Rzadko kiedy sugeruję się rekomendacjami innych osób, ale jeśli The Greenery zachwala wokalista Vanna, to coś jest na rzeczy.
Co ciekawe, The Greenery to rodzynek w katalogu Prosthetic Records, znanej w głównej mierze dzięki Animals As Leaders. Gdyby tak porównać obie kapele, muzyka The Greenery będzie istnym nieskładnym łomotem, a AAL częścią kultury wysokiej. To jednak nie jest powodem mojego zainteresowania kolegami Vanna.
Element, który skłania do polubienia The Greenery, to bezlitosny, czasem chaotyczny, brudny i zupełnie niemodny hardcore/punk miejscami na lekko (podkreślam LEKKO) blackmetalowych podwalinach (założę się, że prędzej czy później zagrają z Kvelertak). Kapela spokojnie poradziłaby sobie w latach '80., bądź jeszcze na początku '90, jako ostoja hardcore/punka drugiej fali. Dodatkowo, nienawiść i wkurwienie dosłownie wylewa się z głośników.
Swoją drogą, staram się kontrolować agresywne zachowania, jednakowoż, z każdym kolejnym odsłuchem "Spit And Argue" przychodzi mi to coraz trudniej i, prędzej czy później, coś się wydarzy. Najlepiej na deskorolce i w środku monopolowego. Dobry pomysł na klip? Czekam na realizację. Jak na razie, The Greenery mocno promuje tradycyjny skateboarding, totalne fuck off attitude, a poza tym, dobrą muzykę. Bez breakdownów, czystych wokali, za to z paskudnie drącym się wokalistą, krótkimi i prostymi jak budowa cepa utworami, i wybuchową mieszanką rock’n’rolla w czystej postaci.
Grzegorz "Chain" Pindor