Pokłady rewelacyjnych talentów, które biorą na warsztat klasyczny rock i grają go wedle najlepszych receptur opatentowanych przed paroma dekadami, stacjonujących w Szwecji, zdają się być niewyczerpane. Kolejnym, powstałym zaledwie przed trzema laty w Sztokholmie, znakomitym retro-tworem jest Gordon Fights.
Siła oraz jakość tej fali szwedzkiego rocka może budzić pewne analogie z tym, co działo się u naszych północnych sąsiadów na początku lat ’90, kiedy to w ogniu piekielnym wykuwał się szwedzki death metal. To pewne uproszczenie, ale chyba jednak coś jest na rzeczy. "Gordon Fights" to debiutancki krążek kwintetu, a mimo to w każdej jego minucie słychać, że od momentu powstania kapela nie marnowała czasu. Efekt to świetne kompozycje, w pełni dopracowane i dobrze poprowadzone, a przy okazji brzmiące niezwykle naturalnie. Panowie z Gordon Fights po prostu czują tego rodzaju dźwięki i przekładają je na luzacki, bujający flow, który charakteryzuje ich muzykę. Co więcej, i jest to typowe dla wszystkich, nie tylko szwedzkich, czołowych przedstawicieli obecnej, nowej fali klasycznego rocka, szacunek budzą umiejętności instrumentalistów (nie chodzi tu, rzecz jasna, o techniczne popisówki) oraz, co niemniej ważne, znakomici gardłowi.
Nie inaczej jest z Gordon Fights; Viktor Balkewitsch Persson to wokalista, którego chce się słuchać bez przerwy. Dysponuje bardzo ciepłym, świetnie pasującym do muzyki głosem, pozbawionym irytującego manieryzmu, którego można dopatrzyć się choćby u frontmana Graveyard.
Kolejna zaleta kapeli to spore zróżnicowanie materiału, na co wpływ ma m.in. całkiem odważne sięgnięcie po bluesa oraz southern rocka. Takie kawałki, jak "Brothers & Sisters", gdzie usłyszeć można dźwięki harmonijki, a dodatkowe partie kobiecego wokalu przydają całości wyraźnej gospelowej nuty, nie trafiają się często w tej stylistyce. Południowe brzmienie można odnaleźć również w "Little Darling"; na drugim biegunie jest natomiast na przykład singlowy, dynamiczny hit, do którego powstał zresztą teledysk, "Time Machine", czy równie wpadający w ucho "Birds & Flowers" - kwintesencja tego, o co chodzi w podobnym graniu. Choć ciężar większości kawałków opiera się na solidnym gitarowym rzemiośle, nie mogło zabraknąć także ciepłego brzmienia klawiszy, które dodały całą paletę barw na przykład do nieco psychodelicznego "Warrior".
Gordon Fights to kolejna perełka w katalogu Transubstans Records. Jeśli lubicie klimaty tworzone przez takie ekipy jak Rival Sons, Gentlemans Pistols, Graveyard czy Lonely Kamel, trafi do was na pewno.
Szymon Kubicki