Co tu dużo mówić, muzycy It Prevails wydając swój nowy album ''Stroma'', tylko ugruntowali swoją pozycję w świecie melodyjnego hc. Przy okazji, nagrywając krążek spójniejszy od poprzednich, delikatnie uprościli materiał, co pozwala im trafić do szerszego audytorium.
''Stroma'' traktuję jako monolit, może nie tak przebojowy jak poprzednie nagrania It Prevails, ale za to idealnie wyważony pod względem ciężaru, emocji - i tego co najważniejsze, czyli melodii. Premierowe nagrania amerykańskiej formacji mają w sobie coś czego próżno szukać u innych kapel i mam nadzieję, że wszyscy się ze mną zgodzicie. Chodzi tutaj o autentyczność, szczerość w tym co robią i totalnie niewymuszone i niepodyktowane żadną modą podejście do muzyki oraz promocji własnego zespołu.
Hardcore, jaki prezentuje ta załoga, to doskonały przykład tego, jak robić coś w życiu z pasją, co zresztą dobitnie podkreślają sami muzycy w wywiadach. Ian Fike, frontman i znak rozpoznawczy It Prevails może i nie wznosi się na wyżyny swoich możliwości (choć wysokie rejestry w ''Holes'' to coś nowego), ale w jego partiach słychać zaangażowanie i czuć, że gość rzeczywiście ma coś do powiedzenia. Nie ma sensu rozkładać tego materiału na czynniki pierwsze, ale jeżeli ktoś chciałby tylko poglądowo zapoznać się ze ''Stroma'' niech sprawdzi nagrany ponownie ''Holding On'' i mocarny, chyba najcięższy na płycie ''Artisan''.
Do momentu premiery nowych albumów Hundredth i Counterparts w bieżącym roku w tym nurcie tylko Heart In Hand spisało się lepiej.
Grzegorz ''Chain'' Pindor