "One Year". Bo płyta ukazuje się prawie dokładnie rok po śmierci Steviego Lee i według słów członków zespołu stanowi swoisty hołd złożony wokaliście. We wkładce czytamy piękne i wzruszające słowa skierowane do Steve Lee "... jesteśmy pewni, że aniołowie mają teraz jednego z najlepszych frontmanów na świecie".


Nie wiem jakim zabiegom "pokoncertowym" poddano materiał, niemniej jednak na "Homegrown - Alive in Lugano" doskonale czuje się atmosferę koncertu. Słuchacz ma wrażenie jakby tam po prostu był. Przejścia pomiędzy utworami są bardzo płynne, nie wycięto zapowiedzi ani reakcji publiczności. To świetne wydawnictwo, na którym jest wszystko, czego oczekuje się od dobrego rockowego koncertu - doskonałe brzmienie, energia, zabawa, radość, żywo reagująca publiczność, wspólne chóralne śpiewy. Jedno jest pewne - chciałbym być w Lugano na Piazza Della Riforma 17 lipca 2010 roku i razem z dwudziestotysięcznym tłumem ryczeć refren do utworu "Hush".

Gdyby powyższy zestaw utworów ukazał się na płycie studyjnej moja ocena byłaby zapewne niższa. Koncertowe wykonanie zdecydowanie podnosi atrakcyjność materiału i przy okazji liczbę punktów, jaką przyznałem Szwajcarom.

Robert Trusiak