Anniversary Circle

Saturated Feathers

Gatunek: Rock i punk

Pozostałe recenzje wykonawcy Anniversary Circle
Recenzje
2011-09-20
Anniversary Circle - Saturated Feathers Anniversary Circle - Saturated Feathers
Nasza ocena:
7 /10

Od dobrych kilku lat nie śledzę regularnie wydarzeń na gotyckiej scenie. Od czasu do czasu sięgam jednak po materiały z tej stylistyki, choć częściej to one same wpadają mi do rąk. Tak właśnie stało się z debiutanckim krążkiem brytyjskiego Anniversary Circle, który całkiem niespodziewanie przyniósł mi sporą dawkę dobrych dźwięków z pogranicza gotyku i cold wave.

Anniversary Circle to projekt Martina Johnsona oraz Estelliane Kermagorets. Ten pierwszy odpowiada za produkcję materiału, wokale oraz wszystkie instrumenty. Estelliane wspomogła Martina wokalnie oraz zagrała na cymbałach młotkowych. Dwójka ta okazała się być wyjątkowo odporna na wszelkie nowinki; słuchając “Saturated Feathers" trudno powstrzymać się od sprawdzenia, czy materiał ten faktycznie powstał w ubiegłym roku. Muzycznie nic na to nie wskazuje, bowiem krążek jest wręcz przesiąknięty jedynym w swoim rodzaju klimatem lat '80, kiedy to podobne granie (także w Polsce) święciło największe tryumfy. Dzięki temu wszyscy, którzy swego czasu gustowali w produktach ze znakiem Beggars Banquet czy 4AD poczują się jak w domu. Nie zaskoczy ich tu w zasadzie żaden dźwięk, bo Anniversary Circle z upodobaniem zabiera słuchacza w sentymentalną podróż ku przeszłości.

Nie jest to album bez słabych punktów, ale efekt końcowy okazał się lepszy niż można by przypuszczać. Może dlatego, że duet z premedytacją sięga do wielu rozmaitych nurtów i szufladek, podpadających pod nowofalową estetykę. “Saturated Feathers" jest bardzo urozmaicony, każdy kawałek jest inny, choć materiał w żadnym momencie nie traci na spójności. Są tu więc np. "Anniversary Circle" i "Take", klasycznie zimnofalowe utwory, oparte na bardzo charakterystycznej dla tego gatunku pracy basu, jest i wyraźnie post-punkowy, zamykający krążek "Make It Look Like Suicide" (którego rytm, oczywiście oparty na mocno podbitym basie, przypomina trochę bardzo znany przebój naszej Siekiery). Znajdzie się i typowo rockowo-gotycki song z doskonale dobranym wokalem ("Bent Out of Shape"), a "Loving Cup" zawiera partie gitary akustycznej z daleka pachnące neofolkiem. Nie można nie zwrócić uwagi na dwa minimalistyczne utwory z początku albumu. W "Saturated Feathers", gdzie pierwsze skrzypce gra wokal, niespodziewanie pojawia się fragment zagrany na cymbałach (skojarzenia z Dead Can Dance wskazane). Z kolei "Understand"  to jedna z najpiękniejszych perełek na płycie. Świetny, gitarowy,  niepokojący podkład, maleńki orientalny akcent i... syreny alarmowe. Klimat godny tuzów tej stylistyki.


O ile instrumentalnie duet radzi sobie bardzo dobrze, o tyle z wokalami bywa słabiej, i to jest właśnie zasadnicza bolączka “Saturated Feathers". Martin, poza drobnymi wpadkami, przeważnie  wychodzi z zadania obronną ręką. Nie jest na pewno śpiewakiem wybitnym, ale jego umiejętności są tu wystarczające, a głęboka barwa głosu wręcz stworzona do stylistyki bandu. Estelliane niestety nie radzi sobie już równie dobrze, co odbiło się zwłaszcza na "Take", generalnie świetnym kawałku, który został kompletnie położony przez fałszującą wokalistkę. Zawsze zastanawiało mnie, jak tego  typu sytuacje ‘przechodzą’, dlaczego nikt nie zwraca uwagi na tego rodzaju wtopy?

“Saturated Feathers" to jednak album dobry, który dowodzi, że Johnson świetnie czuje nowofalowe dźwięki, a Anniversary Circle z pewnością ma potencjał, by rozwinąć się w jeszcze ciekawszym kierunku.

Szymon Kubicki