Ten gitarowy huk. Historia zespołu TSA
Gatunek: Rock i punk
TSA to legenda polskiego rocka. To oczywiście truizm, ale w tym przypadku jakoś trudno się bez niego obejść. Niewątpliwie, przede wszystkim z racji pokręconych losów zespołu, młodsi czytelnicy i adepci sztuki rockowej niekoniecznie właśnie tak muszą odbierać te trzy litery i historię, która się za nimi kryje.
Sytuacja wygląda zgoła inaczej w przypadku przedstawicieli pokolenia trzydziestokilku-, czy czterdziestolatków, choć zapewne TSA nie oddziaływał na wszystkich w równym stopniu. Ja nigdy nie byłem zagorzałym fanem kapeli, co jednak nie przeszkadzało mi swego czasu nauczyć się całego krążka "Heavy Metal World" na pamięć. Nie mogę nie wspomnieć tu też na przykład o sławnym przedstawieniu "Jesus Christ Superstar", którego nigdy nie zobaczyłem, bo jako najmłodszy w rodzinie musiałem (do dziś nie wiem czemu) zostać w domu, czy równie sławnym marszu wilków z Akademii Pana Kleksa do podkładu apokaliptycznej muzyki TSA, który zdrowo mnie w kinie przestraszył (o zbiorowej traumie związanej z tą sceną wspomina zresztą sam autor).
Różne doświadczenia, ale jeden fenomen - TSA. Jego historię postanowił przybliżyć Maciej T. Nowak, dziennikarz Radia Opole, opierając się na prowadzonych przez siebie audycjach radiowych, do których zapraszał muzyków kapeli. Autor wspomina, że 45 wyemitowanych odcinków okazało się niewystarczające do pełnego przedstawienia TSA, stąd pomysł na biografię, w dużej mierze opartej na wypowiedziach gości zapraszanych do radia.
Tymczasem, dość niespodziewanie, "Ten gitarowy huk", który światło dzienne ujrzał dzięki Wydawnictwu Kagra, już w momencie premiery wzbudził kontrowersje. Zastrzeżenia wnieśli Stefan Machel i Marek Piekarczyk, zarzucając jej m.in. wykorzystanie nieautoryzowanych wypowiedzi oraz nierzetelność. Z kolei szef oficjalnego fanklubu bandu ’Alien’ Piotr Makowiec wystąpił z zarzutami kiepskiego stylu oraz (uwaga!) kradzieży pomysłu na biografię. Tak, a ja planowałem napisać Harry’ego Pottera, niestety wredna Rowling ukradła mi pomysł.
Pozostawiając wszystkie te obiekcje z boku, jaką wartość ma "Ten gitarowy huk" dla czytelnika, zwłaszcza niezorientowanego szczególnie w losach poszczególnych muzyków i dziejach zespołu? Nie wydaje mi się, by aspiracją Macieja Nowaka było stworzenie kompletnego i w pełni wyczerpującego kompendium wiedzy o TSA. Autor stwierdza, że "Ten gitarowy huk" jest pierwszą "próbą usystematyzowania historii zespołu i jego członków". I z tej funkcji wywiązuje się bez większych zarzutów. Książka została w zdecydowanej mierze oparta na wypowiedziach oraz dostępnych publikacjach (m.in. zawartych w Magazynie Gitarzysta oraz Perkusista, z których zaczerpnięto m.in. fragmenty rozmowy z Markiem Kapłonem). Jeśli więc ktoś oczekiwał szczegółowości na poziomie "co jedli muzycy na śniadanie w trakcie sesji nagraniowej debiutanckiej płyty", może poczuć się rozczarowany. To nie jest książka dla ekspertów; taka, być może, jeszcze w przyszłości powstanie.
Na pewno trudno uznać, że mamy do czynienia z biografią idealną, również pod względem stylu. Autor podszedł do niej w sposób raczej dziennikarski niż "pisarski", skupiając się na faktach, a nie słownych fajerwerkach, anegdotach czy - boże broń - jakichkolwiek ekscesikach, których bądź co bądź oczekuje się od rockowej ekipy. Traci na tym momentami płynność i (nie oszukujmy się) atrakcyjność lektury. Fakty przedstawiane są w sposób suchy, a Maciej Nowak zdecydowanie woli oddać głos swoim rozmówcom, niż interpretować je samodzielnie. Widać to zwłaszcza we fragmentach opisujących konflikty w łonie zespołu, które ostatecznie doprowadziły do tego, że drogi muzyków rozeszły się na wiele lat. Autor przedstawia argumenty wszystkich uczestników wydarzeń i stara się nie opowiadać po stronie żadnego z nich. Tu zresztą może leżeć zarzewie późniejszego sporu pomiędzy Maciejem Nowakiem a Markiem Piekarczykiem. Z obficie prezentowanych w książce wypowiedzi wokalisty wyłania się bowiem obraz człowieka szczerego, który nie ma większych oporów przed wyrażeniem swego, momentami surowego, osądu wobec nie tylko różnych postaci polskiej sceny muzycznej, ale także kolegów z zespołu.
"Ten gitarowy huk" to niepozbawiona wad, ale solidna publikacja, która, na ile mogę to ocenić, całkiem rzetelnie przedstawia historię TSA, PRL-owską rzeczywistość, w jakiej przyszło chłopakom funkcjonować, niebywały i (być może) zbyt nagły sukces, okres dziwnie irracjonalnych konfliktów, emigracji, działania pod innymi szyldami, a wreszcie bardzo trudnego i, wydaje się, kruchego rozejmu, który pozwala obecnie działać zespołowi w oryginalnym składzie. Na pewno warto sięgnąć po "Ten gitarowy huk" i samemu wyrobić sobie zdanie na jego temat, a medialne spory zostawić innym.
Szymon Kubicki