Coalition to hardcorowy kwintet z Warszawy, który działał w latach 2000-2003. Później, po korekcie w składzie, nagrał jeszcze płytę pod szyldem Hundred Inch Shadow (Rise and Fall).
Coalition był wyjątkowym bandem na krajowej scenie i niewątpliwie odcisnął na niej swe piętno, mimo krótkiego okresu działalności. To były fajne czasy. Człowiek lansował się w t-shirtach, produkowanych przez Shing Rec. Pamiętam, jak w centrum miasta śmigałem w koszulce Coalition i spotkałem kolesia w t-shircie Inflexible. Chwilę później staliśmy na środku chodnika Alei Jerozolimskich i gadaliśmy o muzyce. Kiedyś nawet opowiedziałem o tym Edwardowi Miszczakowi w programie "Urzekła Mnie Twoja Historia". Myślę, że każdy fan tej kapeli może wstawić w to miejsce masę innych wspomnień.
"Archiwum" to okazja do sentymentalnej podróży. Album ukazał się w dwu wersjach, tj. na winylu oraz kompakcie. "Archiwum" zawiera wszystkie nagrania, opublikowane przez warszawiaków. Na początek debiutancki LP, w dalszej kolejności splity z Bora i Życie Jak Sen (z coverami Agnostic Front i Minor Threat) oraz dwa numery ze składanek.
Nie ma sensu zbytnio rozpisywać się o muzyce. A może jest. Napiszę tylko, że Coalition to była energia w czystej, nieskrępowanej formie, w głównej mierze opartej na gitarowym brzmieniu. To było proste, choć niepozbawione finezji, gitarowe melodyjne granie. Dodam, że na swój sposób była to przebojowa muzyka, ale nie w znaczeniu radiowym. To był hardcore bez metalu, za to ze sporą ilością punka. Uwielbiam debiutancki album Coalition, ale moim ulubionym materiałem w ich dyskografii jest split z Bora. Powód? Te numery, podkręcone brzmieniowo, były bardziej bezpośrednim gitarowo-perkusyjnym atakiem. W 100 % trafiały w mój gust. "Fundamental Love", "XXI Wiek", "Pieniądz" czy "Wonderful Life" to znakomite utwory, które mimo upływu czasu wcale się nie starzeją i wciąż brzmią świeżo.
Coalition grał muzykę na światowym poziomie. Skoro Comeback Kid może jeździć po świecie ze swoim graniem, tym bardziej mogłoby i Coalition. Komplet atutów mieli w rękach i głowach. Ich pech polegał na tym, że nie urodzili się w USA czy Kanadzie.
"Już tu byłem, byliśmy tu razem
Tłumaczysz mi rzeczy, które już wiem
Odczuwam zmęczenie, codziennie to samo
Już to znam - przyszłość jest historią"
Coalition - "Granice"
Sebastian Urbańczyk