W dniu 10 czerwca doszło do niemałego poruszenia na scenie polskiego rocka progresywnego. Bo właśnie wtedy premierę miała debiutancka płyta zespołu Tune. I choć tematyka tego koncept - albumu skupia się na zagadnieniach związanych ze snem, nie jest to materiał muzyczny z kategorii usypiających.
Wręcz przeciwnie, uczucie znudzenia należy do najrzadszych przeżyć jakich możemy spodziewać się podczas słuchania "Lucid Moments". Pochodzący z Łodzi Tune powstał w roku 2008 i niedługo później zaczął kompletować materiał na swoją debiutancką płytę. Ukazała się ona w czerwcu tego roku, czyli całkiem szybko, jak na polskie realia. Biorąc pod uwagę jej złożoność, zamysł i wyłącznie autorski repertuar można odnieść wrażenie, że muzycy od początku mieli jasny plan. Na dodatek bezkompromisowy.
"Lucid Moments" to niezwykle interesujący materiał i nie ma co do tego wątpliwości. Bardzo złożony, dynamiczny, z częstymi zmianami napięcia, znakomicie zaaranżowany. Mocne gitary i przesiąknięty emocjami wokal przeplata się tutaj z akordeonem. Instrument przez wielu kojarzony z klimatami biesiadnymi, na płycie stanowi dodatkowy element budujący napięcie. Jego partie nierzadko tworzą bazę utworu, wprowadzając poczucie niepokoju i zagubienia idealnie nawiązującego do warstwy lirycznej. Ta na płycie stanowi osobną wartość, zawiera w sobie historię pewnego człowieka, dla którego sen wydaje się jedynym wybawieniem od grozy życia na jawie. W pogoni za czymś nierealnym w końcu zaczyna tracić kontrolę nad swoją świadomością, z trudem odróżnia świat rzeczywisty od fikcji. W idealnej symbiozie z tekstami i muzyką odnajduje się oprawa graficzna płyty. Trochę brakuje większej niezależności u instrumentalistów, których krótkie partie solowe mogą pozostawiać drobny niedosyt. Nie zawsze też pasują mi partie wokalne, choć bardzo daleki byłbym od nazywania ich kiepskimi.
Trzeba przyznać, że "Lucid Moments" pokochają wszyscy miłośnicy progresywnego grania. Można też spodziewać się niemałego zamieszania, jakie prawdopodobnie wywoła Tune na polskiej scenie muzycznej. Swoim debiutem zespół pokazał, że jest zdolny do wszystkiego.
Kuba Chmiel