Pomorze to nie tylko żyzna ziemia dla brutalnego metalu, ale również doskonałe miejsce dla rozwoju sceny hardcore. Marksman, nowa inicjatywa nadmorskich muzyków, to ciekawa propozycja dla fanów nieco chaotycznego, ciężkiego hc, często lawirującego na linii między tym, co już post, a brzmieniowo nawet sludge.
Przygłupawe łatki nie odzwierciedlają jednak tego, co chce przekazać kwartet ze Słupska. Formalnie trzy, a rzeczywiście cztery kompozycje składające się na debiut Marksman, oddają ducha zeszłego millenium, co jest swoistą gratką dla oponentów zmian które zaszły w tej muzyce. Taki ''Clacquer/Erechteion Falls'' to dowód na to jak zgrabnie połączyć miejscami toporny hc/punk z bezlitosną ścianą dźwięku typową dla post metalowych formacji nie stroniących od melancholii. Spokojne fragmenty wypadają naprawdę dobrze, i szkoda, że załoga Marksman nie próbuje eksplorować akurat tych rejonów. Nie twierdzę, że od razu mają stać się drugą Rosetta - ale ktoś tutaj ma pomysły, tylko nie wie jak je wykorzystać (najlepiej bez breakdownów).
Niestety, nie wydaje mi się by było to w pełni studyjne nagranie, bardziej przypomina to materiał z koncertu lub na setke w studio, dlatego oczko niżej - bo lubię klarowność. Z drugiej jednak strony, ten brzmieniowy charakterystyczny brud (wliczając w to bardzo specyficzne wokale Kuby) mają w sobie to coś...
Grzegorz ''Chain'' Pindor