Punk, Reggae, Rock, Ska... mniej więcej w takiej muzycznej rzeczywistości w 2011 roku odnalazła się twórczość znakomitego polskiego poety i pisarza Edwarda Stachury. Brzmi niecodziennie? A jednak muzycy powstałego w Ustce zespołu Parafraza postanowili uzbroić swoje utwory w wybrane dzieła wybitnego twórcy z pokolenia '56.
Na drugiej studyjnej płycie Parafrazy znalazło się łącznie trzynaście interpretacji będących osobnymi utworami. Przedsmak krążka mogliśmy usłyszeć przy okazji premiery tegorocznego singla zespołu zatytułowanego "Biała Lokomotywa", w którego skład weszły dwie wersje numeru tytułowego, a także "Banita" i "Piosenka dla Zapowietrzonego". Zarówno utwory z singla, jak i dziesięć nowych kompozycji znalazło się na drugiej studyjnej płycie zespołu zatytułowanej "Banita".
Następca "Andrusa" z 2008 roku powstawał w kilku różnych miejscach, a w jego nagraniach łącznie wzięło udział trzynaście osób oraz tuzin imiennych i duchowych inspiracji. Poza klasycznym dla tego typu muzyki zestawem gitarowo-perkusyjno-wokalnym w nutach "Banity" pojawiły się także skrzypce, saksofony oraz fortepian, a wokal Artura "Grabarza" Grabarczyka został wsparty o trzy dodatkowe głosy. Nie bez przyczyny przywołałem tego wokalistę i kompozytora, bowiem to właśnie Grabarz jest odpowiedzialny za większość kompozycji zawartych na drugim studyjnym krążku Parafrazy. Tym samym w pełni uzasadnione wydaje się pytanie o efekt jego pracy.
Krążek został zdominowany przez muzykę punk rockową z bardzo silnym wpływem reggae i ska. Fanów tego pierwszego gatunku w bojowy nastrój powinny wprowadzić utwory zbudowane na charakterystycznych krótkich riffach, ożywionym zestawie perkusyjnym i dynamicznym tempie ("Zabraknie Ci psa", "Życie to nie teatr"). Natomiast z drugiej strony, muzycy Parafrazy wykreowali absolutną błogość i pokojowy klimat będący… opium dla fanów reggae i ska ("Piosenka dla Zapowietrzonego", "Banita"). Całość można by uznać za dwukolorową gdyby nie fakt, że w strukturze "Banity" pojawiła się również cała masa patentów, która nie sprzyja klasycznemu kategoryzowaniu. Wszak drugi studyjny krążek zespołu z Ustki to również psychodelia ("Nie Brookliński Most"), muzyka fortepianowa ("Urodziny") czy klasyczne formy rocka ("XX lat później…", "Biała Lokomotywa").
Utwory muzyczne, jak i wiersze Edwarda Stachury bardzo sprawnie rozeszły się w tym klimacie. O sile tego krążka świadczy jego niesztampowość. Zaiste, gdybym wcześniej usłyszał, że twórczość Edwarda Stachury trafi na tego typu warsztat muzyczny pewnie miałbym problem, aby taki stan rzeczy sobie wyobrazić. Niemniej nie pierwszy raz moja wyobraźnia została skonfrontowana z rzeczywistością, która w tym przypadku okazała się niezwykle atrakcyjna. Cieszę się, że "Banita" posiada również znakomity potencjał koncertowy, bo grupa będzie w stanie Edwardem Stachurą (...a może i polską literaturą) zarażać młodych ludzi. Pomimo pewnych niedociągnięć brzmieniowych wynikających ze specyfiki nagrań, oceniam ten krążek bardzo pozytywnie, a każda chwila z nim spędzona sprawiła, że poczułem się o te kilka kolejnych wersów dowartościowany.
To może przy następnej płycie Parafraza zajmie się twórczością Jerzego Harasymowicza?
Konrad Sebastian Morawski